Następnego dnia Harry'ego obudziło pukanie w drzwi jego pokoju. Zdziwiony wyszedł z łóżka i podszedł do drzwi. Brunet nie miał zielonego pojęcia, kto to by mógł być. Nikt nigdy go nie odwiedza. Otworzył drzwi i zobaczył stojącego na korytarzu Louis'a, z którym spędził większość poprzedniego dnia. Harry szerzej otworzył swoje zaspane, zielone oczy, a Louis się tylko usmiechnął.
"Hej." powiedział Louis po czym wszedł do pokoju i usiadł na pustym łóżku.
"Um cześć." odpowiedział Harry i usiadł na swoim łóżku. "Po co przyszedłeś?" dodał dalej zmieszany, patrząc na swoje kolana. Nigdy nie czuł się zbyt komfortowo w obecności innych ludzi, a teraz był bardziej skrępowany po tym co wczoraj zdażyło się zanim Louis wyszedł. Całą noc myślał nad tym czy dobrze postąpił nie oddająć uścisku Louis'a, czy też jednak powinien go przytulić. Przez to nie mógł spać i zasnął dopiero koło 5.00.
"Mój przyjaciel wyjechał na święta, no i nie wiedziałem co mam ze sobą zrobić, bo strasznie mi się nudziło i pomyślałem, że do ciebie wpadnę." powiedział Louis, ale było to tak jakby kłamstwo ponieważ nie nudziło mu się. A nawet jak by zaczęło mu się nudzić to przecież ma swój telefon, w którym ma internet. Po prostu chciał znowu zobaczyć się z Harry'm.
"Aha." odpowiedział Harry i zaczął podciągać rękawy swojej bluzy, w której zasnął, ponieważ zaczynało mu się robić ciepło. Na jego nieszczęście Louis zauważył rany i blizny widniejące na jego przedramionach. Zaskoczony chłopak szybko zerwał się z miejsca i usiadł na podłodze przed Harry'm. Skrępowany Harry szybko zaczął opuszczać rękawy swojej bluzy, ale Louis mu przeszkodził, przytrzymując jego ręce i ściskając je. Może nawet zbyt mocno. Harry syknął z bólu, a Louis poluźnił uścisk.
"Czemu to robisz?" Louis spojrzał prosto w oczy Harry'ego, które były wypełnione bólem i strachem.
"Ja - ja.." oczy Harry'ego zeszkliły się, a on ledwo powstrzymywał łzy. Gdy Louis to zobaczył, szybko zerwał się z podłogi i usiadł koło Harry'ego na łóżku, nie pewnie obejmując go ramieniem.
"Shhhhh..." Louis próbował uspokoić trzęsącego się już Harry'ego, nie spodziewając się takiej reakcji z jego strony. "Już jest dobrze. Shhhhh... Jak nie chcesz mówić, to nie mów. Możesz powiedzieć mi kiedyś indziej, nie musisz teraz." niby Louis nie chciał wyciągać tego z niego na siłę, ale jednak bardzo chciał to wiedzieć.
Siedzieli tak dobre 5 minut; Harry załamany, łzy spływały po jego policzkach, a Louis obejmował go ramieniem, starając się go uspokoić.
"Czemu to robisz?" zapytał Harry, gdy już się uspokoił.
"Robię co?" powiedział zdziwiony Louis.
"Pomagasz mi." Harry popatrzył sie prosto w niebieskie oczy Louis'a.
"Bo cię lubię." odparł Louis, powoli zdejmując swoją rękę z ramienia Harry'ego.
"Nie znasz mnie."
"To poznam."
"Nie chcesz."
"Nie możesz wiedzieć co chcę zrobić, wiem to tylko ja. I chcę cie poznać i ci pomóc. Szczególnie po tym co przed chwilą zobaczyłem." powiedział Louis patrząc Harry'emu prosto w oczy, które przepełnione były już tylko smutkiem, który jest w nich zawsze.
"Nasza znajomość nie potrwa długo." mruknął Harry.
"Czemu tak sądzisz?"
"Mam takie przeczucie."
"Fajnie. A ja mam przeczucie, że może trwać dłużej niż sądzisz."
"Nikt ze mną nie został. Nigdy. Więc czemu ty miałbyś to zrobić?" zapytał Harry, uważnie przyglądając się swojemu "koledze", który przykleił się do niego rzepa i za nic nie chciał się odczepić.