Czytałam książki od samego rana.
Podnosząc się poczułam ból głowy i ból mięśni.Chorela.Nigdy nie przepadałam za tym akurat gdy przeczytałam książkę.Czułam wtedy dziwne uczucie .Nie bolała mnie tylko prawa ręka.Przekręciłam nią kartki,lewa zaś mi zdrętwiała ,gdyż leżała na niej książka , a ja tylko lekko potrzymałam ,żeby nie spadła mi czasem.
Było już popołudnie.Zerkając na telefon spojrzałam na kalendarz.Zapisałam w nim około kiedy wyjdę że szpitala.Miało to nastąpić za tydzień.Poprawiło mi się ,to prawda.Zbladłam,uswiadamiajac sobie że fizycznie mi się poprawiło,
nie psychicznie.Dalej nie mogłam pogodzić się że stratą bliskich.Mimo że wymineły 2 tygodnie od tego zdarzenia,ja czułam jakby stało się to przed chwilą.
Bardzo nie chciałam , aby mój kontakt z Tomem się rozpadł .Nie zauważyłam.Nie teraz.
Postać w granatowych jeansach,niebieskich i przylegający do pierś,koszulce .Weszła do pokoju. Był to Tom.Wyglądał tak męsko.Za długo się w niego wpatrywałam.Co do chorely?Czemu on nie ma fartucha?,co kombinował?-myślałam
-Dzień dobry ,Mille Przyszłem ci oznajmić ,że jadę na 3 dni do młodszej siostry.źle się poczułam i chciałam,aby je nie odwiedził.Słucham co mówi,lecz tylko chwilę.Z mojej twarzy znikł uśmiech, który wcześniej był przyklejony.Nie do wiary, że jedna wiadomość może tak wpływać na samopoczucie.
Milczałam.
W oczach toma pojawiło się zaniepokojenie.Stwierdziłam że czas mu coś odpowiedzieć .Głos miałam obojętny .
- To jedź
- Patrzył na mnie jakoś dziwnie. Tylko czemu ?
Dotykał palcami palce drugiej ręki.
Mocno ściskając.
- Co jest ?-spytał po chwili
Patrzyłam przed siebie ,wzdychając.
- A co ma być?
Milczał dłuższą chwilę,gdy odważył się powiedzieć.
-Myślałem...
-Co myślałeś ?-spytałam zburzona,przerywając mu
-Próbuje ci powiedzieć,ale mi przerywasz .
Cisza.
Widząc że mnie to uciszyło,
kontynuując:
-Myślałem że nie będzie ci to obojętne.....
że ci zależy -odparł trochę ciszej.
Boże ....co on pierdoli.Nie wierzę To się nie dzieje....
To tylko sen...-uspokojałam się w myślach wzięłam się w garść,odpowiadając:
-Bo nie jest...wiesz ja musisz to jedź.wazne zdrowie młodszej siostry.
Patrzył mi w oczy.
Uśmiechnął się. Rękę zanurzał w kieszeni spodni. W ujmując szare pudełko, owinięte Piękną złotą Wstążką.
-proszę. -powiedział podając mi je.
Wpatrywałam się w śliczna wstążkę, gdy Tom wskazał podbródkiem na pudełko. Chciał żebym je otworzyła. Nie chciałam, było zbyt takie wyjątkowe. Jednak zrobiłam to gdy tylko widziałam że nie może się doczekać.pomyślałam że to,co tam będzie pokocham ponad wszystko, i też tak się stało. Pociągnąwszy za wstążkę i podnosząc górną część pudełka, zobaczyłam perełki.Lsniący naszyjnik z perełkami od cudownego lekarza. Istny cud.
Spojrzałam na Toma, a w oczach nabierały mi się łzy.
-I jak? -spytał.
Jeszcze się pyta. Cudne!
-Jest idealny.
-idealny dla idealnej kobiety. -odparł dotykając mnie po dłoni.
-Czy mogę ci go założyć?
-Tak! -krzyknęłam szybko.
Podszedł a ja czułam ciarki i motylki w brzuchu. Pachniał ślicznie. Czuc było go ja kilometry. Podniosłam lekko głowę i odwróciłam się w stronę Toma. Poczułam jego chłodne, delikatne palce. Ile bym dała żeby dotykał mnie już tak zawsze. Niestety moje marzenia się skończyły, gdy Tom oznajmił :
-gotowe.
-Dziękuję-zauroczona w prezencie przytuliłam go. Odwzajemnił to.
-kiedy jedziesz ? -spytałam widząc godzinę na zegarku na jego dłoni.
-A co? Chcesz się mnie pozbyć?
Zaśmiał się.
-proszę cię -odparłam poirytowana chwile później chichocząc.
-już muszę.
Wstał i powiedział:
-do zobaczenia, Millie.
-do zobaczenia, Tom.
Odchodził już a ja krzyknęłam:
-Tom? Pozdrów ode mnie siostrę i zdrowia! -Na co tylko przytaknął z lekkim uśmiechem.Kolejne części z tej serii nastąpi w krótce.
CZYTASZ
Bratnia Dusza
Teen FictionW wypadku samochodowym Millie traci swoich ukochanych rodziców.Oto wszystko obwinia siebie . Trafia do szpitala,gdzie poznaje miłość swojego życia.Przechodzi przez smutek,złość, zazdrość i radość.