Gdy się obudziłam, przypomniałam sobie o Tomie. Nie będę go widziała przez durne 3dni, a ja czułam jakby było to znacznie więcej. Płakałam. Płakałam jak małe dziecko, które pragnęło być kochanym. Od płaczu miałam katar, który mnie wkurzał. Zasmarkałam dwa opakowania chusteczek. Zabrakło mi wręcz. Gdy ktoś zapukał, otarłam się o bluzę. Weszła pielęgniarka. Włosy miała koloru blond i jasne oczy. Wygadała na 30lat.Trzymała tace z jedzeniem, zawsze robił to Tom , ale jego nie było. Spytała czy dobrze się czuje.
-Nie za dobrze, boli mnie głowa - narzekałam.
-właśnie zauważyłam, puls masz mały, może odpoczniesz?najpierw musisz oczywiście coś zjeść możliwe że to przez brak jedzenia. Co dziś jadłaś? W ogóle co jadłaś przez te dni pobytu tu, w szpitalu? -spytała podłączam przy tym brew. Widziałam że się niepokoi.
Cały czas próbuje odpocząć, ale musiała przyjść.Strasznie mnie irytowała. Bawiłam się palcami.
-jadłam bardzo dużo- skłamałam.
-co na przykład? Spytała z poważna miną.
Wkopałam się, upss.
-Noo.. Tom przynosił mi naleśniki z owocami i wodę. Czasem jakieś grzanki z serem.
-Przynosił ci tylko na śniadanie? Czy w innych porach też?
-Na śniadanie, był bardzozapracowany.
Mówił że przyniesie mi jakaś pielęgniarka, ale jakoś nie przychodziła.
-Jadłaś tylko śniadanie? -krzyknęła -Na litość boską.
-No tak. -odparłam wstydliwie.
Złapała został za głowę. Krecac ją lekko.
-Co! Tak nie może być, ja już coś wymyślę. Będziesz jadła co 2godziny!
Zrobiła się cała czerwona.
-Nie chce -odpowiedziałam zła.
-Nie interesuje mnie to.
Nie wytrzymałam dłużej i odparłam:
-spadaj
Przeciez jem dużo, o co jej chodzi.
Spojrzala na mnie złowrogo. Jej złość powodowała u mnie strach. Strach przed nią.
-Jestem zmęczona-odparlam naprawdę zmęczona.
-Noi
-Chce isc spac, może pani stąd iść? -spytałam grzecznie.
-Najpierw to zjedz -wskazała na tace z jedzeniem, leżącej na krześle obok łóżka.
-Nie będę tego jeść przy pani.
-Jedz, nawet mnie nie wkurwiaj.
Robi się gorąco.
Nie chciałam patrzeć na jejwyszczekany ryj. Pokazałam palcem wskazującym na drzwi. Z małym uśmieszkiem.
-kurw... -tu miała przeklnąć ale się opamietala. -kurcze, muszę iść. Będę na ciebie patrzeć. Nie spuszcze cię z oka, oj nie .
Poszła. W koncu.
Tak bardzo chcialam zadzwonić do Toma, ale się bałam. Zjadłam trochę tego jedzenia od tej baby a reszte wywaliłam do kosza obok mojego łóżka.wzialam książkę i zaczęłam czytać. Nie długo bo obok dzrzwi pojawiała się ta pielęgniarka. Nie wiem czemu ale spytałam ją o imię. Chodz wyraźnie widziałam napis na plakietkę,, Justynka "
-Justyna -odparła zirytowany głosem.
Brzydkie tak samo jak ona, pomyślałam
-co cię śmieszy?
-nic. Spodobało mi sis twoje imię.-sklamalam.
-Ach dziękuję, twoje też nie jest najgorsze. -odparła wscibsko.
Ale toxic, boże.... Jebana,, Justynka "
-Aha.
-Tu twoje żarcie. Widzę że ci zasmakowało tamto. -powiedziała zerkając na pusta tace.
-Tak, było wyborne -znów sklamalam, stało się to dla mnie przyjemnościa.-
A i nie zjem tego. Nie jestem głodna.
-jedz to kurwo.
Zniecierpliwila się już najwyrazniej. Byłam jak osioł. Uparta.
Szczerze to zabolało mnie to. Zacisnelam szczękę. Chciałam jej wpierdolić, ale sensu by to nie miało. Szkoda ręki.
-wpierdalaj to. Płacą mi żebyś jadła. -powiedzisla ciszej, kładąc ręce na ustach.
-co? Powtórz.
-nie
-Kto ci płaci?
-japierdole, Tom.
Otworzyłam buzie, czujac to zamknelam ją. Zaczęłam jeść. Tom się o mnie martwi. Jej.
-czemu nagrodę jesz? Czy ty.. Czy ty sie w nim bujasz?
-co? W nim? Chyba zartujesz? -powiedziałam śmiejąc sie.
-To czemu nagle jesz.?
-zglodnialam, co za glupie pytanie -sklamalam.
-Aha. Trzymaj się od niego zdala, albo pożałujesz.
Usmiechnalam się.
-okej.
Nie przepadałam za nią, była dla mnie nie miła. Wulgarnie sie zwracała, przez co ja nie lubilam
CZYTASZ
Bratnia Dusza
Teen FictionW wypadku samochodowym Millie traci swoich ukochanych rodziców.Oto wszystko obwinia siebie . Trafia do szpitala,gdzie poznaje miłość swojego życia.Przechodzi przez smutek,złość, zazdrość i radość.