12.

142 10 3
                                    

Dwa tygodnie później..

Perspektywa Heeseunga

Przez tydzień byłem w zakładzie psychiatrycznym. Szczerze mówiąc pobyt w tym miejscu wiele mi  pomógł. Naprawdę tego dnia gdy miałem zakończyć swoje życie nie mogłem nad sobą kontrolować...Byłem zbyt stłumiony...Niedawno przyjechali do nas ciotka z wujkiem którzy zajęli się nami. Bardzo się z tego cieszyłem ponieważ dawno nie spędzałem z nimi czasu. Poznałem także nową uczennicę i nową przyjaciółkę Jihyo. Jest naprawdę miła i sądzę że się zaprzyjaźnimy. Widząc zachowanie Jihyo w stosunku do Dahyun czuję że coś między nimi będzie. Jednak nie pora teraz na rozmyślanie o takich rzeczach. Teraz musiałem skupić się na swoich uczuciach do Jake'a. Tego momentu gdy mnie pocałował w parku...Myślałem że jednak nic do niego nie czuję...jednak...przy nim czuję się bezpieczny...Przy nim jestem inny...


- Heeseung?? - wybudził mnie z transu Jay siedzący obok w ławce -

- Hm? -

- Jakiś rozkojarzony jesteś. Wszystko dobrze? - zapytał -


Po tym całym zdarzeniu Jay zaczął się o mnie martwić. Przez jakiś czas nie utrzymywaliśmy kontaktu co go przytłaczało.



- Tak, wszystko dobrze tylko się zamyśliłem - uśmiechnąłem się do przyjaciela -




Po skończonych lekcjach jak zawsze miałem zamiar wrócić do domu. Lecz w tym momencie zostałem pociągnięty do krzaków. Nie no błagam was to są jakieś jaja


- Heeseung słuchaj mnie teraz uważnie... - szepnęła Jihyo -

- Zacznijmy od tego, po co mnie wciągnęłaś do krzaków? -

- To teraz nie ważne. Słuchaj...bo...ja...chyba się zakochałam w Dahyun.. - powiedziała jeszcze bardziej ciszej -

- Co?! - krzyknąłem po chwili mając dłoń przyjaciółki na ustach -

- Co drzesz jape? -

- Naprawdę? - uśmiechnąłem się szeroko -

- Nie wiem... - powiedziała nieśmiało -



I w tym momencie przyłapał nas Jake spoglądający na nas jak na idiotów



- Co wy tu robicie? - zapytał z dziwnym wyrazem twarzy -

- Siedzimy - powiedziała Jihyo uśmiechając się -


Nagle Jake wziął mnie za rękę wyciągając z krzaków. Nie powiem, lekko się przestraszyłem jego czynu


- Pożyczam ci chłopaka - uśmiechnął się zadziornie a ja zrobiłem się czerwony jak burak -

- To nie jest mój chłopak!! - krzyknęła Jihyo a kilka osób zaczęło się na nią patrzeć -




Jake wciąż trzymał moją dłoń ciągnąc mnie w nieznany mi kierunek. Sądziłem że bezpiecznie wrócę do domu a tu jednak chłopak w którym się chyba zakochałem ciągnie mnie do jakiegoś lasu. Mam się bać?


- Co robimy w lesie? - puściłem jego dłoń rozglądając się -

- Zobaczysz - uśmiechnął się znów biorąc mnie za rękę -



Rzadko bywam w lesie ponieważ jako dziecko strasznie się ich bałem. Pamiętam gdy byłem jeszcze mały uciekłem do lasu i się zgubiłem. Rodzice bardzo się o mnie martwili i zadzwonili po policję. I na szczęście znalazła mnie policja. Nawet teraz, boje się lasów. Nikt nie wie co się w nich kryje lub kto...


- Jesteśmy - powiedział Jake puszczając w końcu moją dłoń -



Przed moimi oczami ukazał mi się duży wodospad. Było tu naprawdę ładnie. Kątem oka zauważyłem jak Jake na ziemi rozkłada kocyk


- Mam pracę domową.. - powiedziałem nieco skrępowany -

- Praca domowa poczeka. Z resztą, nie będziemy tu długo - uśmiechnął się pokazując mi miejsce obok siebie -



Usiadłem nieśmiało obok chłopaka na kocu. Ten się wciąż do mnie uśmiechał. Jak on to robi?


- Fajna ta Dahyun - odezwał się w końcu spoglądając na wodospad przed sobą -

- Poznałeś ją? - zapytałem -

- Mhm - odpowiedział krótko -

- Coś mi się wydaje że między Dahyun a Jihyo coś jest.. - powiedziałem na co Jake spojrzał na mnie -

- A tak ładnie razem wyglądają - wymieniliśmy uśmiechy -

- Masz rację. -


W tym momencie Jake uśmiechnął się zadziornie i zdjął swoją koszulę. O boże...przed moimi oczami ukazała się jego umięśniona klata. Ma się czym chwalić. Jednak wciąż nie rozumiałem jego zachowania. Chłopak znów wziął mnie za rękę podstawiając mnie na nogi

- Co ty chcesz zrobić? - zapytałem lekko zaniepokojony -

- Idziemy popływać - uśmiechnął się -

- Co? Ale Jake, ja nie umi- - nie dokończyłem ponieważ zostałem brutalnie wrzucony do zimnej wody -


Jake tak stał i się śmiał a ja powoli czułem że się topię. No i super, tak będzie wyglądać moja śmierć?

- Jake!! - zacząłem krzyczeć lecz ten wciąż się śmiał -


Po chwili do chłopaka to dotarło i wskoczył za mną do wody łapiąc mnie w talii ciągnąc na znów na koc. Siedziałem tak cały mokry drżąc z zimna. Po chwili Jake wyciągnął ze swojego plecaka swoją bluzę i nałożył na mnie. Nieco się skrępowałem


- Wybacz.. - zaśmiał się lekko -

- Nie wiem co ci do śmiechu - oburzyłem się -

- Oj no nie bądź już taki obrażalski - zaśmialiśmy się -




Spędziłem tak z Jake'iem połowę dnia zanim nie zadzwoniła do mnie ciocia martwiąc się że nie ma mnie w domu. Naprawdę traktuje moich wujów jak własnych rodziców. Po kolacji pobiegłem do swojego pokoju rzucając się zmęczony na łóżko. Co za dzień, lecz wciąż męczyła mnie jedna rzecz...Czy czuję coś do Jake'a? Czuję się przy nim bezpieczny jak nikt inny. Zawsze się o mnie troszczy... Odrzuciłem na chwilę obecną te myśli i poszedłem pod prysznic. Po umyciu się wróciłem do swojego łóżka mając zamiar pójść spać lecz usłyszałem dźwięk powiadomienia z mojego telefonu leżącego na szafce nocnej. Na ekranie blokady widniała wiadomość.




Jake❤️

Zatrzymaj tą bluzę ;)




Uśmiechnąłem się sam do siebie odkładając telefon i obracając się na drugi bok po chwili zasnąłem

An angel's gaze || HeejakeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz