Rozdział 2

69 3 0
                                    

Kiedy weszłam do mieszkania Emmy był już późny wieczór.

Usiadłyśmy przy wyspie w kuchni i zaczęłam moją długą i nużącą opowieść o moim związku z Willem.

- Myślę, że zrobiłaś to co powinnaś już dawno. – Skwitowała moją wypowiedź Emma łapiąc mnie za ramię.

Po chwili ciszy postanowiłam rozluźnić atmosferę i kontynuowałam moją opowieść o tym co wydarzyło się w restauracji.

Emma usłyszawszy zdanie „ musiałam wyrzucić naleśniki" natychmiast zerwała się z krzesła by zdjąć z blatu talerz świeżutkich pancakesów. Postawiła go na wyspie a ja jeszcze przez kilka minut wpatrywałam się w talerz zanim Emma zapytała:

- Z czym chcesz?

- A co masz? – odparłam nie odrywając wzroku od talerza

- A na co masz ochotę?

Westchnęłam i odparłam:

- A masz syrop klonowy?

Emma bez odpowiedzi wstała i wzięła z blatu butelkę wypełnioną złotym płynem.

Odłożyła kilka naleśników na oddzielny talerz i oblała je syropem klonowym.

Zaczęłyśmy jeść. Kiedy nagle Emma zapytała:

- A ten chłopak z restauracji? Czemu tak od niego uciekłaś? Wydawał się fajny.

- Przypominam, że jestem po zerwaniu. Nie mam ochoty na kolejny problem. – odparłam.

- A może to rozwiązanie problemu? – Emma jak zawsze nie dawała za wygraną.

Nic nie odpowiedziałam tylko zajęłam się naleśnikami.

Niedługo po zjedzeniu położyłyśmy się spać.

Obudziłam się około 5 rano. Kiedy jeszcze byłam z Willem często tak wstawałam by chociaż przez chwilę z nim pobyć. Wstałam z łóżka, w którym spałam razem z Emmą i poszłam do salonu.

Usiadłam na kanapie i objęłam rękami kolana. Zaczęłam płakać i rozpamiętywać wszystkie wspólne chwile z Willem. Było ich wyjątkowo mało ale te, które już miały miejsce były naprawdę piękne i zapadające w pamięć. Pooglądałam również nasze wspólne zdjęcia. Po około godzinie wróciłam do łóżka. Później obudziłam się około 12. Emmy już nie było obok. Wstałam i poszłam do kuchni. Emma stała przy płycie indukcyjnej i smażyła jajecznicę.

Gdy mnie zobaczyła uśmiechnęła się szeroko i powiedziała:

- Usiądź sobie. Już prawie skończyłam, zaraz Ci nałożę.

- Dzięki – odparłam odwzajemniając uśmiech.

Usiadłam przy stole. Dookoła unosił się zapach jajecznicy, który wzmagał mój apetyt.

Po niedługiej chwili przed moimi oczami pojawił się talerz z pysznie wyglądającymi smażonymi jajkami.

Sobota minęła mi na nauce do LEK-u oraz pomaganiu Emmie w sprzątaniu.

W niedzielę wstałam (wstałam?! Zwlekłam się z łóżka!) dopiero późnym południem, czyli około 14. A to wszystko przez wczorajszą naukę do późna.

- Widzę, że księżniczka raczyła podnieść się z łóżka – rzekła prześmiewczo Emma zobaczywszy mnie wychodzącą z sypialni.

Nic nie odpowiedziałam tylko głośno ziewnęłam i usiadłam przy stole.

Emma usiadła naprzeciwko i powiedziała:

- Zjesz coś?

- Może. – odparłam niechętnie

- Chcesz kanapkę? – Spytała Emma

Westchnęłam. Nie byłam głodna tylko okropnie zaspana. Mimo to, kiwnęłam twierdząco głową.

- To sobie zrób – stwierdziła wskazując brodą na lodówkę.

- Dzięki, za nic – odparłam i podeszłam do lodówki, by wyjąć z niej ser i masło.

- Na którą idziesz do kościoła? – spytała Emma po chwili.

- A ty? – odparłam smarując bułkę masłem

- Ja już byłam. Rano

-Oki. Ja pewnie pójdę na 16.

- Mhm.

Wzięłam talerz z kanapkami i powiedziałam:

-Idę się uczyć – Zabrałam kanapki do naszego pokoju, usiadłam przy biurku i otworzyłam książkę.

Godzinę później zaczęłam szykować się do kościoła.

Założyłam wrzosową sukienkę z bufiastymi rękawami i beżowe buty na obcasie a do uszu włożyłam bardzo małe złote kolczyki kółka.

Wyszłam z mieszkania i poszłam w stronę kościoła. Jest naprawdę ciepło. Słońce świeci i jest bardzo przyjemnie.

W trakcie mszy nie mogłam przestać myśleć o Willu. Niedziela była jedynym dniem, który zawsze spędzaliśmy razem m.in. idąc do kościoła (zawsze chodziliśmy na 16) ale również chodziliśmy na lody i na spacer. Prawie się rozpłakałam myśląc o tym. Rozglądałam się dookoła w poszukiwaniu Willa, ale nigdzie nie mogłam go dostrzec.

Gdy msza się skończyła wyszłam z kościoła i szłam w stronę domu gdy nagle usłyszałam cichy dźwięk upadania kawałka metalu na ziemię. Instynktownie dotknęłam ucha. Nie poczułam nic poza skórą. Szybko się pochyliłam i zaczęłam szukać zguby. Gdy nagle usłyszałam męski głos:

- Tego szukasz?

Podniosłam głowę, obok stał znajomo wyglądający chłopak z wyciągniętą ręką, w której trzymał kolczyk.

- Tak. Bardzo dziękuję – odparłam odbierając biżuterię z jego dłoni.

Wstałam i przyjrzałam się jego uśmiechniętej twarzy. Kogoś mi przypominał, ale jeszcze nie wiedziałam kogo.

- Nie zdążyłem się przedstawić. Alex – powiedział podając mi prawą rękę

Przypomniałam sobie chłopaka z restauracji. Rzeczywiście. Nie przedstawiliśmy się.

Wyciągnęłam rękę i odparłam:

- Olivia.

- Miło Cię poznać – odrzekł uśmiechając się szeroko.

Odwzajemniłam uśmiech i przyjrzałam się mężczyźnie.

Przystojny i wysoki chłopak ubrany był w elegancki smoking. Miał ładnie ułożone czarne włosy i świeży zarost.

Spojrzałam w jego śliczne niebieskie oczy. Chyba zauważył, że mu się przyglądam bo lekko się zaczerwienił.

- Też wracasz z kościoła? – zapytał przerywając niezręczną ciszę.

- Tak – odpowiedziałam uśmiechając się

- Może następnym razem pójdziemy razem? – Zaproponował Alex

- Jasne – odparłam

- Muszę już iść – powiedziałam po kilku minutach i szybkim krokiem wróciłam do domu.

Weszłam do mieszkania i od razu zaczęłam opowiadać Emmie o Alexie.

Dawno nie widziałam żeby tak się cieszyła. Zaczęłyśmy szukać go na fejsie ale bezskutecznie.

Gdy entuzjazm nam trochę zszedł poszłyśmy się uczyć.  

Ja ciebie też, AlexOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz