Rozdział 7

36 3 0
                                    


Minął już tydzień odkąd nie odzywamy się do siebie, ale już mnie to nie obchodzi. Emma ma rację, jak nadejdzie czas to będę miała chłopaka.

Jest piątek, przechadzam się po korytarzu. Widzę Alexa, ale unikam kontaktu wzrokowego i zręcznie go omijam.

Weszłam do pokoju lekarskiego i usiadłam przy biurku. Mam całą stertę papierów do wypełnienia.

Chwyciłam długopis i zaczęłam podpisywać kartki.

Gdy dotarłam do domu zaczęłam uczyć się do LEK-u. Aż nagle do pokoju weszła Emma:

- Noah pyta czy chcesz iść z nami jutro do baru? – odparła trzymając w ręce telefon

- No nie wiem... a nie wolicie spędzić czasu tylko we dwoje?

- Chcemy iść z tobą – odezwał się Noah z telefonu zabawnym głosem.

- No dobra, niech wam będzie – odparłam

Emma wyszła z pokoju a ja zajęłam się nauką.

W sobotę wstałam około 10. Poszłam do kuchni by zrobić kanapki i kawę. Wyjęłam z szafki kubek od Alexa, który mi się tak podobał.

Wstrętny! Wstrętny kubek i wstrętny chłop! Spojrzałam na kubek ze złością i schowałam go z powrotem do szafki. Zamiast niego wyjęłam kubek w serduszka.

Usiadłam przy wyspie. Jadłam kanapki i piłam kawę przeglądając telefon.

- Heeej – odparła Emma wychodząc z sypialni.

-Heeej – powtórzyłam po niej i zaśmiałam się z kanapką w buzi

Emma podeszła do expresu i zaparzyła kawę. Usiadła obok.

Kiedy skończyłam jeść wstałam i poszłam do naszego pokoju. Usiadłam na łóżku z książką i zaczęłam się uczyć.

Ostatnie godziny minęły mi na nauce i sprzątaniu. Pół godziny przed wyjściem zaczęłam się ogarniać. Przypomniałam sobie jak tydzień temu szykowałam się na imprezę z Alexem. Wstrętny chłop. Nie mam zamiaru o nim myśleć. Założyłam sukienkę w niebiesko-białe paski. Musnęłam powieki cieniem pod kolor sukienki i związałam włosy w luźnego koka. Noah był już pod drzwiami, więc szybko założyłam beżowe mokasyny i wyszłyśmy z mieszkania.

Czarny seat chłopaka Emmy stał już pod naszym blokiem.

Noah otworzył drzwi Emmie wpuszczając ją do samochodu. Ja złapałam już za klamkę by zrobić to sama, ale Noah ewidentnie stwierdził, że byłoby to trochę niemiłe.

- Pomogę ci – odrzekł i otworzył mi drzwi by zamknąć je po chwili gdy siedziałam już w samochodzie.

Jechaliśmy w milczeniu. Po 10 minutach samochód zatrzymał się pod barem. Weszliśmy do środka. Rozejrzałam się dookoła. Niewiele zmieniło się tu od mojej ostatniej wizyty. Gromadka pijanych ludzi tańczących na parkiecie lub zamawiających drinki przy barze. Nic szczególnego. Usiedliśmy przy barze.

- Dwa whisky z colą – zawołał po ustaleniu z Emmą. – A ty? – zwrócił się do mnie

- Może być to samo – odparłam

- Okej – powiedział Noah – jednak 3 – zawołał do barmana

Mężczyzna wziął 3 kieliszki i wlał do nich kilka płynów po czym postawił gotowe napoje na blacie.

- 10 dolarów – odrzekł barman a ja instynktownie wyjęłam z torebki portmonetkę.

- Ja zapłacę – powiedział Noah przykładając otwartą rękę nad moją portmonetkę i ściągając ją delikatnie w dół.

Takie zachowanie u Noah to norma. Za każdym razem gdy spotykamy się w trójkę robi wszystko bym nie poczuła się gorsza od Emmy.

- Dzięki – odparłam uśmiechając się. Wzięłam do ręki kieliszek i podniosłam go do góry by wznieść toast.

- Za.. – zastanowił się przez chwilę – za zdanie LEK-u lepiej niż ostatnio!

Siedziałam na kanapie w barze w towarzystwie kilku innych osób.

Postanowiłam pójść do łazienki by się trochę odświeżyć. Lekko się kołysałam idąc w jej stronę. Trzeba było tyle nie pić. Zobaczyłam drzwi. Kurde! Zapomniałam tu jest tylko jedna łazienka. Niechętnie weszłam do środka. Przepłukałam twarz wodą. Już miałam wychodzić kiedy przede mną stanął Alex. Oparł dłoń o ścianę blokując mi drogę.

- Czego ode mnie chcesz? – zapytałam olewczym tonem

- Chcę pogadać– odrzekł spokojnym głosem

- A ja nie – odparłam chłodno i zrobiłam krok w przód.

Alex przyłożył drugą rękę do ściany.

- Nie pytałem czy chcesz. – westchnął – w piątek było tak fajnie. Jestem taki głupi... – odrzekł ściągając dłonie ze ściany i ocierając nimi twarz – po tym jak się pocałowaliśmy – kontynuował swoją wypowiedź – myślałem, że to będzie coś poważnego. Nie byłem na to gotowy. Wiem, to dziecinne, ale po prostu nie byłem gotowy na związek. Żałuję, bardzo żałuję i chciałem cię przeprosić. Jeżeli zostało coś z tego co czuliśmy do siebie jeszcze tydzień temu, to chciałbym to uratować.

Przez dłuższą chwilę milczał czekając cierpliwie na moją odpowiedź.

Wiem. To bardzo nieodpowiedzialne, ale każdy popełnia błędy. Raz się żyje.

Nic nie mówiąc zbliżyłam się do ust Alexa.

- To znaczy, że mi wybaczasz? Spytał uśmiechając się

- Nie – odparłam z udawaną powagą

Alexowi momentalnie zszedł uśmiech z twarzy

- Pewnie, że tak głuptasie! – odparłam po chwili śmiejąc się

- Haha – odparł - może stąd chodźmy?

- Gdzie?

- Zobaczysz. Chodź

Alex złapał mnie za rękę i pociągnął w stronę wyjścia. Przed drzwiami spojrzałam kontrolnie na Emmę. Wciąż siedziała na kanapie wtulona w Noah. Chyba sobie poradzi.

Poszliśmy na deptak prowadzący do plaży. Trzymaliśmy się za ręce stawiając kroki na drewnianej drodze. Wokół było mnóstwo ludzi. Lampy oświetlały zaciemnioną drogę, a klimatyczne kawiarenki otaczały nas z każdej strony.

Właśnie mijaliśmy lodziarnię, kiedy Alex powiedział:

- Może chodźmy na lody?

- Oki – odparłam

Weszliśmy do budynku i stanęliśmy w przydługiej kolejce. Gdy w końcu doszliśmy do kasy poprosiliśmy o dwie gałki w dwóch rożkach.

- Jakie smaki? – zapytała pani za kasą

- Rafaello – odrzekł Alex

- A dla mnie ... hmm... ciasteczkowe

Wyciągnęłam portmonetkę w tym samym momencie co Alex.

- Ja zapłacę, schowaj to – odparł i podał kobiecie banknot

- Dziękujemy – zwróciłam się do kasjerki odbierając od niej lody.

Usiedliśmy przy stoliku na zewnątrz. Przy pobliskim stoliku zobaczyłam Willa. Obok niego siedziała kobieta, mniej więcej w jego wieku. Trzymali się za ręce a na ich stoliku leżały dwie filiżanki kawy.

Ucieszyłam się, że tak jak ja jest teraz szczęśliwy.

...

Po nadmorskim deptaku szła para trzymająca się za ręce. 30 letni mężczyzna i kobieta w podobnym wieku.

Usiedli przy stoliku w kawiarni gdzie zamówili kawę i złapali się za ręce kładąc je na stoliku.

- Jak dobrze, że w końcu skończyliśmy pracę – odparła kobieta z ulgą

- To prawda – odrzekł mężczyzna biorąc łyka kawy.

Ja ciebie też, AlexOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz