Rozdział 2

150 7 3
                                    

Gdzieś po tygodniu wyszłam ze szpitala, Były moje urodziny.
Rodzice czekali w domu i jak zwykle zrobili mi impreze, co mi się podobało.
Weszłam do domu i nagle,
WSZYSTKIEGO NAJLEPRZEGO! -.
Byłam szczęśliwa że pamiętali, więc pokolejii podeszłam do każdego i każdemu podziękowałam.

Następnego dnia mama powiedziała że razem z tatą i moim starszym bratem Mateuszem, jadą do znajomych.
Więc zostałam sama.
Zadzwoniłam po Ole.

Hej Ola -.

Cześć Emi coś sie stało ? -.

Nic... Chciałam zapytać czy chcesz do mnie przyjść?.-.

No pewnie będe gdzieś za 15 minut -. Dobra, teraz mam 15 min na posprzątanie pokoju, po-odkurzanie, i żeby zjeść zupe.

Okej... -. Zaczełam się streszczać.
Nagle Ola zapukała do drzwi,
Pobiegłam jej otworzyć.

Hej Ola -. Przytuliłam ją i niepuszczałam przez najbliższe 15 minut. Razem z Olą weszłyśmy do domu, zaczełam jej opowiadać o Shenie.
Wydawało mi sie, że mi niewierzy.
Zresztą pomału sama o nim zapominałam.

2 Tygodnie później...

Połorzyłam się, było późno może 23: 30 ?!...
Nagle usłyszałam jakiś trzask, byłam sama w domu więc się wystraszyłam.
Otworzyłam oczy i zobaczyłam chłopca, ale to niebył Shen to była inna straszna osoba.
To był Jeff, Jeff The Killer.
Podszedł do mnie, I norzem przechechał mi po policzku.
Bałam się jak scebra, Nagle jednak zatrzymał się jakoś od wbijania norza wemnie, odłorzył nóż na podłogę, spojrzał na mnie, i dał mi jego ręke na policzek.
Potem powiedział:

Droga Emilko, Niemam bladego pojęcia dlaczego teraz cię tym norzem nie dzgnełem, masz szczęście, ale jutro przyjde znowu z wizytą. -.

Potem podniósł cały obkrwawiony, nóż kuchenny i wyskoczył przez okno.

Następnego dnia, postanowiłam spotkać się z Olą.
Zadzwoniłam do niej i umówiłyśmy się do parku na 13:15.
Więc gdzieś o 13:00, wyszłam z domu i poszłam do parku, czułam się obserwowana lecz jednak niechciałam się odwracać, Zobaczyłam Ole.
Hej -. Powiedziałam.
Cześć -. Odpowiedziała Ola.
Martyna ma kilka za małych bluzek w domu ( P.S Martyna to siostra Olii ) więc jak chcesz sobie je przymierzyć, to chodz teraz bo ona idzie potem do jej chłopaka
Patryka -. Potem zadzwoniłam do mamy i powiedziałam jej że ide do Oli, pozwoliła mi więc razem z Olą poszłyśmy do Oli.

Jakieś 15 minut później, Dotarłyśmy do jej domu, zaczełam przymierzać ciuchy.
U ubuerz tą bluzke, do tych jeansów -.
Okej -.
Ubrałam się tak jak mi Ola poradziła, bardzo mi się to podobało.
Ola razem z Martyną poszły na obiad a ja zaczełam przymierzać inne ubrania.
Ubrałam dość krótką jasno-niebieską sukienke z białymi detalami.

Nagle coś przykuło moją uwage, była to jakaś metka na której pisało,
Piękna sukienke, niezapomnij o tej wizycie którą dziś ci złorzę. -.
Zamyślałam się nad tym.
Chwile po tym telefon mi zaczoł dzwonić, to była mama mówiąca że dziś wieczorem ich niebędzie.

Postanowiłam pujść do domu, i spróbować zawołać Shena.
Po godzinie wołania zobaczyłam
Go, widziałam go był... Inny niż zwykle, wyglądał jakby ktoś go pobił, i jeszcze coś, niepojawił się. Wszedł przez okno.
Coś niegrało.
Shen miał ciało, znaczy...
Shen był duchem, więc się zaskoczyłam.

Mogłam go poprostu dotknąć.
Zapytałam.
Shen, zostaniesz tu dziś zemną? -.

A gdzie twoi rodzice ? -.

Pojechali gdzieś -.

Aha, okej to no niewiem...
Moge zostać jak tak chcesz.

Z.P.C.W Jeff'a

Dlaczego jej wtedy niezabiłem ?
Jakoś zwykle to mi szło z przyjemnością,
przecierz zabijanie małych bezbronnych dziewczynek...
Jest normalne...
Chyba.
Zresztą, obiecałem złorzyć jej wizyte, i tak zrobie.
Ide zobaczyć do niej,
Tym razem ją zabije.

Z.P.C.W Emilki

Jaka cisza, Shen koło mnie zasnoł, a ja czekam.
Nagle usłyszałam łamanie gałęzi,
Patrzyłam na okno,
Nagle sie otworzyło i Jeff, wszedł do środka.

Witaj -. Powiedział.

Pomachałam mu.

A kto to ?! Niemiało być nas we dwóch? -. Zapytał.

Ruszyłam ramionami.

Dlaczego się do mnie nieodzywasz ? -.

Boje się -. Po ciuchutku powiedziałam i spuściłam głowe na dół.

Mnie?! Haha! Ale mnie?
Znaczy tak jestem maszyną do zabijania i mógłbym cię lub kogo kolwiek zabić z jednym ciosem norza, ale pomyśl, jeśli chciał bym cię zabić to teraz była byś już w grobie -.
Miał racje.
Niewiedziałam co powiedzieć.
Więc milczałam.

Jeff powiedział :
A, powiesz mi kto to?

Shen, t-t-to jest Shen -.

Aha, dobrze twój chłopak rozumiem?

Nie... Kolega -.

Aha okej, dobra to ja spadam,
Pa.

P-p-pa.

Zamknełam okno, na cztery spusty.
Nagle Shen się obudził, zapytał.
Kto tu był? -.

To... Tu nikogo niebyło -.
Oparłam się Shenowi.

Niekłam słyszałem waszą rozmowe -.

Aww... Ty tak słodko spałeś -.
Shen cały się zarumienił, i ja też.
Chwile po tym, ubrał się w garnitur i wyszedł, przez drzwi.

Tego samego dnia 3 / 4 godziny później.

Przygotowałam żeczy bo szłam na konie, zresztą jak co Sobote.
Więc mam kask, marchewki, ubrania, ochraniacze a siodło itp, zostawiłam ostatnio w stajnii ok.

Zadzwoniłam bo mame i przyjechała autem z przyczepką,
Pojechałyśmy do stajnii.
Mój koń tamtego dnia była bardzo niespokojny.
Tylko na nim usiadłam i mnie zrzucał odrazu.
To niebyło jego normalne zachwanie, zwykle jest posłuszny i milusi.

No trudno, okej.
Trzeba było działać dalej.
Po jeździe, wróciłam do domu lecz cały ten czas w stajnii i w powrocie do domu, czułam się obserwowana.

W domu mama zadzwoniła po pizze, kupiła jedną wielką.
Przyszedł Mateusz z kolegą Pawłem, zapytałam.
Hej, zjecie z nami pizze? -.

Siema młoda, dzieńdobry prosze pani, zjemy? -. Zapytał Paweł.

No niewiem. Jak chcesz ? -.

Chce -.
Więc wszyscy usiadliśmy przy stole i zaczeliśmy jeść pyszną pizze peperami...

******************************
I jak wam sie podoba Rozdział 2?
Mi sie wydaje że strasznie dużo sie dzieje xD dlatego spróbuje jakoś uspokoić sytuacje w następnym rozdziale.
Pa.

Niebój się...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz