Rozdział 16

16 4 0
                                    

Zgubić serce to najpiękniejszy sposób, by stwierdzić, że się je w ogóle ma.
— Kerstin Gier, Z deszczu pod rynnę

ADRIA

Uśmiech nie schodził mi z twarzy, odkąd otworzyłam oczy i stanęłam bosymi stopami na podłodze. Towarzyszył mi także podczas porannej toalety, ubierania się w codzienne, wygodne ubrania i przygotowywania sobie śniadania. Radośnie nuciłam sobie piosenkę pod nosem, tańcząc i jednocześnie zawczasu robiąc zupę krem z pieczarek na obiad. Ja nawet nie przepadałam za zupami, które miały kremową konsystencję, aczkolwiek tego dnia w ogóle się to nie liczyło. Nie zwracałam na to kompletnej uwagi, myśląc w kółko o moim wczorajszym pocałunku z Evanem. Byłam w skowronkach. Powiedziałby tak każdy, kto by mnie zobaczył.

Mój były chłopak obiecał mi, że dzisiaj odezwie się do mnie i cóż, można mnie było nazwać łatwowierną i niemądrą, ale naprawdę na to czekałam. Na ten subtelny ruch z jego strony. Choć nie odpowiedziałby on na wszystkie pytania nieustannie nasuwające się w mojej głowie, to chociaż pokazałby mi, że brunetowi na tym zależy. Na pielęgnowaniu naszej relacji, która jeszcze do niedawna była bytem abstrakcyjnym. Teraz jednak wszystko miało sens. Wszystko stało się możliwe. To było takie patetyczne, przez co nie potrafiłam przestać się nad tym rozwodzić. Mogłam snuć domysły godzinami. Mogłam myśleć o Evanie dłużej niż trwała doba. To było moim guilty pleasure.

Z zamyślenia wybił mnie dopiero charakterystyczny dźwięk dobiegający z mojego telefonu. Wytarłszy ręce o ścierkę kuchenną, podeszłam do blatu, gdzie położone było urządzenie i wzięłam je w dłonie. Zdziwiłam się, widząc, że Ashton ot tak dodał mnie do znajomych na portalu społecznościowym, a dodatkowo właśnie do mnie wydzwaniał. Co więcej, nie przypominałam sobie, żebym miała zapisanego go w kontaktach. Spięłam się na samą myśl o tym, lecz mimo tego odebrałam przychodzące połączenie.

— Zanim powiesz cokolwiek, wyjdź przed budynek. — było pierwszym, co usłyszałam. Na mojej twarzy pojawił się grymas niezrozumienia. Całkiem serio nie miałam pojęcia, o co chodziło. Głos rozsądku również nie podpowiadał mi niczego sensownego.

— Po co? — powiedziałam mimochodem, podchodząc do okna i próbując dojrzeć coś, co mogłoby mnie zaciekawić. Jednak z tej strony osiedle wyglądało tak samo jak zawsze. Nic nie przykuło mojej uwagi.

— No chodź, to ważne. — westchnął, a ja miałam wrażenie, że czymś się denerwował. Dopiero w tamtej chwili coś mnie olśniło.

— Skąd masz mój numer telefonu? — przygryzłam dolną wargę, wciąż chodząc po mieszkaniu w tę i we w tę. Nie mogłam się na niczym skupić, kiedy nie wiedziałam, w co Ashton Harris sobie pogrywał.

— Nie pamiętasz, jak w sobotę sama mi go dałaś w klubie? — odpowiedział pytaniem na pytanie. — Och, czyli faktycznie dobrze zabalowałaś. — zaśmiał się, czym odrobinę mnie zirytował.

Jednak bardziej zirytowałam sama siebie. Niepotrzebnie tyle piłam i niepotrzebnie dałam swój numer telefonu wydzwaniającemu teraz do mnie blondynowi. Powinnam myśleć zawczasu. Jednakże ostatnio coraz rzadziej mi to wychodziło. Ustanowienie Evana epicentrum mojego świata do reszty mnie ogłupiło. A ja jeszcze się z tego cieszyłam.

— Jak wyjdę na dwór dasz mi spokój? — upewniłam się, przykładając telefon do ucha i przyciskając go ramieniem. W międzyczasie zabrałam się za zakładanie sneakersów, które stały tuż przy drzwiach wejściowych.

Tylko Ty Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz