Rozdział 21

16 4 0
                                    

Gwiazdy to ludzie, którzy cieszyli się tak wielką miłością,
że po śmierci przeniesiono ich na firmament niebieski, aby tam żyli wiecznie.
— Jodi Picoult, Bez mojej zgody

ADRIA

Nie sądziłam, że w Great Falls żyły łącznie trzy dziewczyny, które nazywały się Imogen Davis. Nie przypuszczałam również, że każda z nich mieszkała w kompletnie innym miejscu w tym mieście. Jednak tego listopadowego dnia dowiedziałam się o tym wszystkim. Ba! Nawet odwiedziłam dom każdej z nich. Po tym jak okazało się, że ani pierwsza ani druga Imogen Davis nie była tą, której szukałam, sprawa stała się jasna. Dlatego kiedy znalazłam się pod ostatnim docelowym adresem, byłam już pewna, że dzwoniąc do drzwi, ujrzę za nimi nikogo innego jak szesnastolatkę.

Trochę mnie to stresowało. W końcu nie byłam aż taką miłośniczką zatruwania życia innym i nachodzenia ich w domach jak nastolatka, przez którą ponownie odzyskałam kontakt z Evanem. Jednakże to była ważna sprawa. Musiałam przeprosić dziewczynę. Parę dni temu za bardzo wyładowałam na niej swoją frustrację i nie mogłam znieść tego, że brunetka od tamtego czasu przestała się do mnie odzywać. Choć na początku naszej znajomości skakałabym z radości, gdyby się tak stało, to teraz było wręcz przeciwnie. Wyrzuty sumienia nie chciały dać mi spokoju, a bezsenność dopadała częściej niż kiedykolwiek.

Po tym jak moje palce nacisnęły dzwonek znajdujący się przy drzwiach wejściowych, po drugiej stronie dało się usłyszeć krzątaninę. Nim się zdołałam obejrzeć, drzwi uchyliły się, a w progu stanęła kobieta łudząco przypominająca poszukiwaną przeze mnie dziewczynę. „To musi być jej matka" przeszło mi przez głowę.

— Dzień dobry. Mogę w czymś pomóc? — taksujący wzrok właścicielki domu spoczął na mojej osobie.

— Dzień dobry. Jest może Imogen? — zapytałam ze szczerym uśmiechem. Złączyłam dłonie ze sobą, chcąc wyglądać sympatycznie.

— Imogen! Jakaś kobieta się o ciebie wypytuje! — krzyknęła, na moment odwracając się do wnętrza domu.

Kilkanaście sekund później dało się usłyszeć zbieganie po schodach. Wzięłam głęboki oddech w tym samym momencie, kiedy Imogen wyjrzała przez drzwi, a jej matka zostawiła nas same, ponownie zajmując się swoimi sprawami. Mina nastolatki mówiła mi wiele, chociaż ona sama wciąż milczała. To odrobinę śmieszne, że ponad miesiąc temu znajdowałyśmy się w sytuacji odwróconej dokładnie o sto osiemdziesiąt stopni.

— Przepraszam. Za bardzo na ciebie naskoczyłam. — powiedziałam ze skruchą. — Wcale nie przysparzasz mnóstwa problemów. Tak naprawdę zrobiłam sobie to sama, znowu nadmiernie nad wszystkim myśląc.

— Grunt to umieć przyznać się do błędu. Tak odkąd pamiętam mawiała mi mama. — kącik ust Davis poszybował delikatnie do góry. — Chociaż patrząc na jej decyzje życiowe, to nie wiem, czy jest odpowiednią osobą, aby się jej słuchać. — dodała już znacznie ciszej, przez co ledwo ją usłyszałam.

— Rozejm? —wyszczerzyłam się teatralnie, na co dziewczyna parsknęła głośnym śmiechem.

— Rozejm. — kiwnęła głową, a jej rysy twarzy złagodniały. Odetchnęłam z ulgą na ten widok. — A zaprosisz mnie na ten babski wieczór, o którym już kiedyś rozmawiałyśmy?

— Niech ci będzie. — westchnęłam i zrobiłam krok do tyłu, kiedy Imogen niespodziewanie rzuciła się na mnie, z werwą się przytulając.

Tylko Ty Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz