Rozdział 6

13 4 0
                                    

(Autorstwa Wiktoryny)

Spokojny dzień. Słoneczko świeci, ptaszki śpiewają, a Klan Mglistej Jeżyny w rutynie wykonuje swoje obowiązki. Mysi Strumień tym razem nie została wybrana na żaden patrol, dlatego właśnie wykorzystuje tę chwilę, spożywając jaszczurkę, którą patrol myśliwski przyniósł wczesnym rankiem.

Minęły dwa wschody słońca od jej wpadki na terytorium Klanu Szybującego Jastrzębia. Mimo że Aroniowa Gwiazda nic później nie wspominała o tym, wiedziała, że ten temat zostanie poruszony przez Popielaną Gwiazdę na zgromadzeniu, które z każdym dniem zbliżało się co raz bardziej. Mysi Strumień starała jednak się tym nie przejmować, co oczywiście łatwe nie było i całą swoją obecną uwagę zwrócić na spożywanej zdobyczy.

— Nie dziwię się, dlaczego mój ojciec tak je uwielbia — zaczęła intensywnie rozmyślać. — te smakowite, niesamowite mięso, delikatna skó-

Nagle kotka usłyszała krzyk ze żłobka, w którym rozpoznała głos Ostowego Susa. Zdziwiona, a zarazem zaciekawiona Mysi Strumień postanowiła zobaczyć co się stało. Zostawiła obgryzioną jaszczurkę, po czym podeszła bliżej jaskini w której znajdował się żłobek i zaczęła podsłuchiwać, zerkając lekko do środka.

— Jak mogłeś?! Myślałam... myślałam, że po śmierci Plamistego Strumienia naprawdę mnie pokochałeś. To było wszystko jedne, wielkie kłamstwo!

Widok był taki: Ostowy Sus leżała z najeżonym futrem, wpatrując się wrogo na stojącego znad przeciwka Ropuszą Bliznę. Kociaki Ostowego Susa siedziały, podpierając się o jednej ze ścian jaskini, wpatrując się we swoich rodziców i słuchając ich kłótnię.

— Ostowy Susie, to nie tak... — Ropusza Blizna wyjąkał, a w jego oczach można było dostrzec zmieszanie i lekki niepokój.

— Nie musisz się tłumaczyć, już wszystko dobrze wiem! Wiedziałam, że to się tak skończy, wiedziałam że mimo tych twoich "tłumaczeń", wolisz bardziej ją niż mnie!

— Wiem, jak to wygląda, ale... tak, będę miał z nią kocięta, ale ja jej wcale nie kocham! Poprosiła mnie o to, wiesz jak teraz jest mało kotów w klanie, a w dodatku ta tradycja... kocham tylko i wyłącznie ciebie Ostowy Susie — po tych słowach kocur schylił się i dotknął nosem nos rudej kotki, jednak ta się odsunęła szybko.

— Nie zamydlaj mi oczy tradycją — warknęła. — Myślisz, że nie widziałam, jak ostatnio spędzasz z nią praktycznie cały czas, a mnie olewasz? Zdradzasz mnie, nie interesujesz się swoimi synami, a teraz się dowiaduję, że doczekają się oni przyrodniego rodzeństwa. Mam już tego dość. Nie zamierzam już tego tolerować! Zrywam z tobą!

— C-Co...? Ale...

— Nie słyszałeś?! Zrywam z tobą! Nie chcę mieć więcej partnera takiego jak ty! A teraz znikaj stąd!

Ostowy Sus nie chcąc słyszeć protestów obróciła się na drugi bok i schowała głowę pomiędzy łapami. Ropusza Blizna popatrzył się jeszcze na nią przez chwilę w milczeniu, po czym westchnął i skierował się w stronę wyjścia. Mysi Strumień, obserwująca całą kłótnię widząc wychodzącego kocura, szybko się odsunęła i zaczęła udawać, że coś grzebie w piasku. Jednak widząc, że kocur się oddalił, westchnęła z ulgą.

— Ale grubo — pomyślała, spoglądając na żłobek. — Wygląda na to, że wkrótce pojawi się więcej kociąt w żłobku. Ale zaraz... o nie- — do głowy nagle wpadła jej jedna myśl. Niby wydawała się ona oczywista, ale na jej samą myśl, Mysi Strumień poczuła zażenowanie. — Błagam nie. Klanie Gwiazdy, błagam. Niech nie będzie tak jak myślę.

— Mysi Strumieniu! — nagle usłyszała jak ktoś woła jej imię. Odwróciła się i zobaczyła Drozdową Sadzawkę, wybiegającą z legowiska medyczki i biegnącą w jej stronę. Po wyrazie jej pyska było widać, że jest szczęśliwa jak jeszcze nigdy dotąd, co jeszcze bardziej zaniepokoiło Mysi Strumień co do swoich podejrzeń.

Wojownicy: Próba Wojowników | Tom 1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz