Rozdział 7

24 4 0
                                    

(Autorstwa Ślepka)

- Co się stało?! - Popielana Gwiazda warknął, mając przed sobą dwójkę uczniów, Muszlową Łapę i Orzechową Łapę. Oba kocury były w fatalnym stanie. Futro wystające we wszystkie kierunki, oczy pełne wściekłości, rany, z których leciała krew.

- Co wam przyszło do głowy, by się bić?! Przecież jesteście nierozłączni... - Jastrzębia Gałąź stanęła obok przywódcy i z żalem w oczach spoglądała na synów. - co się stało?

- To Muszlowa Łapa zaczął! - krzyknął od razu Orzechowa Łapa, zwalając winę na brata.

- Nieprawda! To wszystko twoja wina! - Tej nocy pierwszy raz dwóch braci zawalczyło ze sobą. Choć jeszcze wczoraj wspólnie ganiali się po terytorium, dziś byli już wrogami. Jeden zdradził drugiego, a zdradzony nie zamierzał kryć w sobie nienawiści.

- To ty mnie zaatakowałeś bez powodu! - Orzechowa Łapa spojrzał na brata, sycząc w jego stronę.

- To prawda Muszlowa Łapo? Zaatakowałeś swojego brata? - Jastrzębia Gałąź spoglądała to na jednego kocura, a to na drugiego.

- Tak, ale miałem powód!

- a więc jaki to był powód, by zranić swojego towarzysza? - Popielana Gwiazda spojrzał na niego, jakby już wiedział, że jest winny. Oskarżali go, choć to Orzechowa Łapa robił coś złego. - Zdradził klan! Rodzinę! - chciał im to wykrzyczeć.

- On... - Już chciał opowiedzieć wszystko, co widział. Wszystko, co pamiętał z tej nocy, ale nie mógł. Nie mógł tego zrobić. Przecież jego matka by się załamała. Dopiero co pochowała partnera, a teraz miałby stracić syna? Nie mógł jej tego zrobić. Zbyt ją kochał. - Ja...

- Tak myślałem! - Przywódca ostrym spojrzeniem wręcz zaatakował kocura. Muszlowa Łapa wiedział, jak to wygląda, ale nie mógł wyjawić prawdy. - Zostaniesz surowo ukarany za zaatakowanie swojego pobratymca, gdyż złamałeś właśnie kodeks wojownika. A ty Orzechowa Łapo nie łudź się, że również unikniesz kary! A teraz marsz do Czarnego Księżyca by wam opatrzyła te paskudne rany.

Jastrzębia Gałąź spojrzała na Popielaną Gwiazdę, ukazując zęby widocznie niezadowolona z jego tonu i słów, lecz nic nie powiedział gdy kocur odszedł.

- Orzechowa Łapo idź już. - Wydała rozkaz a dany kocur, czując wzrok matki, bez słowa odszedł.

Chcąc czy nie Muszlowa Łapa spojrzał na brata, jak odchodził i poczuł żal w sercu. - Zniszczył wszystko! - Przypomniał sobie jak kiedyś byli w podobnej sytuacji jak rozrabiali a Popielana Gwiazda zastanawiał się kogo ukarać. Kocur również wziął całą winę na siebie, ale wtedy Orzechowa Łapa stał za kocurem murem, chroniąc brata. A teraz? Bez wahania go oskarżył.

- Przepraszam mamo, ale ja naprawdę miałem powód... - chciał się wytłumaczyć. Nienawidził jak Jastrzębia Gałąź była zła.

- Co by ojciec powiedział? Jak możesz tak rozrabiać kiedy dopiero co go straciliśmy! Powinieneś trzymać się z bratem... a jeśli to twój głupi sposób, by sobie radzić ze żałobą, to złą ścieżkę wybrałeś. Zawiodłam się synku, myślałam, że jesteś mądrzejszy. - odwróciła się, po czym odeszła zostawiając ucznia samego. Niesprawiedliwość. To było pierwsze, co kocur pomyślał.

Niesprawiedliwość najwidoczniej jak już się pojawia, zostaje na zawsze. - To właśnie pomyślał Muszlowy Kieł, przyglądając się Orzechowemu Niebu, który jak zwykle przesiadywał w otoczeniu paru innych wojowników. Co noc zdradza klan, knując z tą wredną kocicą, a i tak ma świetną reputację. To nie tak, że sam nie ma brudów za uszami, ale mógłby z czystym sumieniem powiedzieć, że jest lepszym kotem od brata, a mimo wszystko klan go odsuwa. Traktuje jak uczniaka, który pewnego dnia postanowił zaatakować brata bez powodu a teraz strzela fochy.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Aug 15, 2023 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Wojownicy: Próba Wojowników | Tom 1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz