1

353 11 124
                                    

Regulus wszedł do jakiegoś podrzędnego baru w bocznej uliczce. Miał nadzieję się dzisiaj trochę zabawić. Od dawna nie wychodził do ludzi, potańczyć, pobawić się, wypić alkohol czy poznać nowych ludzi. Musiał przewietrzyć umysł, pozbyć się natarczywych myśli z głowy, które od jakiegoś czasu nie dawały mu spokoju. Chciał się zabawić, zapomnieć o wszystkim.

Usiadł przy barze i zamówił jakieś kolorowe szoty na rozgrzewkę. Rozejrzał się po sali. Mimo piątkowego wieczoru, klub wcale nie był bardzo oblegany. Niektórzy tańczyli na parkiecie, inni pili przy barze. Grupki znajomych przy stolikach urządzały sobie konkursy "kto wypije najwięcej", a samotnicy zamawiali wódkę przy barze.

Dostał swoje zamówienie i od razu przechylił kieliszki z alkoholem. Czuł, jak napój przyjemnie przechodzi przez jego ciało i ogrzewa go do środka. Dokładnie tego potrzebował dzisiejszego wieczoru. Taniego alkoholu i dobrej zabawy. Ruszył na parkiet, tańcząc między ludźmi do wulgarnej piosenki, którą puścił DJ. Nie słuchał takich piosenek na co dzień, ale z promilami w krwi było mu wszystko jedno. Równie dobrze mogliby puścić Lady Gagę albo Mozarta, a on nie zauważyłby różnicy. Miał tylko nadzieję, nie przesadzić z alkoholem za bardzo i nie powtarzać swojego występu na imprezie urodzinowej swojego przyjaciela w zeszłym miesiącu. Nie czuł się gotów na ponowne wchodzenie na stół.

Po kilku piosenkach wrócił na krzesło barowe, zmęczony tańcem. Obserwował salę i ludzi ocierających się o siebie do kolejnych piosenek nowoczesnego rapu. Na trzeźwo nawet by nie pomyślał o bawieniu się do takiej muzyki. Alkohol powoli przejmował nad nim władzę.

Wzrok Regulusa nagle przyciągnął chłopak, siedzący ze znajomymi przy barze kilka siedzeń dalej. Brunet z daleka widział tylko, że chłopak miał ciemnawą skórę, brązowe, lekko kręcone włosy, smukłą twarz i był strasznie seksowny. Wyglądał na kilka lat starszego. Miał na sobie biały opinający się podkoszulek z logiem zespołu Queen, a na to narzuconą czerwoną jeansową kurtkę. Niebieskie rozszerzane jeansy delikatnie opinały się na udach, a na nogach miał jaskrawe czerwone Converse.

Cała noc łapał się na szybkich spojrzeniach posyłanych w jego stronę. A w dodatku przyłapał nieznajomego na gapieniu się w jego stronę. I to nie raz. W końcu stwierdził, że nie wytrzyma więcej tego napięcia i wykona pierwszy krok. Nie planował tego dzisiaj, ale kto zabroni mu się bawić? Jest w końcu tylko nastolatkiem. Raz się żyje.

Na jego szczęście, znajomi tajemniczego szatyna, właśnie poszli na parkiet, więc ten został sam. Regulus usiadł koło chłopaka, rzucając mu przy tym flirciarskie spojrzenie.

— Dwie whiskey poproszę — rzucił do barmana, obracając się w stronę swojej ofiary. — Pijesz whiskey?

— Wolę tequilę — chłopak od razu zdawał się rozumieć zamiary Regulusa. Położył rękę na barze, a jego dwa srebrne, proste pierścionki odbiły kolorowe neonowe światło. Z bliska wyglądał jeszcze lepiej niż z daleka. Miał jasnobrązowe sarnie oczy, jasne, ledwo widoczne piegi i niesamowicie długie rzęsy. Gęste brwi rzucały się w oczy, a koło ust miał uroczego pieprzyka. Był tak piękny, że Regulusowi aż było szkoda, że to będzie tylko jednonocna przygoda, jednak na chłopaka zawsze wolał kogoś z większą osobowością, niż śliczni chłopcy, których spotykał w barach.

— Jednak jedną whiskey i jedną tequilę — zmienił zamówienie, utrzymując kontakt wzrokowy. — Czemu siedzisz sam? Nikt szczególny nie przykuł uwagi tak olśniewającej osoby?

— Wystarczy mi, że ja przykułem twoją — wydawałoby się, że lekko się zarumienił. — Jak się nazywasz?

— Regulus Black.

W tej chwili barman położył na kontuar szklanki z alkoholem. Brunet złapał za swoje whiskey i upił łyka. Poczuł, jak napój płynie swobodnie przez jego gardło. Szatyn zrobił to samo, ciągle patrząc się w profil drugiego chłopaka. Na jego twarz opadały małe ciemne pasma falowanych włosów, które same były całkiem długie, luźno zwisając mu za uszami. Ciemnoróżowe usta przycisnął do szklanki, pijąc łapczywie alkohol. Ostra linia żuchwy była wyraźna, pomimo słabego oświetlenia. Z boku nosa widniał mały okrągły kolczyk, nadający charakteru całej twarzy chłopaka. Przymknięte butelkowe oczy otoczone były długimi ciemnymi rzęsami. Kolorowe światła imprezy poruszały się po jego policzku i żuchwie, czyniąc go jeszcze bardziej atrakcyjnym. Czerwone i fioletowe plamki z projektora wyciągały głębię z jego źrenic, które w kontraście stawały się jeszcze bardziej zielone. Odstawił jeszcze w połowie pełną szklankę, przecierając usta dłonią. Wrócił spojrzeniem do chłopaka obok, czując, jak ten mu się przygląda.

Po chwili ciszy usłyszał pytanie:

— Nie chcesz wiedzieć, jak ja mam na imię?

— A czemu tak bardzo tobie zależy, żebym je znał?

— Żebyś wiedział jakie imię będziesz dzisiaj krzyczał — uśmiechnął się zawadiacko, patrząc w jego oczy wyzywająco.

— W takim razie jak ono brzmi? — zapytał się Regulus, po tym jak już odzyskał zdolność mowy.

— James. James Potter — chłopak wstał z krzesła barowego i ukłonił się lekko, wysuwając prawą rękę w stronę nastolatka. — Zatańczysz?

Teraz kiedy James wstał, widać było, jaki jest wysoki. Swoim wzrostem przewyższał Regulusa o co najmniej pół głowy, a on aż taki niski nie był.

Starszy zeskanował Regulusa wzrokiem. Chłopak miał na sobie luźny czarny top bez rękawków z białym nadrukiem, czarne jeansy z dziurami na kolanach i udach, a oprócz tego mnóstwo srebrnej biżuterii. Na jego szyi wysiadły łańcuszki, można też było dostrzec naszyjnik z kamieniami. Na smukłych placach widniały ekstrawaganckie pierścionki, a w uszach miał, również srebrne, kolczyki.

Regulus przyjął wyciągniętą rękę chłopaka i poszedł za nim na parkiet. Nie znał piosenki, która teraz leciała, ale nie zniechęciło go to do tańczenia przy Jamesie. Tańczył z nim, co rusz czując jego ręce na swojej talii lub biodrach. Podobało mi się to. Potter był atrakcyjny, wysoki i silny, idealnie wpasowywał się w jego gusta. Ale nie zapominajmy, że oprócz wyglądu Regulus miał jeszcze inne standardy. Wysokie standardy.

Piosenka zmieniła się na wolniejszą. Ręce chłopaka wylądowały na talii niższego, który zarzucił swoje na jego kark. Spojrzeli się w swoje oczy, odnajdując w nich głębię.

Nastolatek położył swoją głowę na ramieniu partnera. Po chwili poczuł ciepły oddech na swoim uchu.

— Reggie, te quiero  en mi cama. Ahora.

Regulus nie miał pojęcia, co właśnie usłyszał, ale bardzo mu się to podobało.

— Estás muy guapo, sexy. A mi me gustan tus ojos, tu cara.

Słowa, które słyszał od James'a rozpalały go od środka. Nie musiał znać znaczenia, żeby wiedzieć, że James zdecydowanie właśnie to próbował osiągnąć. I udało mu się.

Brunet poczuł, że ręką chłopaka z jego biodra przesuwa się powoli niżej. Nie spodziewał się po nim, że tak szybko posunie się dalej.

— Moje mieszkanie jest niedaleko. Mieszkam sam, więc nikogo nie ma.

Regulus zdziwił się, że chłopak jest tak chętny, ale nie narzekał. Zdecydowanie mu się to podobało.

— Jasne — odpowiedział na niewypowiedziane pytanie.

Pociągnął jeszcze szatyna do baru, zamówił kolejną kolejkę alkoholu, posyłając mu wyzywający uśmiech.


********
1088 słowa

Krótko trochę

(Nie dam tłumaczenia hiszpańskiego na polski, nie chcecie wiedzieć)

I powtarzam, jak są jakieś błędy, to czekam na bycie skorektowaną.

Hasta la vista.🤩🤩

One Night Stand // JegulusOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz