Rozdział 20

2.1K 71 17
                                    


POV Carla 

 Zbudzając się z długiego snu czułam się jak nowonarodzona. Śmiało mogłam przyznać, że ta noc poprzedzona chujowym dniem była czymś miłym. Potrzebnym. Noc w posiadłości Aidena, sen w jego łóżku pozwolił mi na regenerację. Nie budziłam się jak paranoiczka bojąc się, że podczas snu, gdy byłam najbardziej bezbronna ktoś przyjdzie i zacznie przeszukiwać mój pokój. Że zacznie na mnie polować. Jego ramiona, którymi mnie otoczył i nie wypuścił aż do rana dawały mi poczucie bezpieczeństwa. Dzięki niemu się wyspałam, dzięki niemu czułam się lżej.

 Obróciłam się na drugi bok przyglądając się śpiącemu mężczyźnie. Przystojna twarz była rozluźniona, nie spięta jak na co dzień. Rozchylone wargi, spomiędzy których uciekało ciche sapanie przypominało mi co nimi robił na poboczu drogi. Jak nimi doprowadzał mnie do szaleństwa. Słowa, które wypowiadał sprawiały, że czułam się doceniona, dowartościowana. Czułam, że byłam kimś ważnym dla niego. Dla kogokolwiek na tym świecie. Nawet jeśli miały na celu zauroczenie mnie.

— Gapisz się. — wychrypiał, sięgając po mnie długimi kończynami. Uważał by nie zacisnąć się mocniej wokół uszkodzonej ręki.

 Wieczorem kiedy zawiózł nas do swojego domu wziął mnie pod długi prysznic. Mył mnie tymi dużymi dłońmi dbając by każdy skrawek ciała został dopieszczony. Nie uprawialiśmy więcej seksu, ani się nie zabawialiśmy. Grzecznie wzięliśmy prysznic, później nie angażując służby udał się do kuchni gdzie przyrządził nam posiłek narzekając na moje niejedzenie. Stwierdził, że odkąd przyjechałam rzadko kiedy widział bym coś jadła. Szkoda, że nie widział jak w przerwie od pracy zajadałam się z Jaxem słodyczami.

— Jest na co. — przyznałam, wnikając w jego nagi tors. — Od jak dawna nie śpisz?

— Wstałem jakąś godzinę temu by poprosić Camille by zrobiła nam śniadanie. Później wróciłem do łóżka i zauważyłem, że dalej śpisz, więc postanowiłem cię nie budzić. Mamrotałaś i wierciłaś się dotykając ręki. Dalej cię boli?

 Wzniosłam ją wyżej przyglądając się zaszytym wgłębieniom. Trochę podkoloryzowałam swój stan. Rozcięcia okazały się dość głębokie przez co lekarze musieli mnie zszywać. Pod nieugiętym tonem i nieustępliwością zrobili to szwami wchłanianymi. Poruszając palcami czułam dyskomfort i ból, ale nie tak intensywny jak poprzedniego dnia.

— Jest lepiej. — mruknęłam, wstając do siadu. — Przynajmniej nie powinnam mieć większych oporów w pracy.

— Słucham? — Również wstał odkładając mnie na bok. Wyglądał na niepocieszonego i wiedziałam z jakiego powodu. — Nie będziesz pracować. Nie dopóki nie wyzdrowieje ci ręka.

 I kolejny dzień zaczynający się dyskusją. Wspaniale.

— Naprawdę myślisz, że jesteś w stanie mnie powstrzymać przed dostaniem się do samochodów i robieniem w nich czegokolwiek? — zakpiłam.

 Odgarnęłam kołdrę wstając z łóżka. Nie przejmując się nagością podeszłam do komody. Z najniższej szuflady wyciągnęłam koszulkę ze spraną grafiką. Narzuciłam ją na siebie zakrywając się do połowy pośladków. Zaczęłam wodzić wzrokiem po pokoju w poszukiwaniu szortów. Nie zdołałam zrobić choćby kroku.

— Tak. — odparł pewnie. Stanął za mną odkładając ręce na biodra. Przyciągnął mnie do siebie. Czułam na pośladkach napierającego na bokserki kutasa. — Bill będzie pilnować byś nie wtryniła swojego tyłka na warsztat. Co więcej, jeśli się do niego zbliżysz Jax, Shawn albo Lara będą mnie o tym informować. Mam tę przewagę, że ta trójka pracuje z domu, więc stale będą mieć na ciebie oko. Nie pozwolę byś przez swoje widzimisię i chęć buntu sobie zaszkodziła.

Race For Love [+18]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz