W końcu wyciągnąłem dłoń do nieznajomego człowieka. Wyglądał na dosyć mocno wystraszonego, co można było określić przez jego wyraz twarzy, wygląd, zachowanie oraz przez przerażone krzyki, które on wydawał. W sumie nie wiedziałem czy dobrze postąpiłem. Dobrze mógłbyś to jakiś pijany facet, bądź naćpany, który dostał jakiś zwidów lub policja zaczęła go gonić. Lecz już nie było odwrotu, zrobiłem to co zrobiłem i sam nie wiem czy to była na pewno dobra decyzja.
Chłopak był.. dosyć.. niski.. w porównaniu do.. mnie. Niski to mało powiedziane! Przy moim wzroście, który fakt był dosyć przesadzony jak na mnie wyglądał jak trzecioklasista! Z jednej strony to wyglądało trochę zabawnie, jak i żałośnie. A może na prawdę chodzi do 3 klasy o po prostu dał się porwać wodzy fantazji i wyobraźni? Chociaż.. jego kontury twarzy były dosyć wyraziste, a nie pulchne jak u większości dzieci. Przyglądałem się z wielką uwagą chłopakowi, który był dosyć roztrzęsiony. Miał on, krótkie, czarne i rozczochrane włosy. Do tego miał na sobie żółty T-shirt, czarne, krótkie, dresowe spodenki oraz mnóstwo dodatków jakimi były na przykład branzoletki bądź naszyjnik. Chciałem mu przynieść jakiś koc, bądź zrobić herbatę, lecz tego nie zrobiłem jeszcze. Dlaczego? Sam nie wiem.-Czemu tak bardzo wrzeszczałeś o 3 nad ranem pod moim domem?-
Spytałem suchym oraz bezbawionym głosem, niższego chłopaka czekając cierpliwie Na jego odpowiedz. Pomimo tego, że przerwał mi moją codzienną rutynę, którą nie zbyt lubiłem byłem podirytowany zachowaniem młodszego. Po paru minutach ten się na mnie rzucił z uściskiem na mnie, przy okazji wrzeszcząc mi prosto do ucha dziękując. Okej, albo ten typ był chory psychicznie albo chory psychicznie. Szczerze? Sam nie wiedziałem jak mam się zachować, w tej sytuacji, wiec stałem po prostu jak słup z lekkim zakłopotaniem spoglądając na niższego. Rzadko kiedy ktoś mnie przytulał, tym bardziej teraz, lecz.. nagle coś poczułem.. uczucie, które nigdy nie poznałem. Gdy ten mnie przytulił zaczęło mi być.. ciepło.. to było bardzo dziwne.. i nie tylko na zewnątrz, ale także w wewnątrz. W środku.. w sercu.. jego ręce były takie.. łagodne ale jakże miłe w dotyku.. nigdy wcześniej nie czułem takiego dotyku, to było całkiem.. miłe. Tak, miłe. Czyli uczucie oraz słowo, które praktycznie nie używam, to i dopiero niespodzianka.. ...
Po paru minutach niezręcznej ciszy, lekko oderwałem się od chłopaka.-Więc.. odpowiesz mi na moje pytanie czy nie?-
Spytałem się biorąc swój koc, który leżał na moim łożku, a następnie czarnowłosemu podałem, by ten mógł się okryć.
-A-Ah.. dziękuje!! I.. odpowiadając ci na moje pytanieee.. spędziłem czas z moimi przyjaciółmi iii.. nagle podszedł do mnie pewien mężczyzna, który się do mnie dobierał.. Ale na szczęście udało mi się uciec! Ah! Jeszcze raz bardzo ci dziękuję.. ee.. właśnie.. twoje imię! Jakie jest? Moje to Alex, ale.. możesz mi mówić Quackity! Tak mi mówią przyjaciele!-
Chłopak, jak widać o imieniu Alex zapytał się z lekkim uśmiechem na twarzy otulająca się mocno kocykiem i spoglądając mi głęboko w oczy. Jego za to oczy były koloru niebiesko-szarego. Były bardzo śliczne. W dodatku nazwał mnie.. przyjacielem.. jeśli dobrze zrozumiałem jego słowa. Wo.. to ci nowego.. na prawdę aż tak mnie już polubił, że mnie nazywa przyjacielem? Sam nawet nie wiem co mam powiedzieć.
-Wilbur. Mów mi Wilbur.-
Po wypowiedzeniu tych słów na moich ustach pojawił się pierwszy raz lekki, nieśmiały uśmiech. Nie wiedziałem, jak, dlaczego, kiedy i co się działo z moimi ustami. Czy.. czy ja się uśmiecham? Czy to na prawdę się dzieje? Lecz po chwili uśmiech znikł, a znowu na mojej twarzy ukazała się zimność. Ten chłopak.. ta noc, ten ranek.. zapamiętam chyba na zawsze do końca moich dni. I tak mi ich dużo nie zostało.. tylko 360 dni.

CZYTASZ
One Step - Quackbur
NezařaditelnéWiliam to chłopak, który nie umiał normalnie ukazywać emocji, ani cieszyć się swoim życiem. Pewnego razu wykryto u niego nieuleczalną chorobę, gdzie w ciągu roku miał umrzeć. Wiliam myślał, że tak czy siak jego życie będzie wyglądać jak dotychczas...