Bolesna prawda

116 6 2
                                    

Szłam przez szpitalny korytarz, była już 18. Już powinnam wychodzić jeśli chciałam zdążyć pójść na kolację z Wiktorem, niestety mój dyżur na SORze znacznie się przedłużył, przez operacje w której musiałam pomagać. Do tego dyżur z Potockim. Nic lepszego chyba nie mogło mi się przytrafić, cały czas nie dawał mi spokoju. Do tego dalej mnie szantażuje a ja nie wiem co zrobić. Naprawdę chciałabym powiedzieć Wiktorowi ale nie wiem jak, jest dla mnie bardzo ważny i boje się jego reakcji. Przy nim czuje się bezpiecznie, czuje się kochana, tylko przy nim mogę być sobą i czuć się z tym dobrze. Zależy mi na nim i naprawdę bardzo go kocham lecz wątpię że gdyby Wiktor wiedział co przed nim ukrywam dalej chciał by ze mną być.

Weszłam do pokoju socjalnego w celu przebrania się jednak gdy szukałam kluczyka do szafki ktoś złapał mnie za nadgarstek i pociągnął do siebie a ja wpadłam w jego ramiona. Na początku nie miałam pojęcia co się dzieje ale kiedy odchyliłam głowę zobaczyłam Stanisława.
-A ty gdzie się wybierasz kochanie?- zapytał z tym okropnym uśmiechem co poirytowalo mnie jeszcze bardziej.
-Do domu i puść mnie w końcu-Nie chciałam mówić mu o spotkaniu z Wiktorem.
Jednak on zamiast mnie puścić zacisnął swoją rękę jeszcze mocniej i docisnął mnie do ściany i wyszeptał
-Ile razy mam ci jeszcze powtarzać że masz się mnie słuchać? Ile razy cię prosiłem żebyś zerwała jakie kolwiek znajomości z Banachiem-Byl coraz bardziej zdenerwowany i zacisnął się na mojej drugiej ręce.
-Nie będziesz mi mówić co mam robić! Rozwodzimy się pogódź się z tym!- Wykrzyczałam lecz po chwili od razu pożałowałam tego co zrobiłam gdy Potocki z impetem uderzył mnie w twarz
-Owszem będę ci mówić co masz robic bo jesteś moją żoną i żaden sąd tego nie zmieni- Wycedził przez zaciśnięte żeby i wyszedł z pomieszczenia.
Byłam przestraszona i załamana. Szybkim krokiem weszłam do łazienki i oparłam się o zlew.
-Co ja robię nie tak?- Pomyślałam. Nie zostawię Wiktora, nie zrobię mu tego.
Otarłam łzy i poprawiłam makijaż.
Wiedziałam że Wiktor już na mnie czekał ale nie miałam ochoty na wyjście z nim. Gdy tylko się przebrałam jak najszybciej poszłam w stronę wyjścia. Kiedy otworzylam drzwi zobaczyłam Wiktora który po usłyszeniu otwierających się drzwi od razu odwrócił się w moją stronę a ja udając że go nie zauważyłam napięcie odwróciłam się i ignorujac jego wołania szłam do póki nie poczułam uciśnięcia na moim nadgarstku. Starałam się udawać że jest okej ale Wiktor ewidentnie zauważyl że coś jest nie tak.
-Czemu uciekłaś?- Zapytał widocznie zmartwiony.
-Nie widziałam cię- Skłamałam, bałam się powiedzieć mu co naprawdę się stało.
-Wiktor.. przepraszam ale nie mogę dziś z tobą iść. Przepraszam-Wyznalam. Było mi przykro ale nie miałam innego wyjścia.
-Czemu?-zapytal zdziwiony
-Ja.. bo widzisz, jest coś o czym ci nie powiedziałam..- odparłam bliska płaczu
-Co takiego?
- Mam męża. Stanisława.- Powiedziałam patrząc mu prosto w oczy.
______________________________________

Podoba się wam?

Dziwne przeznaczenieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz