-Pablo Gavi-
Znowu wysłali mnie do Madrytu, ale tym razem wiedziałem dokładnie, co mam zrobić. Miałem jedno zadanie. Iść na ich mecz i łamiąc wszelkie zasady dostać się do Ancelottiego z wiadomością od Xaviego. Mało się nie połamałem, ale akurat tego mi nie zabronił. Dostałem się przed Włocha, który patrzył na mnie niezrozumiale.
- Tak grzecznie tu zszedłem, więc może mógłby im Pan powiedzieć, żeby mnie nie gonili.. - odprawił ich machnięciem ręki. O jak miło już nie będziemy się gonić. Do niezobaczenia panowie. Prychnąłem cicho widząc ich wzrok na mnie.
- Czego..co Cię do mnie sprowadza mój drogi? - obejrzał mnie od góry do dołu, a ja poprawiłem białą bluzę, którą dostałem od mojego madryckiego kolegi. Jednak się przydała. Jakiś taki łagodniejszy się stał. Jak miło. Tyle, że on nie będzie chciał ze mną rozmawiać jak będę miał jakąś tam bluzę. Zawiązałem ją w pasie dumnie prezentując się w koszulce należącej do Viníciusa.
- Wie Pan.. ja przychodzę z takim pytaniem - uśmiechnąłem się słodko. - Jest może szansa na wypożyczenie? - szczerzyłem się słodko. Miałem białe zęby przez to, co kazali mi jeść. Ten Włoch pokręcił głową z rozbawieniem.
- Tak źle tam masz? Jeśli tak to możemy Cię wypożyczyć - przestałem się uśmiechać. Jak to mnie? Cholera to tak zabrzmiało.. - Tak bardzo potrzebujesz bycia z Viníciusem, co? - lekko się zarumieniłem. Spierdoliłem!
-Vinícius Júnior-
Słysząc słowa trenera odwróciłem głowę tam, gdzie stał. Pablo Gavi.. jak miło. On do nas chce lub dzieciak nie umie się wysłowić.. chwila, co on tu robi? Dostałem piłkę pod nogi i zacząłem z nią biec. Muszę się przecież skupić. Podałem piłkę do Camavingi, który dzisiaj robił za napastnika. Jako, że raczej tym razem nikt się mną nie interesował, bo przez cały mecz bujałem w obłokach, znowu byłem na wolnej pozycji. Dostałem piłkę i strzeliłem. Spojrzałem w stronę trenera, żeby zobaczyć Hiszpana i widziałem, jak bije brawo. Nie nastawiałem się na to, że będzie się specjalnie cieszył. Podbiegłem do tamtego miejsca rezygnując ze swojej cieszynki.
- Jesteś ostatnią osobą, której się tu spodziewałem - powiedziałem patrząc w jego oczy. Zbliżył się bardziej do barierek. - Kręcisz mnie, jak mikrofalówka talerz dzieciaku - widziałem jak się śmieje zażenowany, ale i tak się lekko zaczerwienił. Wróciłem do gry.
-Pablo Gavi-
Nie mogę uwierzyć w poziom głupoty tego Brazylijczyka. Przecież Ancelotti go słyszał. Ubrałem z powrotem moją bluzę po usłyszeniu stanowczego nie chyba, że Vini się zgodzi. Zrobię tak, żeby to zrobił. Schowałem koszulkę razem z bluzą do torby i założyłem najzwyklejszy czarny t-shirt. Poszedłem na samolot. Jakie było moje zdziwienie, gdy dosiadł się do mnie Ter Stegen.
- Tsa byłem na tym samym meczu - skrzyżowałem ramiona. - Patrzyłem na Courtoisa - odwrócił wzrok, ale chyba zdał sobie sprawę, że nie zabrzmiało to za dobrze. - Znaczy na to jakim jest cholernym idiotą! - pokiwałem lekko głową oczywiście mu nie wierząc. Patrzył akurat na niego. No jak miło. Wyjąłem słuchawki bezprzewodowe i mu jedną dałem.
- Nie mi się będziesz tłumaczyć Marc - oparłem się o jego ramie. - A teraz pozwól, że się zdrzemnę - zamknąłem oczy. Poczułem jak lekko głaszczę moje włosy. Zasnąłem.
-Marc-André ter Stegen-
Ech tak przyleciałem na ten mecz tylko po to, żeby patrzeć na tego cudownego bramkarza. Czujecie ten sarkazm? No może i dlatego, że Lewy kazał mi pilnować Gaviego. On jest niby lepszy ode mnie? Ich würde nicht sagen.¹ No, ale co kto lubi. Przez chwilę miałem wrażenie, że złapaliśmy kontakt wzrokowy. Przecież to niemożliwe. Mój telefon zawibrował.
Courtois:
Przyszedłeś na mój mecz Stegen?Ty:
Nawet jeśli?Courtois:
Słodziak z Ciebie
Gdybyś nie był w samolocie dostałbyś buziakaTy:
Skąd wiesz, że..?Courtois:
Masz lokalizacje w telefonieTy:
Dobra to nie zmienia faktu, że..Courtois:
Że Cię podglądam?Ty:
Ty pierdolony!Courtois:
Uspokój się żartowałem, ale zgadłem z tym samolotemTy:
A.. sorry..Courtois:
Dobra było miło, a teraz czego szukałeś na tym meczu?Ty:
Ciebie przygłupieCourtois:
Proszę?Ty:
To se prośCourtois:
StegenTy:
KortłaCourtois:
Możesz mi possać głupi NiemcuTy:
Belgu*Courtois:
Co Belgu?Ty:
No jak mówisz o sobie to wieszCourtois:
A co nie chciałbyś?Ty:
Co to za niemoralne propozycje?Courtois:
OdpowiedzTy:
MożeCourtois:
Miłego lotu StegenTy:
Miłego świętowania po meczu CourtoisOdłożyłem telefon. Pamiętajcie nas nic nie łączy. Ten Belg po prostu mnie wkurwia. Gavi zsunął się na moje kolana. Jaki słodziak. Lekko pogłaskałem jego głowę. No i muszę go niańczyć. Cudownie. Japierdole jeszcze Pedri do mnie pisze. No Courtois wracaj, bo z tobą piszę się przyjemniej.
Pedri:
Gdzie ty jesteś kurwo?Ty:
Kurwą to możesz być tyPedri:
AhaTy:
Czego chcesz mały skurwysynku?Pedri:
Nie wiem w sumieTy:
Przepraszam?Pedri:
Może chce, żebyś mnie zerżnął? Nie wiemTy:
Pedro dobrze się czujesz?Pedri:
Bez Ciebie nie tatusiuTy:
SpierdalajPedri:
Kofam CięTy:
Jesteś pijany.Pedri:
I taki napalooonyTy:
Jestem w samolocie i nie ma mnie w BarceloniePedri:
A to się pierdolNo jaki jebany idiota. Mówiliśmy mu, żeby nie pił, ale on ostatnio jest jakiś dziwny. Puściłem sygnał Lewemu, że ma go znaleźć, bo inaczej Xavi nas wszystkich zabije. Dzień, w dzień to samo. Zabierzcie mnie stąd do Niemiec. Kurwa tam jest Neuer! To do Polski! Gdziekolwiek! Potrzebuje wakacji!
¹Nie powiedziałbym
CZYTASZ
~Może ja po prostu chce być Twój~ Gavi x Vini Jr ✅️
Fanfiction❝𝐌𝐚𝐲𝐛𝐞 𝐈 𝐣𝐮𝐬𝐭 𝐰𝐚𝐧𝐧𝐚 𝐛𝐞 𝐲𝐨𝐮𝐫𝐬❞ Wszystko zaczęło się od przylecenia za wcześnie do Madrytu. Gavi nie mógł przewidzieć tego, że to, jak potraktował go Vini, to nie koniec jego udręki z tym napastnikiem. To był dopiero początek ich...