Rozdział 5

6 0 0
                                    

XARON, UKŁAD RONTEONA, WIĘZIENIE

POPOŁUDNIE TEGO SAMEGO DNIA

     Amber leżała na metalowej ławce w celi. Na korytarzu paliła się jedna słaba żarówka. Oddzielały ją od korytarza metalowe kraty i magiczna prawie przezroczysta powłoka.

     Gdy się przebudziła, usiadła i położyła głowę na dłoniach. Nagle usłyszała głos. Była to Martylya. Miała na sobie zwykły chłopski strój. Czarną bluzkę z krótkim rękawem, a na niej ciemnobrązową, siateczkowy bezrękawnik. Spodnie miała za duże, czarne dresy i łatane buty. Mimo to była przepiękna i według niektórych dorównywała piękności Amber. Oprócz swoich pięknych blond włosów, miała cudowne wiecznie szczęśliwe niebieskie oczy i gdyby nie jej blizna na policzku byłaby najpiękniejsza wśród ludu Eny.

     Martylya uśmiechnęła się i zapytała się:

- Jak tam Amber?

- Generał Amber – wymamrotała Amber i podeszła do krat – Łeb mnie boli. Słyszałaś co tam się działo?

- Tak, stałam za drzwiami – odpowiedziała – Nieźle im dojechałaś. Masz szczęście, że jesteś w areszcie.

- Coś dziwnego się tam wydarzyło.

- Czyli co?

- Miałam jakąś dziwną magię, sądzę, że od włóczni.

- Co?!

- Nie wiem co to, ale to jest zabójcze i niebezpieczne. To już się powtórzyło drugi raz, ostatni raz było na Waronie.

- Niesamowite! – zaskoczyła się Martylya – A zrobisz tak teraz?

Amber zaczęła machać rękami powiedziała:

- Nie panuje nad tym. To się dzieje... samo.

- Musisz stąd wyjść – odparła Martylya.

- Wiem, tylko pytanie jak.

Nagle do celi Amber podeszło dwóch strażników. Jeden z nich powiedział:

- Generał Amber, Rada wzywa.

- Dobrze, to mnie wypuście – odparła Amber, a jeden z nich wyciągnął kajdanki kieszeni – Aha, czyli mnie tam zaprowadzicie... w kajdankach.

XARON, UKŁAD RONTEONA, PAŁAC

     Kilka minut później Amber wchodziła po złotych schodach w kajdankach, a za nią szli strażnicy. Gdy weszli do głównego sądu, za Amber cały czas stali strażnicy.

- Amber twój wczorajszy wyczyn był niedopuszczalny – oznajmiła Mart.

- Nie mamy teraz czasu na twoje wybryki, Amber – dodał Taren.

- Kochanie, dlaczego to zrobiłaś? – zapytała troskliwym głosem Królowa Kasania.

Opadła na kolana, zwiesiła głowę i powiedziała:

- Przepraszam matko, ojcze, że was zawiodłam. Nigdy wcześniej tego nie miałam. Prowadziły mną emocje, błagam wybaczcie mi.

- Amber, nikogo nie zawiodłaś - oznajmił Bran, a Amber podniosła głowę - Cieszymy się, że się rozwijasz, ale musisz się nauczyć nad tym panować. Jest to śmiertelna broń i bardzo niebezpieczna w nieodpowiednich rękach, dlatego wyślemy się na szkolenie ale nadal będziesz nosić tytuł generała .

- Naprawdę? - zdziwiła się Amber i wstała.

- Znaleźli rabusia na Dakktu! – krzyknął strażnicy, który wbiegł przed chwilą do pomieszczenia.

YOMDU AMONIUMOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz