Rozdział 6

5 0 0
                                    

XARON, UKŁAD RONTEONA, WIĘZIENIE

PRZED WSCHODEM SŁOŃCA, DWA DNI PÓŹNIEJ

     Ben leżał na ławce w celi, która była taka sama jak ta, w której przebywała Amber, i podrzucał gumową piłkę do góry. Nagle przed celą stanęła ubrana w to co zwykle Amber i patrzyła z uśmiechem na niego.
- Nie, Amber niczego ci nie powiem - oznajmił przygotowany na to pytanie Ben.
- Siedzisz tu dwa dni i nic? - spytała Amber.
- Przyjdą po mnie w końcu.
- Ja nadal sądzę, że to Tartacy albo Ronderzy.
- Możesz sądzić, że nawet dla Uronów.
Zaśmiali się oboje i spojrzeli po sobie.
- Zanim Urani by się odważyli ruszyć z tej ich dziupli, to by już była wojna międzyplanetarna - powiedziała z uśmiechem Amber.
- Albo koniec świata - dodał Ben i oboje się zaśmiali.
- Wiesz coś o przestrzeniach międzyplanetarnych i ludach.
- Coś nie coś wiem.
- Czyli Tartacy.
- A już myślałem, że skończysz.
- To moja praca - odparła - ciebie wysyłają na kradzież a mnie na wojny i przesłuchania.
- Bierzesz udział w wojnach?
- No oczywiście, jestem generałem. Wczoraj byłam na wojnie u Patersitów, bo chcieli porwać mojego konia na Minorze. Zrobiliśmy takiego grilla z ich planety, że nawet sąsiednie ludy przelatywały obok aby zobaczyć.
- Zazdroszczę, też bym chciał walczyć jak w "Gwiezdnych wojnach".
- Co to?
- Taki film popularny na Ziemi - powiedział
- Obejrzę kiedyś jak przyjadę z wizytą na Ziemię, tylko ostrzeż ich aby nie strzelali. A właściwie to od kiedy nie jesteś na Ziemii?
- Pytasz po przyjacielsku czy jako glina?
- Po przyjacielsku.
- Ostatni raz byłem gdy miałem 6 lat i jedyne co mi po niej zostało... - Wyjął z kieszeni kartonową rakietę - To to.
- Nie tęsknisz za swoim ludem?
- U nas się tylko tęskni za bliskimi czy rodziną. A ja ich nie mam. Nie za każdym człowiekiem się tęskni. - Przypomniał sobie mężczyznę z wężami na policzkach - a niektórych chcę się zabić.
- U nas jakby ktoś zabił naszych, stanąłby przed Radą Bramu - oznajmiła.
- Wiem, słyszałem, ale nie macie wpływu na niektórych planetach, racja?
- No nie mamy, na przykład na Ziemię czy Szetlę nie mamy wpływu, ale to są wtedy planety, z którymi nie warto gadać. Nawet po rzezi na Szetlcie, ich lud się nie dostosował. Jest mało takich planet, ale są.
- Dobra. - Westchnął - jeszcze coś chcesz, bo spać mi się chce.
- Tak szybko się mnie nie pozbędziesz. Pójdę kiedy będę chciała.
- A kiedy będziesz chciała? - spytał Ben.
- Gdy mi powiesz dla kogo pracujesz.
- Znasz moją odpowiedź.
- Ta, ale zawsze spodziewam się innej typu: "Pracuje dla Tartaków, możecie mnie wypuścić i będę wolny", no bo co ci zależy?
- Oni będę mieli problem, a ja nie dostanę wypłaty.
- Czyli Tartacy? - ciągnęła Amber.
- Nie.
     Kiedy dziewczyna miała zadawać kolejne pytania, przerwał jej posłaniec, który podbiegł. Ubrany był w długą białą bluzkę, spodenki białe do kolan, złoty hełm z małymi skrzydełkami po bokach odchylonych do tyłu, złotą zbroję nałożoną na koszulkę, na której było słońce i brązowe szmaciane buty (czyli tak jak każdy posłaniec Bramu). Stanął przed Amber, zasalutował i powiedział:
- Strażnicy wykryli tajny obiekt w obrębie Xaronu. Porusza się pod platformą.
- Już idę, nie wysyłajcie oddziałów - odparła Amber i zaczęła biec przez korytarz.
- Nareszcie poszła - powiedział Ben i zamknął oczy.

STATEK KOSMICZNY PATERSITÓW, AKTUALNIE POD XARONEM

PÓŁGODZINY PO WYJŚCIU AMBER OD BENA

     Jeden z generałów Patersitów przechadzał się po korytarzu na statku. Był ubrany cały na czarno i miał długi ciemnobrązowy płaszcz za kolana. Na twarzy miał krótki zarost i praktycznie czarne gałki oczne (jak każdy Patersit). Koło niego przechodziło dużo wojskowych z jego ludu.
     Pomieszczenie było szare, a przy suficie znajdywały się rury. Generał gdy przeszedł przez korytarz, wszedł do stacji sterowania, a tam siedziało przy panelu z przyciskami i kierownicą statku trzech pilotów. Przed nimi były szyby. Jeden z nich obrócił się na obrotowym krześle i powiedział do generała:
- Pojawił się problem.
- To jest poważna akcja, a każdy problem prowadzi do klęski! - odparł generał.
- W pierwszym sektorze silnik się zacina, a na podstawie z czujnikiem ktoś coś położył - oznajmił drugi.
- Zajrzę tam - powiedział generał i wyszedł ze sterowni.
     Kiedy doszedł do silników wraz z kilkoma wojskowymi, podszedł do dużego, okrągłego, metalowego czujnika wysokości do ich bioder. Wokół puchała para z pobocznych rur, a wszędzie było szaro. Było też tam kilka Patersitów od regulacji silników, którzy byli tam od początku lotu. Generał podszedł do jednego z czujników, a na nim była złożona kartka. Rozwinął ją i zaczął czytać w głowie:
     "Generale VII Patenie Patersicie,
Z przyjemnością chciałabym wpierw powitać generała. Słyszałam o pana osiągnięciach i o zajęciu wysokiej rangi Rabusiów Międzyplanetarnych, ale pan nie jest tylko generałem, a także świetnym przywódcą, i wodzem, i stanowczo powinien pan zająć miejsce generała I. Życzę dalszych sukcesów w karierze złodzieja i generała oraz aby pan zawsze wierzył w swoje siły. Przykro mi, że nie porozmawialiśmy osobiście, ale ja byłam na pana statku, bez niczyjej wiedzy, aby zostawić ten list z gratulacjami i aby oznajmić o tym, że ma pan uszkodzony silnik pierwszy, drugi i czwarty, zepsuty czujnik i sternik, zniszczony spód statku, niedziałające kapsuły ratunkowe, przebite kapsuły z powietrzem oraz zepsute regulatory powietrza. Macie też także naruszone ładunki z bronią, która lata sobie w próżni, niedziałające systemy alarmowe i koła hamulcowe oraz lądowania. Nie macie już też nadajników ani informatorów do bazy, a wasze mini statki ewakuacyjne są niedoużytku. A poza tym to zostało wam jeszcze 30 sekund życia do wybuchu od twojego przeczytania tych słów.
                                 Nie pozdrawiam,
                                 generał Amber"
     Oczy generała otworzyły się szeroko, a jego warga opadła. Spojrzał na swoich ludzi, odłożył list i powiedział:
- Każdy mówił by tu nie przyjeżdżać i spotkałem się z konsekwencjami. Ostrzegali przed nią.
Po tych słowach usłyszali huk. Ogień rozprzestrzenił się przez cały korytarz, a statek wraz z wszystkimi i wszystkimi na nim wybuchł.

YOMDU AMONIUMOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz