2.

5K 148 65
                                    

Wytrzepywałam piasek z każdego miejsca na mojej twarzy podczas, gdy ten dupek bezczelnie rechotał w najlepsze z mojej porażki życiowej. Teoretycznie nie pierwszy już raz.

— Nie posikaj się — warknęłam w jego stronę.

— Postaram się — przewróciłam oczami.

— Moi bracia są już w domu? — Nie możliwe było to, by nie wyczuł mojej niechęci do rozmowy z nim.

— Nick jest — ponownie spróbowałam wstać tym razem mi się udało. Zwinęłam koc i ruszyłam do domu. Nie wiedziałam czy chłopak ruszył za mną, ale chyba nawet nie chciałam się tego dowiadywać.

Chwiejnym krokiem weszłam przez drzwi, przywitał mnie biszkoptowy pies, który leżał przy drzwiach. Nie podniósł się by się ze mną przywitać, ale nie zwróciłam na to większej uwagi, bo prawdopodobnie spał i nawet nie usłyszał, że ktoś wchodzi. Ma już swoje lata i już ponad rok temu weterynarz potwierdził, że jest w połowie głuchy. Podejrzewam, że teraz ten stan już się trochę pogorszył i pewnie teraz Dante słyszy już totalnie kiepsko, jak w ogóle coś słyszy.

Starałam się najciszej jak się da wejść na górę i uważnie pokonywałam stopień po stopniu, przytrzymując się przy tym barierki. Mniej więcej mi się to udało, ale gdy zamykałam drzwi do pokoju przeszkodziła mi czyjaś noga. Noga Nicholasa.

— Znów doprowadziłaś się do takiego stanu? —Westchnął pchając się bardziej do mojego pokoju. — Nie możesz wiecznie odreagowywać wszystkiego alkoholem. — Usiadł na moim łóżku wpatrując się we mnie, kiedy ja patrzyłam tylko by iść już spać. Wyglądał na stuprocentowo trzeźwego i może bym tak myślała, gdyby nie fakt, że jeszcze przed chwilą rozmawiał ze mną dość mocno wstawiony. Nie wiem jak udało mu się nagle tak szybko wytrzeźwieć i jak tak szybko nagle się tu znalazł. Byc może przywiózł go tu Colin.

— Super, pomyślę nad tym. Teraz możesz już wyjść — warknęłam, bo naprawdę nie miałam ochoty na żadne rozmowy w tym momencie. Mimo, że jego naprawdę smutna mina mnie niesamowicie zainteresowała — możemy porozmawiać jutro?

— No dobrze — chwilę mi się jeszcze przyglądał, gdy ściągałam buty, po czym westchnął i ruszył do wyjścia z pokoju.

🎀

Rano obudził mnie głośny wrzask mamy. Usiadłam gwałtownie i mimowolnie zaczęłam się cała trząść. Jakaś siła wyższa chyba wysłuchała me błagania, bo po kilku sekundach do pokoju wbiegł Nicholas.

— Już, spokojnie. Nic się nie dzieje — szepnął i usiadł koło mnie na materacu obejmując mnie oraz przyciskając mocno do swojego ciała.

Pociągnęłam nosem, wciągając przy tym zapach jego perfum, czułam bezpieczeństwo.

Nienawidziłam kłótni między ojcem, a mamą, które zaczęły się już przejawiać, gdy byłam mała. Zawsze byli przy mnie bracia, a gdy dorosłam i ich brakło w takich chwilach panikowałam.

— Czemu znowu się kłócą? — Mój głos brzmiał tak słabo i bezradnie.

— Nie wiem Nellie, wiesz jak to u nich jest — głaskał uspokajająco moje plecy, a moje łzy skapywały na jego bluzę. Tylko przy braciach pozwalałam sobie na słabości, bo tak to właśnie było. Łzy były oznaką słabości. Tak przynajmniej nam wpajano.

🎀

Gdy wszystko na dole uspokoiło się, po tym jak domem zatrząsł potężny huk, zatrzaskiwanych drzwi wejściowych, ja również zaczęłam się uspokajać. Nick poszedł się uszykować do jakiegoś wyjścia ze znajomymi, na które mnie też ciągnął pod pretekstem tego, że musi mi coś powiedzieć, ale nie chce bym się załamała więc zrobi to wśród ludzi, z którymi dobrze się czuje.

Gdybyś tylko wiedział | Know #1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz