4.

4.4K 116 23
                                    

Nim się obejrzałam minął miesiąc i już dziś wszyscy razem staliśmy ubrani w odświętne rzeczy przed szkołą. Przed chwilą zakończyło się to mało śmieszne przedstawienie pod tytułem "zakończenie roku szkolnego" i czekaliśmy teraz na Xaviera, Harper i Nate'a, którzy byli na tym bardziej uroczystym zakończeniu, bo całkowicie kończyli szkołę, którą również miał kończyć teraz Colin, ale biedny kiblował.

— Widzieliście profesor Anson? Prześwitywały jej gacie spod tej sukienki — mruknął brunet stojący obok mnie.

— Vicky czy ty kiedykolwiek przestaniesz patrzeć na dupę nauczycielkom? — Odpowiedziała mu zdegustowanym tonem Willie.

— Póki nie zauważają to korzystam — powiedział pewnie przenosząc wzrok na mnie — durny bym był jakbym nie skorzystał, co nie? — Widocznie szukał we mnie wsparcia, którego nie zamierzałam mu dać dopóki nie odezwał się pan kretyn.

— Durny to ty jesteś, że z tego korzystasz — prychnął pod nosem, a ja już zauważyłam oburzenie na twarzy Victora.

— Tak Vicky, myślę, że dobrze iż korzystasz z takich okazji — uśmiechnęłam się do chłopaka, popierając go by ostudzić atmosferę, bo zauważyłam, że Victor był już na skraju wytrzymania. Miło było wiedzieć, że nie tylko mnie tak bardzo irytuje Colin. Colin potrafił jednym słowem doprowadzić do wybuchu nie tylko mnie, ale i Victora.

— Stary, ale w czym problem? Chcę ci przypomnieć tylko, że sam na początku śliniłeś się do profesor Anson! — Rzucił oburzony. Profesor Anson była bardzo młodą nauczycielką, praktycznie świeżo po studiach, dlatego wcale nie zdziwiło mnie to, że chłopcy się do niej ślinili, ale Colin?

-- Czekaj, to ty nie gustujesz w takich, u których masz szansę? — Spytała Skye.

— On gustuje we wszystkim, co się rusza — prychnęłam patrząc na blondynkę i uśmiechnęłam się chamsko, mając nadzieję, że chłopak, który teraz zabijał mnie wzrokiem, zauważył, iż było to skierowane do niego.

— Uwierz mi, że nie we wszystkim — Tym razem to on uśmiechnął się wrednie w moją stronę, co dało mi do wiadomości, że chodzi o mnie.

Auć?...

— I dobrze, bo naprawdę to musi być wstyd dla tych wszystkich lasek — powiedziałam szybko by nie dać mu satysfakcji, że mnie zranił. Odwróciłam wzrok nie chcąc patrzeć na jego wściekłą twarz — o chłopcy idą! — Rzuciłam przesłodzonym głosikiem i wskazałam palcem na wychodzących z budynku Xaviera i Nathaniela. Ruszyłam w ich kierunku — gdzie zgubiliście Harper?

- poszła do toalety - odpowiedział mi Nate podchodząc do mnie bliżej - i cześć też miło mi cię widzieć - objął mnie na powitanie. Cóż umknęło to mojej uwadze, że jeszcze się dziś nie widzieliśmy. Odwzajemniłam uścisk.

- Colin to na którą masz tą imprezę - usłyszałam obok głos brata.

- wyjeżdżają o piętnastej na dziewiętnastą oficjalnie, ale możecie przybyć wcześniej.

- to będziemy o piętnastej trzydzieści - powiedział wesoły Nicholas na co ja, posłałam mu lekko rozbawione spojrzenie.

- nie no aż tak wcześniej to nie, bo nie wiem czy się nie wrócą z pięć razy - powiedział szybko szatyn, widocznie przerażony wizją niańczenia kumpla przez tyle godzin.

- to co teraz jeszcze jakaś kawiarnia czy coś? - zaproponowałam na co kilka osób od razu wyraziły chęć, a niektóre powiedziały, że już mają plany. Ostatecznie w stronę naszej kawiarenki zmierzałam ja, Harper, Skye, Victor, Nicholas i Colin. Ten ostatni to akurat mógłby mieć plany.

Gdybyś tylko wiedział | Know #1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz