Rozdział 62.

1.9K 44 1
                                    

Patrzę w te jego jasnoniebieskie oczy. Wcześniej im się uważnie przyglądałam, bo po prostu mi się podobały. 

Teraz szukam tego, co się kryje za nimi. 

- Chcesz o tym porozmawiać? - zapytałam, na co on tylko zmarzczył czoło. 

- O czym tu rozmawiać?

Jak widać, emocje odpycha daleko od siebie. Nie ma, co się dziwić. Jakoś musi sobie z  tym wszystkim radzić, a w jego przypadku trudno to zrobić w zdrowy sposób. 

- O tym, jak się z tym wszystkim czujesz. - odpowiedziałam.

- Teoretycznie zrobiłem coś złego, ale na pewno nie zrobiłem krzywdy komuś, kto by na to nie zasługiwał. 

Mówi to wszystko trochę od niechcenia, ale przynajmniej jakkolwiek ze mną rozmawia. 

- To na pewno. - potwierdziłam. 

Emanuel był bliżej diabła niż anioła. Na pewno jego śmierć uchroni przed tym samym innych. Chociażby mnie. 

- To jest taki dylemat społeczny. Jedni uważają tak, inni inaczej. Właściwie to nie mnie to oceniać. Teoretycznie według litery prawa powinno się z tym iść na policję, ale bądźmy szczerzy, przecież oni z tym nic nie zrobią. Albo zrobią za późno, kiedy Emanuel już by uciekł za granicę i tam dalej łamał wszystkie, podstawowe zasady człowieczeństwa. 

- Uratowałeś mnie. - powiedziałam, kiedy zaczął się zagłebiać myśliami w dylemat, czy zrobił dobrze, czy nie.

Mnie samej też jest to trudno ocenić, ale wiem jedno - moja rodzina już nie jest w niebezpieczeństwie dzięki niemu.

- Tak i to chyba najlepsze, co zrobiłem w życiu. - powiedział, a ja złapałam go za rękę. 

- Mam jeszcze kilka pytań. - powiedziałam. 

Dalej nie mogę sobie tego wszystkiego poukładać w głowie i uwierzyć, że już jestem bezpieczna. 

- Nie spodziewałem sie niczego innego. - westchnął, teatralnie przewracając oczami, dając mi tym samym do zrozumienia, że za dużo pytam. 

- Emanuel na pewno nie był sam. Ktoś pewnie będzie chciał to wszystko po nim ,,przejąć" - zrobiłam cudzysłów w powietrzu nad tym słowem. - Nikt nie będzie mnie dalej szukać? 

Nie mam pojęcia, jak działa cały ten świat. I nie do końca wiem, jakie dokładnie były plany Emanuela wobec mnie i moich rodziców. Nie wiem, gdzie bym skończyła, gdyby nie Adrien i raczej nie chcę tego wiedzieć. 

- Oczywiście, że ma ludzi. Ale oni się raczej zajmą szukaniem sprawcy i nie będą sobie tobą zaprzątać głowy. Poza tym mają kilka innych biznesów Emanuela do ogranięcia, które są, powiedzmy że, pilniejsze. Twoi rodzice nie są żadnym zagrożeniem, bo zmarłego do więzienia nie wsadzą, więc myślę, że wami nikt nie będzie się przejmować. Poza tym Emanuel robił to głównie z zemsty, a  w tym biznesie raczej nie ma się przyjaciół. Nikt nie zrobi ci krzywdy tylko po to, żeby jakoś uczcić wolę Emanuela. To, co mówi, ma sens. Nie widzę powodu dla którego miałabym się teraz stać głównym celem. Raczej ludzie Emanuela będą się zajmować czymś ważniejszym. Uspokoiło mnie to trochę.  

- Ale czy tobie na pewno nic nie zagraża? W końcu miałeś zrobić coś, z czego się nie wywiązałeś? 

Jeszcze to mi nie daje spokoju. Wolę się upewnić sto razy. Naprawdę bardzo, bardzo bym nie chciała, żeby jemu się cokolwiek stało.

- Nawet jeżeli Emanuel komuś powiedział o tobie, to nie wchodziłby  w szczegóły. W tej branżny trzeba być ostrożnym i uważać, komu i co się ujawnia. Nie sądzę, żeby komuś powiedział, z kim i gdzie jesteś. 

To mnie jeszcze bardziej uspokaja. Nie wierzę, że nadszedł koniec tego wszystkiego. W końcu będę mogła być wolna. Trudno mi to sobie uświadomić. 

- Poza tym sam Emanuel mnie nigdy nie widział, a co dopiero jego ludzie. Ja działam solo. Nie jestem w żadnej grupie i może dosłownie kilka osób wie, jak ja w ogóle wyglądam. Do tego jeszcze ludzie Emanuela znają moją reputację i wiedzą, że musieliby mi za to wszystko zapłacić i to niemałe pieniądze, a nie wiem, czy im się to aż tak wtedy opłaci. Emanuelem kierowała przede wszystkim chęć zemsty. Oni nie mają motywu, żeby ci coś zrobić i dzięki temu mnie też. Poza tym za bardzo by się tego bali. 

Czyli wygląda na to, że temat Emanuela jest faktycznie zamknięty. Nikt nie będzie podejrzewał Adriena, a mnie sobie darują. Naprawdę jeszcze to do mnie nie dociera. 

- A co z moimi rodzicami? Oni się pewnie zamartwiają na śmierć. Ale jeszcze nie mogę im tego powiedzieć, prawda? 

- Lepiej żebyś się na razie nie pokazywała w szpitalu, żeby nikt cię tam przypadkiem nie zobaczył. Jeszcze jest za wcześnie. Będę się dowiadywał, jakie plany mają ludzi Emanuela i jak to się wszystko rozejdzie. Jak już na pewno będzie bezpiecznie, to będziesz mogła ich zobaczyć. A na razie mogę do nich kogoś wysłać, żeby im wszystko przekazał. 

Poczułam uścisk w sercu. 

- Naprawdę to zrobisz? - zapytałam szczęśliwa. 

Nikt tak nigdy o mnie nie dbał. Nawet jeżeli coś nie jest bezpośrednim zagrożeniem mojego życia, to on i tak się interesuje i o tym myśli. Mógłby totalnie olać moich rodziców, skoro i tak nic im nie jest, ale wie, jak bardzo to jest dla mnie ważne, żeby wiedzieli. 

Adrien w odpowiedzi tylko przytaknął, a ja tak dawno nie czułam takiej ulgi. 

Oparłam się o kanapę. 

Nareszcie to dobiega końca. Mogę znowu poczuć się bezpiecznej. Mam wrażenie, jakby ktoś zdjął ze mnie ogromny ciężar. 

- Ja idę poćwiczyć, żeby jakoś odreagować. Będę na dole. - usłyszałam, jak mówi.

- Dobrze. - odpowiedziałam, próbując sobie to wszystko poukładać w głowie i nacieszyć się moim szczęściem. 

Adrien po  chwili wyszedł, a ja zostałam sama w pokoju, aczkolwiek tym razem nie przeszkadza mi to tak jak wcześniej. 

Już zaczynam się czuć o wiele lepiej. Chciałabym zobaczyć moich rodziców, kiedy się dowiedzą, że ich koszmar się już skończył. I bardzo bym chciała już  z nimi być, ale jestem w stanie poczekać jeszcze trochę. 



Jest niebezpiecznyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz