ROZDZIAŁ 7

26 4 1
                                    

Wszedłem do firmy trochę spóźniony. W zasadzie moglem pojawiać się tutaj kiedy chciałem, w końcu byłem szefem, ale lubiłem wszystko robić odrazu, a wieczorami mieć święty spokój. Sobotnia impreza nie dała nic do zrozumienia Elizie, bo odkąd wyszedłem z windy nie spuszczał ze mnie wzroku. Na prawdę miałem już tego serdecznie dość  i na prawdę muszę się zastanowić czy nie zwolnić tej dziewczyny. Przeszedłem koło niej bez słowa i zamknęłam się w swoim gabinecie. Jeszcze miałem nadzieje w Payton, która miała dziś tutaj przyjść. Może kiedy Eliza zobacz ja po raz kolejny da sobie spokój?  Do tej pory nie mogłem uwierzyć, że w mojej głowie pojawił się taki poroniony pomysł.  Jak mogłem poprosić zupełnie obca mi osobę, żeby udawała moja dziewczynę. Nie ma szans, żeby ktokolwiek na to się nabrał. Nawet nie zdążyłem włączyć komputera kiedy ktoś zapukał I drzwi się lekko uchyliły.

-Napije się Pan kawy ?- zacisnąłem ręce w pięści kiedy usłyszałem głos sekretarki.

-Nie- miałem nadzieje, ze moją odpowiedź sprawi, że sobie pójdzie, ale jednak tak się nie stało- Coś jeszcze?

-A może Pan coś zje ?

-Jeśli bym czegoś potrzebował sam bym cię o tym poinformował. A teraz mi nie przeszkadzaj tylko wyjdź i zamknij drzwi -w ostaniej chwili przyszła mi do głowy pewna myśl - czekam na kogoś, więc jak się pojawi przyprowadź ja proszę do mojego gabinetu

-Dobrze a kto to?

-Moją dziewczyna- przyglądała mi się w osłupieniu i nie mrugało. Zacząłem się trochę martwić bo wyglądała zupełnie jakby się zawiesiła. Zupełnie jak komputer kiedy szukam czegoś na internecie, a mam słaby zasięg- jakiś problem?

-Ja nie wiedziałam, że ma Pan dziewczynę- wydukała jakby te słowa z trudem przeszły jej przez gardło

-Nie muszę się wszystkim na okrągło spowiadać ze swojego życia osobistego-odburknąłem wyraźnie zirytowany. Moje życie nie powinno nikogo obchodzić, dla moich pracowników najważniejsze powinno być to, że im płace

-To już nie przeszkadzam - kiedy zamknęły się za nią drzwi odetchnąłem z ulgą. Uruchomiłem w końcu komputer w pierwszej kolejności zająłem się odpisywaniem na maile. Eliza tez się tym zajmowała, ale akurat te były kierowane bezpośrednio do mnie.

Zapraszamy  galę

Usuń

Wywiad

Usuń

Kiedy łaskawie znajdziesz czas proszę zadzwoń do swojej siostry bliźniaczki

Westchnąłem ciężko pod nosem i wybrałem numer do tej irytującej kobiety.

-Hej Max - od jej pisku aż się skrzywiłem. Jak można mieć w sobie tyle energii i radości? - Opowiadaj jak po urodzinach. Podobały ci się prezenty ?

-Jeszcze ich nie otworzyłem-odpowiedziałem. W dalszym ciągu przeglądam pocztę, więc czekałem aż to siostra będzie ciągnąć ta rozmowę

-Czy ty jesteś poważny? Jak mogłeś nie sprawdzić co ci kupiłam- rzuciła ze złością- to ja łaziłam po sklepach kilka dni i z trudem wybierałam Ci prezent, bo kompletnie nie wiedziałam co ci kupić, a ty nawet tego nie doceniłeś, bo nawet nie zerknąłeś- zaczęła mówić takim głosem jakby miała się zaraz rozpłakać na co wywróciłem oczami. 

-Przestań dramatyzować Mel otworze później

-Od razu po pracy

-Po pracy będę zajęty

-Tylko mi nie mów, że idziesz na randkę- zaśmiała się. Nie miałem zamiaru tego komentować więc po prostu zamilkłem- nie rób sobie żartów Max

-Nie wiem o co ci chodzi

-O Jezu - krzyknęła po raz kolejny.  Do głowy znowu przyszła mi myśl jak Tony z nią wytrzymuje. Z całego serca mu współczuję - kto to jest? Znam ja? Gdzie ja poznałeś

-Nie mam czasu rozłączam się

-Czekaj Max

-Pa pa - przycisnąłem czerwoną słuchawkę i lekko odetchnąłem. Rozmowy z moją siostrą są męczące. Jest jeszcze jedna osoba, która jest od niej dużo gorsza: mama. Założę się ze Mel zaraz do niej zadzwoni, a ja przez najbliższe dni nie będę mieć życia. Najwyżej gdzieś wyjadę i wyłączę telefon. To jest dobra myśl, ale teraz w końcu muszę zająć się pracą. W pierwszej kolejności muszę zająć się projektem który musi być skończony do końca tygodnia. W rozpisce sprawdziłem, który z pracowników się tym zajmuje. Derek Clark. Musiałem udać się do jego gabinetu. Wziąłem wszystkie potrzebne dokumenty I opuściłem swoj gabinet zamykając go na klucz. Wolałem zrobić to w ramach bezpieczeństwa, nigdy nie wiadomo co mogłoby strzelić Elizie do głowy. Firma miała główny korytarz z którego wchodziło się do gabinetów pracowników. Byłem trochę zdziwiony kiedy widziałem raptem kilka osób, a resztą pomieszczeń była pusta

-Daj spokój El nie ma szans- przystanąłem przed drzwiami kiedy usłyszałem głos Dereka -gdyby był tobą zainteresowany już dawno by się na ciebie rzucił.

-On jest zainteresowany tylko mi się opiera. W końcu jakby to wyglądało pracownica i właściciel- w momencie zrobiło mi się nie dobrze kiedy zrozumiałem, że jestem głównym tematem rozmowy moich pracowników.

-Elizka ogarnij się. Naprawdę twoje zachowanie robi się nudne . Jak chcesz żeby szef cię zwolnił to rób tak dalej, ale ja na ten cyrk patrzeć nie będę- muszę pamiętać, żeby dać Caroline podwyżkę. Jedyna osobą która ma tutaj jeszcze resztki rozumu

-A pomyślałaś, że może jest zajęty

-Proszę cię - Eliza zaczęła się śmiać- niby przez kogo? A nawet jeśli to nie spocznę dopóki go nie zdobędę- tego już za wiele. Pchnąłem drzwi z całej siły tak, że przez chwile zastanowiłem sie czy nie zrobilem dziury w ścianie. Cholera a mogę zainwestować w stopery do drzwi.

-Za mało macie roboty?- warknąłem a wszyscy popatrzyli na mnie przerażeni. Z daleka widziałem strach w ich oczach - Jak wam się nudzi to mogę wam coś znaleźć, ale gwarantuje, że wtedy nie wyjdziecie stąd do rana

-Przepras- uciąłem

-W dupie mam wasze przeprosiny. W pracy powinniście zajmować się pracą a nie moim życiem prywatnym - odwróciłem się do sekretarki -a ty Eliza masz ostatnia szanse . Spróbuj zbliżyć się do mnie na krok a gorzko tego pożałujesz

-Dobrze proszę pana- odpowiedziała spuszczając głowę. Pewnie chciała żeby było mi przykro z powodu tego jak na nią naskoczyłem, ale nie miałem żadnych wyrzutów sumienia. 

-Cieszę się, że się rozumiemy - przyjrzałem się każdemu z pracowników po kolei - zapamiętajcie sobie moje słowa

-Przepraszamy

-Jakaś kobieta do Pana- spojrzałem na Elizę i zmarszczyłem brwi. Kiedy ona stąd wyszła? Kto mógł czegoś ode mnie chcieć. Po chwili jednak przypomniałem sobie, że miała przyjść do mnie Payton, na co kąciki moich ust lekko się uniosły. Minąłem wszystkich i szybkim krokiem ruszyłem na korytarz . Dziewczyna stała oparta o ścianę i przyglądała się znudzonym wzrokiem podłodze . Czułem, że pracownicy zerkają w moją stronę zaciekawieni , dlatego podszedłem do Payton i od razu ją przytuliem.

-Udusisz mnie - poluzowałem lekko uścisk ale dalej trzymałam ją w swoich objęciach- Wszyscy się na nas gapią

In hell- ZAWIESZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz