ROZDZIAŁ 1

37 7 0
                                    

Kiedy w końcu wykładowca przestał przynudzać i skończył zajęcia nie patrzyłam na nic tylko wybiegłam z uczelni  jakby mnie ktoś gonił. Spieszyłam się do pracy  i miałam nadzieję, że się nie spóźnię. Musiałam dziś być wcześniej bo w klubie miała być jakaś impreza i trzeba było wszystko przyszykować . Jest tego jedyny plus, w sumie to w zasadzie dwa. Skoro przychodzę wcześniej to i wcześniej skończę, a skoro jest jakaś impreza to może będą jakieś super dodatkowe napiwki. Na myśl o tym na moich ustach pojawił się lekki uśmiech.Musiałam kupić parę rzeczy. Do mojego miejsca pracy nie było daleko, dlatego pogrążona w myślach praktycznie nie zauważyłam kiedy dotarłam do celu. Kiwnęłam do ochroniarza głową i weszła do środka. Przy barze był już Mike i polerował szklanki, kiedy mnie dostrzegł na jego buzi od razu pojawił się uśmiech

-Peyton ratujesz mi życie pojawiając się w tych skromnych progach - parsknęłam pod nosem bo jednak one skromne nie były. Praktycznie na każdym kroku wszystko ocieka luksusem, a na barze znajdowały się takie alkohole, że bałam się poznać ich cen. Mike był synem właściciela i niedawno przejął jego obowiązki, więc w zasadzie to powinnam zwracać się do niego szefie, ale był w tym samym wieku co ja i od dłuższego czasu się przyjaźniliśmy. Na zapleczu zostawiłam swoje rzeczy i związałam włosy w koka, zawsze było mi lepiej pracować w związanych włosach. Przypięłam do koszulki plakietkę z imieniem i nazwą klubu i stanęłam za barem.

-Powiedz mi co mam robić

- Pomóż mi skończyć szklanki- pokiwałam głową. Z szuflady wyciągnęłam szmatkę.  - potem schładzamy kilka alkoholi i mamy przystroić salę w balony.

-Po co balony? Przecież tutaj nie trzeba nic dodawać

-Mnie nie pytaj, to ojciec załatwiał tą imprezę i takie polecenie klienta. Ma wyglądać tak jak na urodzinach

-To może wynajmiemy jeszcze klauna a z tortu wyskoczy jakaś naga dziewczyna - Mike zaśmiał się pod nosem

-Uwielbiam twoje poczucie humoru, ale nie będziesz się tak śmiać kiedy dowiesz się czyje to urodziny - popatrzyłam na niego zaciekawiona - Max Murphy

-Powinno mi to coś mówić ? - zapytałam mrużąc oczy. Szukałam w głowie tego nazwiska, ale nic ono mi nie mówiło

-To ty nie wiesz do kogo należy najwyższy budynek, a zarazem największą  firma w naszym mieście?

-Powiem ci, że jakoś zbytnio mnie to nie interesuje - Mike przewrócił oczami, ale tego nie skomentował- no ale obstawiam, że ten cały Max to zadufany w sobie mężczyzna , który ma wybujałe ego, a pieniędzy ma tyle, że wyciera sobie nimi nos kiedy ma katar

-Ja też mam dużo pieniędzy a taki nie jestem- zaśmiał się pod nosem

-Bo doceniasz to co masz i doskonale zdajesz sobie sprawę z tego jak ciężko jest prowadzić bar

-Wracając do tematu - mój szef wytarł szklankę i podstawił ją pod światło, żeby sprawdzić czy nie ma jakiś maz. No bez przesady, ludzie w ogóle nie zwracają na to uwagi -podobno jest tak przystojny, że nie musi robić nic, żeby dziewczyną zrobiło się mokro w majtkach - parsknęłam pod nosem - i lepiej z nim nie zaczyna, słyszałem, że ma układy z samym diabłem - położyła przyjacielowi rękę na czole - Eee Payton co robisz?

-Sprawdzam czy nie masz temperatury bo zaczynasz strasznie bredzić

-Czasami zastanawiam się dlaczego my tak właściwie się przyjaźnimy - popatrzyłam na niego i zaczęłam udawać, że się zastanawiam

-Wydaje mi się po prostu, że twoje życie beze mnie byłoby nadzwyczajnie w świecie nudne . Kto będzie dziś z nami pracował przy barze?

-Weston

In hell- ZAWIESZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz