Gdy weszlam jako ostatnia do domu powstrzymałam łzy które chciały wypłynąć z moich oczów to w tym domu mama spędziła 15 lat swojego życia i potem z dziadkami przeprowadziła się do Polski.
-Ten dom jest przepiękny.-mówi Mikky.
Czuję ręce na swoich ramionach więc szybko się odwracam i wymuszam uśmiech.
-Wszystko ok?-pyta Pablo który jak zawsze troszczy się o to aby każdy dobrze się bawił.
-Tak wszystko idealnie.-patrzy na mnie podejrzliwie na co żeby odwrócić jego uwagę mówię-Wybierzcie sobie pokoje ja idę włączyć prąd.
Gdy wróciłam wszyscy wchodzili do poszczególnych pokoi.
-Jest u kogoś wolne?- pytam.
-Ja mam jedno małe łóżko- mówi Pab.
-Jezus Ansu ja nie chcę z tobą spać w jednym łóżku za dużo pierdzisz!- słyszę z pokoju obok na co po cichu się śmieje.
Wchodząc na górę słyszę kłótnie z jednego pokoju o to kto na której stronie śpi dlatego nawet tam nie wchodziłam bo wiedziałam że jest tam Sira i Ferran. Drugi pokój z rzędu został zajęty przez Mikky i Frenkiego.
Dlatego otworzyłam drzwi ostatniego pokoju i zauważyłam Pedro leżącego na jednej stronie łóżka.-O nie- mówię na co on parska.
-Jesteś na mnie skazana, amor- mówi na co po prostu wychodzę z pokoju trzaskając drzwiami.
-Pablo!!- idę w stronę pokoju który zajął.
-Czego?- jak zawsze miły.
-Weź się zamień proszę.-robię oczy kota ze Shreka.
-A z kim masz pokój?-pyta.
-Z Pedro.
-Podziękuje- mówi zamykając oczy.
-No weź!- krzyczę skacząc na niego.
-Kto pierwszy ten lepszy- wystawia język w moją stronę.
-Pipo ty, a będziesz coś chciał - mówię obrażona wychodząc z pokoju.
-Tez cię kocham!- krzyczy za mną.
-Spierdalaj!- krzyczę mu w odpowiedzi i wlokę swoją walizkę po schodach.
Wchodzę do pokoju i zastaje tam uśmiechającego się od ucha do ucha Gonzaleza.
-Co twoja dziewczyna coś ci wysłała?- mówię wzdychając na samą myśl że muszę wytrzymać z nim tydzień w pokoju.
-Mówiłem ci jesteś na mnie skazana słońce- puszcza mi oczko.
Ja na to tylko powstrzymuję się aby mu nie przywalić.Wychodzę na balkon i siadam na podłodze koło okna i odpalam papierosa.
Nie paliłam za często. Tylko w denerwujących mnie sytuacjach.-Umrzesz szybciej- mówi wchodząc na balkon.
-I dobrze spokój będzie-zamykam oczy i opieram głowę o ścianę.
-A ty nie byłaś sportowcem?- mówi.
Gavira ty pierdolona paplo.
-Właśnie byłam, a to duża różnica. Po za tym i tak nie mogę już nim być.
-Czemu niby?- otwieram oczy i widzę że patrzy prosto na moją twarz.
-A co to jakieś przesłuchanie? Po co ci to wiedzieć nawet mnie nie lubisz.
-Nikt nie powiedział że cię nie lubię.
-Tak? A jakoś to bardzo dobitnie pokazujesz.- wzdycha.
-To czemu nie możesz uprawiać sportu?-tym razem ja wzdycham.
Jego wzrok wypala mi dziurę w twarzy.
CZYTASZ
Estrella | Pedri Gonzalez
FanfictionPilar z domu rodzinnego przeprowadza się do stolicy Katalonii gdzie znalazła mieszkanie ze współlokatorem który od samego początku wydaje się być miły jednak jego przyjaciel który dość często do niego przychodzi najwidoczniej jej nie polubił.Czy ma...