Paranormal Club i Miejskie Legendy

70 6 48
                                    


Na pewno wielu z was chciałoby przeżyć przygodę rodem z powieści fantastycznej, bądź jednego z tych amerykańskich seriali nieustannie emitowanych na kanałach dostępnych tylko po zapłaceniu kolosalnego abonamentu. Mogę się też założyć, że chcąc oderwać się od szarej, nudnej rzeczywistości nieraz odgrywaliście w myślach spotkanie z wiedźminem Geraltem, czy wampirem Lestatem. A już niezaprzeczalnie każdy z was marzy o wyjeździe za granicę, by spotkać tam seksownego Damona z Mystic Falls (bądź Elenę w zależności od preferencji), nieustraszonych braci Winchester, czy wstąpić do FBI i razem z Foxem Mulderem i Dainą Scully rozwiązywać tajemnicze, fascynujące zagadki. Nie oszukujmy się, trawa jest zawsze bardziej zielona, tam gdzie nas nie ma, prawda? Otóż, nie w moim przypadku.

Na imię mam Milena. Po swojej prababce odziedziczyłam nieco wschodniej krwi, a wraz z nią wrodzony upór, zawziętość, zarówno zamiłowanie do mocnych trunków, jak i odporność na ich negatywne działanie oraz prawdopodobnie długą żywotność. Staruszce niedługo stuknie setka na biologicznym kalendarzu, a trzyma się lepiej niż jej niejedna koleżanka z pięćdziesiątką na karku. Babulka zawsze powtarza, że to dzięki nieustannej pracy w polu oraz szklaneczce naleweczki własnej roboty na dobranoc. Ot, cała receptura na długowieczne życie w zdrowiu.

Jak każdy inny człowiek, mam też swoje słabości. Dokładnie rzecz ujmując dwie: pająki oraz wysokie trawy. Pierwsza jest dość oczywista, prawda? Dlaczego więc wysokie trawy, zapytacie? Już tłumaczę. To właśnie w nich żyją te krwiożercze stworzenia o wyłupiastych oczach i ośmiu, długich, włochatych odnóżach. Chociaż najgorsze są te ich wielkie odwłoki. I jak spuszczają się na pajęczynie z drzewa dokładnie przed moimi oczami. Albo na ramię... A musicie wiedzieć, że przydarza mi się to dosyć często, więc moja fobia jest jak najbardziej usprawiedliwiona.

Oh, byłabym zapomniała... Jestem także członkiem tajnego stowarzyszenia zwanego Paranormal Club (w skrócie PC).

Naszym liderem jest Emilia - mała kobietka (bo niecałe metr sześćdziesiąt w szpilkach) o wielkiej duszy i odwadze. Właśnie ona jako pierwsza z nas zasmakowała nadnaturalnego świata zostając potępioną. Jak? To całkiem zabawna historia (a może i nawet tragiczna, w zależności od punktu widzenia). Otóż, Emi od zawsze była fanką dość specyficznych powieści. Czytywała je w każdej wolnej chwili, a niewyobrażalna kolekcja Emilii podtrzymywała sufit w jej pokoju, tworząc strzeliste, nieregularne kolumny papieru i makabrycznych okładek. Pech chciał, że akurat na lekcji religii czytała książkę o papieżu-kanibalu. Prowadzący katechezę ksiądz tak się przeraził, że (prawdopodobnie) odruchowo wypowiedział słowną klątwę. Nikt nie sądził, że te słowa będą znaczyć coś więcej niż pusty frazes rzucony na wiatr, ale od tamtego czasu nasza liderka zaczęła widzieć i doznawać więcej niż zwykli ludzie.

Oprócz mnie i Emilii nasze stowarzyszenie ma jeszcze trzech członków. Jednym z najbardziej specyficznych ludzi w PC jest Rysiek, który urodził się medium. Duchy lgną do niego niczym ćmy do światła, a zwykle dzieje się to niespodziewanie i w najmniej odpowiednim momencie, przez co wśród rówieśników krąży o nim opinia dziwaka. Niewielu jednak zdaje sobie sprawę z tego, że chłopak ma też bardzo wrażliwą duszę artysty. Każdego dnia ciężko pracuje, aby urzeczywistnić swoje marzenie o muzycznej karierze, a jego kolejne próby umilają nasze spotkania.

Drugim najważniejszym członkiem zaraz po Emilii jest Franek. A to dzięki wpływom i smykałce do interesów. Nie ważne czy potrzebujesz nowego telefonu w przystępnej cenie, czy lekarstwa na likantropię, Frank załatwi ci to wszystko.

Ostatnim, dopełniającym naszej klubowej całości członkiem jest Nika. Sęk w tym, że dziewczyna nienawidzi horrorów, Halloween i strasznych miejsc, takich jak cmentarze, kaplice, ciemne zaułki, lasy, a nawet mulista woda, jednak los chce, że to właśnie ona zawsze tam trafia.

Paranormal ClubOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz