28

644 22 23
                                    

Miała cudowną figurę, bardzo proporcjonalną. Spore piersi szerokie biodra i wąska talia. Paliła papierosa I patrzyła tylko i wyłącznie na Toma.
-dlaczego mi nie powiedziałeś, że ona tu jest. Chyba byś nie chciał żeby coś się stało twojemu nędznemu braciszkowi hm?- śmiała mu się w twarz. Tom miał spuszczoną głowę, był tutaj totalnym popychadłem. Ta kobieta była diabłem.

-nie wiedziałem, że to ona.. przepraszam- kobieta stanęła obok niego. Wyjęła papierosa z ust I zgasiła go na nagim ciele Toma. Na jego twarzy malował się ból, ale nie dawał po sobie tego poznać. Cały czas stał spokojnie.
-trzeba się było lepiej przyjrzeć, wie o czymś?- Cały czas stała do mnie tyłem, nie mogłam zobaczyć jej twarzy, ale głos był znajomy.

-wie tylko, że to Ty stoisz za śmiercią jej ojca i twojego męża- zamarłam.. to.. to moja matka?... Wszystko by się zgadzało, ten głos, figura i włosy, były piękne długie i brązowe, dokładnie takie jak moje.

Szok spowodował przyspieszony oddech, moje ręce zaczęły się pocić. Dlaczego moja matka spotyka się z Tomem? Dlaczego grozi mu, że zabije Billa? Bałam się teraz jak cholera, wiedziałam że ona jest nienormalna, ale nie myślałam, że jest wariatką! Cały czas była przecież pijana, ćpała, nie licząc pracy Cały czas była pod wpływem używek i ruchała się z kim popadnie, nic nie rozumiem.

Chciałam się wycofać, zaczęłam schodzić ze swojego miejsca, kiedy nagle zrobiło mi się ciemno przed oczami i upadłam. Narobiłam tyle hałasu, że na pewno mnie słyszeli. Zobaczyłam śpiącego kota, kocham zwierzęta, ale chcę żyć. Oni mają broń, zabiją mnie jak mnie znajdą. Wzięłam biedne puszyste zwierzę, ucałowałam je i pogłaskałam po czym rzuciłam przed siebie. Kot poszedł do przodu i teraz znajdował się na widoku.

-to tylko kot!- usłyszałam głos, który był bardzo blisko. W porę udało mi się to wykminić. Siedziałam teraz skulona przy ścianie. Zakryłam swoje usta I próbowałam wyrównać oddech, usłyszałam kilka strzałów i kroki. Szli tutaj. Schowałam się za koszem na śmieci, okropnie capił ale był moja jedyną deską ratunku.

-nikogo nie ma idziemy- osoby zaczęły się oddalać, wyjrzałam trochę aby upewnić się, że jestem sama.

Siedziałam tak sporo czasu. Postanowiłam zostać w ukryciu dopóki wszyscy nie opuszczą tego miejsca. I tak mamy wolny dzień więc mogę odespać nieprzespaną noc. Nawet wyjdzie mi to na lepsze, bo będę wyspana przed koncertem.

Zaczęło robić się jasno, nie wiem jakim cudem jeszcze nie zasnęłam. Czuwałam, moje serce Cały czas waliło, bałam się aby nikt mnie nie znalazł. Nie widziałam twarzy tej kobiety, ale po słowach Toma byłam już pewna, że to ona. Nigdy bym nie pomyślała, że obraca się w takim gronie. Kiedy byłam mała zawsze mi się wydawało, że po prostu dużo pracuje i dlatego nie ma dla mnie czasu.. to by wszystko wyjaśniało.

Wyszłam z ukrycia, poszłam w stronę gdzie odbywało się te spotkanie. Było pusto. Wyszłam zza rogu i zobaczyłam martwe ciało kota. Szybko do niego podeszłam, głaszcząc czule podniosłam go z zimnej ziemii. Był martwy.
-przepraszam koteczku... dziękuję Ci za uratowanie mojego życia- niosłam go Cały czas na rękach, postanowiłam go gdzieś zakopać, biedna niewinna istota straciła życie przez moją durnote. Jestem odpowiedzialna za śmierć tego futrzaka.

Na złomowisku znalazłam coś na wzór szpadla. Wzięłam go i razem z kotem na rękach opuściłam to miejsce. Cudowny wschód słońca palił teraz moją twarz złocistymi promieniami. Udałam się na pobliską łąkę, kwiaty już przekwitaly, ale dalej było to bardzo urokliwe miejsce. Wykopałam dół I położyłam ciało kota.

-przepraszam jeszcze raz- zerwałam kwiatek i położyłam go na ciele kotka, zaczęłam zasypywać jego zwłoki i przyklepałam ziemię. Wstałam, moje ręce były ubrudzone w krwi, dzięki temu, że miałam na sobie czarne ubrania nic nie było na nich widać. Otrzepalam się z ziemii i tyle, popędziłam dalej.

Come and rescue me// Tom KaulitzOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz