★Rozdział 1★

31 2 0
                                    

Szłyśmy z Naomi przez las do zamku. Tam odbywały się lekcje. Naomi zawsze odchodziła ode mnie, gdy byłyśmy już prawie przy murach zamku. Mówiła, że nie chce mi robić wstydu. Tak samo zrobiła też dzisiaj.

Mieliśmy dziś zajęcia z historii elfów, i dobrych manier. Elfickie szkoły wyglądają trochę inaczej niż te w świecie ludzi. U was nosi się książki i siada się w ławkach. U nas zabieramy koszyki z jedzeniem, kałamarzami, piórami i kartkami. Elfowie siedzą na kocach, które też sami przynosimy. Pewnie się zastanawiacie skąd tyle wiem o waszym świecie, otóż Naomi się tam uczy. Czasem wyjeżdża na kilka miesięcy. Wraca i wszytko opowiada.

Jak zwykle w szkole byłam ja i grupka, którą nie za bardzo lubiłam, w sumie wręcz nienawidziłam. Był też Rycerz. To jedyna osoba, która się ze mną trzyma oprócz Naomi. Rozłożyłam swój koc obok jego koca. Wtedy zaczęły się pierwsze zajęcia. Notowałam wszystko dokładnie, by móc nauczyć się później na egzamin. Nagle powiał wiatr i mój kałamarz z tuszem przewrócił się od podmuchu. Notatki były wielką plamą atramentu. Czy naprawdę może być chociaż jeden dzień gdzie mi się wszytko uda? Koc też był brudny. Sięgnęłam do koszyka po chusteczki, gdy nagle zorientowałam się, że go tam nie ma. Zaczęłam panikować i oglądać się wszędzie, gdy nagle ktoś szepnął mi do ucha.
- Patrz w górę Perełko.
To był Królewicz. Jeden z członków tamtej grupki moich wrogów. Jednak nie zważając na to zerknęłam w tamtym kierunku. Ujrzałam mój koszyk wiszący na gałęzi. Trzeba było go jakoś zdjąć.

Uwierzcie mi nie ma nic lepszego, niż wspinanie się po drzewie w sukience. Tak oto ja Lilith wspinałam się na drzewo w rozkloszowanej, długiej sukni. Ściągnęłam go. To ich sprawka. Gdy już zeszłam spiorunowałam wzrokiem Królewicza. W jego oczach lśniło "ale to nie ja", on myśli że ja mu uwierzę? No chyba nie.

Gdy pierwsze zajęcia dobiegły końca była chwila na doładowanie energii i odpoczynek. W moim przypadku nigdy tak to nie wyglądało. To było bardziej chwila na gnębienie i dokuczanie. Więc nawet nie wyciągałam bułki, którą w pośpiechu udało mi się zgarnąć. Tak oto było. Podeszli. Wstałam by być bliżej ich poziomu.

- Jesteś najbardziej egoistyczną, zadufaną w sobie i brzydką elfką jaką widziałam. Skończysz sama w swoim okropnym życiu - zaczęła gnębienie Dzwoneczek.
Już się we mnie gotowało. Wiedzą jak mnie zdenerwować, aż za dobrze to wiedzą. Miałam ochotę jej przywalić, ale nie, gram rolę królewny. Mogłam użyć sztyletu, którego ciągle i wszędzie nosiłam ze sobą. Czy królewna by to zrobiła? Nie wydaje mi się. Więc ja też tego nie zrobię. Choć mega bym chciała. Jedno słowo za mocno mnie wkurzyło. Nie wytrzymałam.
- Brzydką?! - tak oto ja stawiam się Dzwoneczkowi. Najgorszy pomysł życia.
- Lwie, czy byłbyś tak miły i przywalił oto tej pani? - powiedziała z kpiną - Bo nie wiem czy pamiętasz, ale mnie nie przystoi - - ale z chęcią by to zrobiła.
- Już się robi madame - jeszcze lew będzie mi przywalał w co ja się wpakowałam...

Lew przygotował pięść, zrobił zamach, i.... Czy Lew właśnie walnął mnie z pięści w twarz? Gorzko tego pożałuje. Czuje jak krew już napływa mi do ust. 3... 2... 1... Tak oto właśnie ja, Lilith, plunęłam Lwowi krwią na białą koszulę. Czy dobrze się bawiłam? Oczywiście. Czy będę miała przechlapane? Oczywiście.

Królewna ze sztyletemOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz