★Rozdział 7 ★

7 0 0
                                    

- Proszę, byś zostawił mnie w spokoju, nie próbował mnie zabić.
- Serio? Psujesz zabawę.
- Zamknij się. Pożałujesz, jeśli powiesz coś jeszcze.
- Jak taka królewna jak ty może mi coś zrobić? - Kpi sobie ze mnie? Oj pożałuje jeśli się nie zamknie.
- Może i to dużo. I na pewno już nie królewna. Więc proszę o spełnienie prośby.
- Eh... dobrze Perło. Łączy nas umowa, - umowa? Nie stawiał warunków - przysługa za przysługę.
- Nie muszę nic spełniać. Nie powiedziałeś mojego imienia.
- Ja też mogę się nie zgodzić. Pamiętaj nie muszę akceptować twoich warunków. Znam konsekwencje. Ale nie muszę się zgadzać.
- Jakie są twoje warunki?
- Nic trudnego. Masz szczerze porozmawiać z Królewiczem na osobności - przesadził, tego nie zrobię.
- Dobrze, ale pamiętasz, twoje warunki działają tylko na zaufanie.
- Tak, znam zasady.

Z pierwszej lekcji wyniosłam tyle, że Dzwoneczek jest zakochana w Królewiczu i, że Rycerz i Kaczor się polubili. Nie sądziłam, że Rycerz woli innych ode mnie. Spoko nie obchodzi mnie to. Wcale mnie to nie obchodzi. Nie no do cholery bardzo mnie to obchodzi. Dwie ważne dla mnie osoby mnie opuszczają. Nao wyjechała bez informacji. Rycerz woli innych. Mój mały świat się wali. Został mi tylko Ojciec. Tamtej dwójce już nie zaufam.
  Przerwa „na gnębienie" zaczęła się. Przez 5 min nikt z nich do mnie nie podszedł. Dziś odpuścili? Dziwne. W takim razie poszłam do toalety. Wracając przez korytarz wiodący do sali, po drodze zobaczyłam Królewicza. Szedł w moim kierunku. Nie zwracałam na niego uwagi. Gdy mijałam go nagle przycisnął mnie do ściany. Uparł swoje dłonie po moich obu stronach, tak żebym nie miała jak uciec. Przysunął się do mnie.
- Miałaś ze mną porozmawiać. Na osobności. Ty nie podeszłaś, wiec wziąłem sprawy w swoje ręce.
- Mogłabym już pójść? Mamy zajęcia.
- Nie. Nie porozmawialiśmy.
- Proszę, puść mnie.
- Nie. Mam coś do zaoferowania.
- Słucham oferty.
- Jeśli mnie wysłuchasz do końca, nikt a nikt nie dowie się o tej rozmowie, zostanie ona pomiędzy nami - elfy dotrzymują obietnic i składają bardzo opłacalne oferty, ale zawsze powinno się uważać - jeśli nie, to mam prawo powiedzieć o tej konwersacji komu mi się podoba. Umowa stoi?
Była bardzo opłacalna, na pierwszy rzut oka. Muszę go tylko wysłuchać do końca. A co jeśli zada jakieś nie wygodne pytania? A co jeśli powie mi że mam mu powiedzieć prawdę o sobie? Jest kilka aspektów, które mogą wskazywać na to, by się nie zgodzić, ale jednak muszę go tylko wysłuchać.
- Stoi.
- A więc Perełko, zacznijmy od pytania. Dostałaś moje listy?
- Tak.
- Czemu nie odpowiedziałaś na żaden z nich?
- Nie miałam na co odpowiadać.
- Dobrze, więc przepraszam. Przepraszam za to co zrobiłem, robię i zrobię. - opuścił ręce, robiąc mi drogę ucieczki - Przepraszam, za to kim byłem, jestem i będę. Tylko proszę o jedno. O wybaczenie.
- Nie wybaczę ci. Nie zaufam ci.  I jeśli to już wszystko, mogę iść? 
- Jeśli chcesz.
Odeszłam idąc na zajęcia.

                                                                    ★

  Wracając przez las, znów mokłam. Krople deszczu ścigały się po mojej pelerynie. W oddali zobaczyłam mój dom. Przybliżał się z każdym krokiem. W końcu stałam przed jego drzwiami. Pociągnęłam za klamkę, a drzwi otworzyły się. Weszłam do środka. Zdjęłam pelerynę. Gdy ją odwieszałam, ze swojego pokoju wybiegła Nao.
- O Lil wróciłaś! Hejka!
Naomi. Wróciła. Zamiast ją przywitać postanowiłam dać jej nauczkę, za wyjazdy na informowania mnie.
Tak oto właśnie ja Lilith spoliczkowałam siostrę na powitanie.

Królewna ze sztyletemOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz