NATHALIE JESZCZE RAZ PRZESUNĘŁA WZROKIEM PO ZNISZCZONYCH KARTACH STAREGO DZIENNIKA, JEJ OJCA. Na pożółkłych kartach papieru, widniały zapisane czarnym atramentem zapiski z podróży jej ojca po Ameryce Południowej.Delikatnie przesuwała palcem po nierówno zapisanych literach, dokładnie wczytując się w treść zapisków. Jej ojciec zostawił ważną część swojego życia - opisy swoich podróży. Nathalie ponownie wczytała się w tekst, dokładnie go analizując.
Uśmiechnęła się delikatnie, a w jej umyśle odżyły wszystkie wspomnienia, jakie tylko posiadała o ojcu. Richard Stanfield był podróżnikiem, z zamiłowaniem poszukiwania zaginionych skarbów. Z zapałem szukał legendarnych, tajemniczych skarbów. Zwiedził Amerykę Południową, szukając tam owianego legendą Paititi - inkaskiego miasta, które zaginęło wiele wieków temu.
Jednak był zbyt pewny siebie i naraził się wielu osobom. Jego zachowanie nie przypadło do gustu bezwzględnemu człowiekowi, który już od lat szukał tego samego.
Miała czternaście lat, jak zginął jej ojciec. Pamięta, jak bardzo błagała go, by pozwolił jej wziąć udział w tej wyprawę, po peruwiańskich lasach. Kilka dni później, klęczała w kałuży jego krwi, błagając, żeby jej nie zostawiał.
Nigdy sobie tego nie wybaczyła. Przecież to ona namówiła go na tę przeklętą wyprawę. Gdyby nie ona, Richard dalej by żył. Od tamtej pory odizolowała się od wszystkich, rzadko kiedy wychodziła z domu i nie nawiązywała kontaktów z dawnymi znajomymi.
Pokręciła głową, ponownie skupiając się na tekście, wracając do rzeczywistości.
- Światło wskaże ci drogę - wyszeptała, przesuwając palcem po koślawym napisie, znajdujący się na początku dziennika. - Szkoda, że dla mnie już zgasło - dodała po chwili.
Zamknęła dziennik, po czym zamrugała szybko, by odgonić napływające do oczu łzy. Tak bardzo jej go brakowało. A poczucie winy rosło w niej, niczym balon napełniany powietrzem.
Sięgnęła po stojącą na biurku szklankę wypełnioną do połowy whiskey i wypiła jej zawartość. Z cichym brzękiem odłożyła szklankę z powrotem na biurko. W takich momentach bardzo doskwierała jej samotność, na co dzień jej to nie przeszkadzało, ale gdy nachodziły ją myśli o śmierci ojca, to samotność dobijała ją jeszcze bardziej.
Uzupełniła szklankę ponownie, pijąc jej zawartość. Dziennik ojca otworzyła ponownie, czytając dalsze zapiski, dotyczące wskazówek znalezienia Świątyni Inti.
❦
Nathalie biegła. Małe gałązki pękały pod jej ciężarem. Łzy spływały po jej policzkach i miała wrażenie, że się dusiła. Tuż za sobą słyszała odgłos wystrzałów i ciężkie kroki.
- Tato! - zawołała.
Rozglądała się w poszukiwaniu ojca, jednak łzy skutecznie utrudniały widoczność. Czuła jak opada z sił, a nogi bolały ją coraz bardziej.
W tamtej chwili poczuła mocne szarpnięcie, za rękę. Osoba szybko przyciągnęła przerażoną czternastolatkę do siebie, zatykając jej usta, tak by nie mogła krzyczeć. Nathalie zaczęła się motać, jednak nie miała tyle sił, co napastnik.
- Hej, hej, już spokojnie - usłyszała nad swoim uchem, kojący głos ojca. - Będzie dobrze skarbie. Musisz się tylko ukryć, okej? - brunetka pokiwała głową. - Widzisz tę dziurę pod tym drzewem? - zapytał, wskazując w tamtym kierunku, na co Nathalie znów pokiwała głową. - Musisz tam wejść, dobrze? Będziesz bezpieczna.
Kiwając głową, posłusznie weszła we wskazane przez ojca miejsce, przejmując jego dziennik, który natychmiast przyciągnęła do swojej klatki piersiowej. Richard nakrył dziurę kilkoma liśćmi, tak był ukryć obecność córki.

CZYTASZ
POSZUKIWACZE ZAGINIONEGO: PAITITI
Aventura❝Nurtem popłyniemy, Złotą Ścieżką podążymy i skąpane w Słońcu miasto zobaczymy.❞ Nathalie Stanfield czuła się skazana na ścieżkę, którą podążał jej ojciec. Jako dziecko z fascynacją słuchała opowieści ojca, o wspaniałych przygodach, zaginionych skar...