Rozdział 1

43 5 0
                                    

-Weź kurwa się ogarnij, wasz trening skończył się 15 min temu! Więc jakim prawem nadal zabieracie nam powietrze i miejsce na tym boisku?! - krzyknęła Orianna po czym wyrwała piłkę Mattowi uśmiechając się złowrogo.

- Wy to jednak problem z pamięcią macie. Dzisiaj jest nasz trening, a po za tym za niedługo gramy mecz i musimy ćwiczyć żeby zdobyć kolejny puchar dla naszej szkoły.- warknął Matt.

-Problem to wy macie ze sobą zdecydowanie. Wypad! -  krzyknęła Gabrielle.

-Dzieciaki słychać was w całej szkole. Nauczycielom zakłócacie prowadzenie lekcji, DO DYREKTORA JUŻ!!!! -  warknął trener z zażenowaniem.

-Brawo zadowolone? - zapytał Micheal.

-To wasza wina idioci -  powiedziały jednocześnie Gabrielle z Orianną.

Gdy znaleźli się już w gabinecie dyrektora, spędzili w nim dobre 40 min. Większość czasu spędzili na kłótniach i wzajemnym obwinianiu się. Jednak ostatecznie udało im się ustalić grafik treningów tak, aby nie wchodzili sobie w drogę. Z długich negocjacji i niezliczonych obelg, doszli do wniosku, że dzisiejszego dnia żaden trening się nie odbędzie, a jutro sala jest siatkarek.

Po opuszczeniu gabinetu dyrektora, cała czwórka rzuciła sobie wrogie spojrzenia i udała się w stronę wyjścia ze szkoły.

- I co kto ma teraz trening? - zapytała od razu Maya.

- Nikt. Bo te debile nie potrafiły odpuścić - warknęła Orianna, wskazując palcem na Matta i Micheala. - Ale za to mamy jutro salę dla siebie.

- Ej co? To my niby kiedy mamy trenować? - oburzył się Olivier.

- Pojutrze jest nasz trening - stwierdził Matt - Mamy grafiki naszych treningów, żeby nie wchodzić sobie w drogę tak jak dziś.

-I świetnie do niezobaczenia- rzuciła z przekąsem Orianna.

-Ze wzajmnością- odpowiedział z parszywym uśmieszkiem Matt.

Dziewczyny skierowały się do szatni i przebrały się z stroi sportowych. Ruszyły grupką na miasto i zaczęły przeszukiwać sklepy w celu zakupu jakiś ubrań na dzisiejszą imprezę.

Po 2 godzinach chodzenia po sklepach i szukania odpowiednich kreacji, każda znalazła coś co przypadło jej do gustu.

-Ruszaj się szybciej Martina... Ileż można się malować??? Malujesz się już 2 godziny.-rzuciła podirytowana Sophie.

-Na gwiazdę zawsze trzeba poczekać nieco dłużej, już prawie skończyłam nie marudź tak.- odpowiedziała Martina.

-Myślisz, że pasują mi takie włosy? Może jednak je wyprostuje...-pytała nie pewnie Merry.

-A któż to tam będzie, że się tak stroisz?- zapytała z zaciekawieniem Abigail.

-Ja się wcale dla nikogo nie stroję!!!- krzyknęła Merry.

-Tak tak, a ja to wróżka zębuszka w wersji Mietka spod sklepu.- oznajmiła przewracając oczami Gabrielle.

-Dobra ruszcie się, bo mamy tam być za 23 minuty, a z waszym ślimaczeniem się to czarno to widzę.- burknęła Orianna.

Spóźnione ponad 30 minut dziewczyny dotarły do domu Victora w którym odbywały się co tygodniowe imprezy.

Gabrielle, Orianna i Martina udały się od razu do kuchni zrobić sobie drinki. Gabrielle miała na sobie czarne dżinsowe spodenki i do tego białą luźną koszulkę, swoje blond włosy podkręciła i zostawiła rozpuszczine, a na nogi wcisnęła czarne trampki. Orianna ubrała się w czarną przylegającą, stonowaną sukienkę, swoje brązowe pofalowane włosy, pozostawiła rozpuszczone, a na nogi włożyła czarne szpilki. Martina była w białej sukience sięgającej jej do uda, swoje blond włosy wyprostowała i jak pozostałe dziewczyny pozostawiła rozpuszczone, miała założone białe buty na koturnie.

Maya i Sophie udały się prosto w tańczący tłum.
Ta pierwsza miała na sobie białe spodenki i beżowy top , swoje brązowe włosy spieła w koka wypuszczając przednie kosmyki, które lekko podkręciła, na nogi ubrała czarne conversy. Druga natomiast miała na sobie bordową sukinkę, która od pasa była rozkloszowana, swoje bordowe loczki spieła w kitkę, a na nogi wsunęła czerwone szpilki.

Ann i Abigail za to postawiły na klasyczną prostą niebieską sukienkę do tego ubrały szpilki i wyprostowały swoje kasztanowe włosy i wybrały się w stronę Dj.

Merry natomiast założyła długą ciemną fioletową sukienkę odkrywającą jej nogę do tego ubrała błyszczące fioletowe szpilki obłożona cała w biżuterii złotej zniknęła gdzieś w tłumie ludzi.

-Ej dziewczyny jest mały problem, a raczej spory...- powiedziała z lekkim szokiem Gabrielle.

Lekko wstawiona już Martina zapytała co jest grane. Nic nie mówiąc Gabrielle zaprowadziła Martinę w stronę całującej się dwójki.

-Co jest kurwa grane!?- krzyknęła Martina z niedowierzaniem.

-Yy to nie tak jak myślicie, to nie było zaplanowane słowo...- starała się wytłumaczyć Merry.

Martinie uderzyły procenty do głowy i zrobiła lekką aferę przez co ludzie zaczęli z zaciekawieniem patrzeć na ten teatrzyk odgrywający się przy nich.

-Stara, ale wystarczyło nam to powiedzieć, a nie za plecami naszymi umawiasz się pff z nim? Myślałam, że sobie ufamy...- powiedziała rozgoryczona Gabrielle.

Zaczeła się schodzić reszta siatkarek i koszykarzy.

-Do diabła co tu się wyrabia! Słychać was w całym domu, przesuńcie się, a nie stoicie jak zahipnotyzowani. Ducha zobaczyliście czy jaki chuj?- pokręcił głową z politowaniem Paul.

Kiedy Paul'owi i pozostałym chłopakom z drużyny udało się przejść przez tłum zaciekawionych gapiów, przystanęli w miejscu wpatrując się w John'a i Merry, którzy teraz z lekkim zamieszaniem i szokiem próbowali się z czegoś wytłumaczyć.

- Czy ktoś mi powie o co tyle szumu? - zapytał zdezorientowany Nataniel.

- A to że twój przyjaciel klei się do mojej przyjaciółki?! - wydarła się na cały głos Maya.

W tym samym momencie przyszła roześmiana Orianna - Ejjj nie zgadniecie co się właśnie w tym momencie odwaliło. Poszłam do toalety, gdyż coś strasznie piszczało weszłam, a tam szczur mały był z towarzystwem. Nasz drogi Marcello boi się szczurów, a na dodatek był tak wystraszony, że dla zabawy jego mordę do odchodka włożyłam. A uwaga najlepsze nasz szczur to zwykła zabawka dla kota! - roześmiała się Orianna, po czym szybko spowarzniała patrząc na zaistniałą sytuację, którą zastała.

- A więc, czy może mi to ktoś wytłumaczyć - wrzasnęła rozzłoszczona Martina.

Merry spojrzała nie pewnie na John'a, gdy ten skinął prawie nie zauważalnie głową, potem przeniosła swój wzrok na rozzłoszczoną blondynkę.

- Noooo... - zaczęła niepewnie - Tak jakby ja i John od niedawna zaczeliśmy czuć coś do siebie?


Dopiero zaczynamy przygodę z pisaniem i prosimy o wyrozumiałość:) mamy nadzieję, że sposób pisania was nie zrazi.

Strategia Idealna.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz