Rozdział 4

24 4 0
                                    

Pov Gabrielle

Podziękowałam Martinie za podwózkę i ruszyłam w stronę domu. Przez głowę przewijało mi się kilkaset myśli na minutę.

Gdy przekroczyłam próg domu od razu usłyszałam głosy moich rodziców dobiegające z salonu, więc udałam się w tamtą stronę, wypadałoby się z nimi przywitać.

-Hej, co tam? - rzuciłam się na kanape obok mojego taty, który od razu zarzucił na mnie swoją rękę, abym się do niego przytuliła.

-No popatrzcie kto raczył zjawić się w domu. I się do nas dołączyć. - rzuciła z kpiną moja mama.

-No nie? Aż sama jestem w szoku. - odparłam z uśmiechem. Tata parsknął tylko pod nosem, a mama przewróciła oczami.

-Impreza udana? - zapytał mnie tato.

- Powiedzmy, że nawet nie było źle.

- Tak?- mama uniosła jedną brew w górę. - To świetnie, może chcesz mi wytłumaczyć czemu wylądowałaś u dyrektora?

-To jest świetne pytanie! - odparłam. - Wiesz zadaje sobie identyczne pytanie i nie mogłam znaleźć żadnej odpowiedzi na nie. Ale doszłam do wniosku, że to wszytko wina tej mendy, więc jak zadzwonisz do cioci Agi to może Ci powie.

-Znowu pokłóciłaś się z Michaelem? - zapytał tato.

-Nooo, nie moja wina że on i jego banda przygłupów ma jakiegoś alzheimer'a i nie pamięta kiedy robiła trening.

- Ale po co wy robicie z igły widły? - spytał moja rodzicielka. Na co jedynie wzruszyłam ramionami.

-Nie mnie pytaj, to on jakiś problematyczny i szuka czegokolwiek, żeby się przyczepić lub zrobić awanturę.

Mama westchnęła, a tata się zaśmiał pod nosem. Ale taka była prawda, przyczyną naszych kłótni po prostu było jego zachowanie, które jest infantylne . Postanowiłam udać się do pokoju, ponieważ o 18 miałam trening z dziewczynami. Cóż z powodu imprezy odpuściłyśmy sobie dzisiejsze lekcje, a że była dzisiaj fizyka jakoś niespecjalnie nad tym ubolewałam, jednak trening musimy zrobić bo przez ten głupi plan treningów musimy sobie pilnować kiedy sala jest nasza.

Po 17 zeszłam do kuchni na kolację, którą zjadłam w towarzystwie moich rodziców. Dowiedziałam się dużo ciekawych rzeczy np. tego, że mój brat do nas jutro przyjedzie na dwa tygodnie, a w piątek, który jest za dwa dni jest kolacja z przyjaciółmi rodziców, co znaczy że będę musiała znosić towarzystwo pewnego idioty i jego na prawdę cudownej rodziny, może on adoptowany został?

Po zjedzeniu pysznej kolacji ruszyłam po torbę do pokoju i poleciałam do samochodu aby podjechać na teren szkoły i udać sie na sale gimnastyczną. Udałam się do woźnej, która dała mi klucze do szatni, po chwili dołączyły do mnie koleżanki. Przebrałyśmy się i ruszyłyśmy na salę, gdzie zaczęłyśmy sie rozgrzewać. W między czasie przyszedł nasz trener.

- Dobra, widzę że wszystkie już się rozgrzały! Dzielimy się na dwie drużyny i gramy! - krzyknął, po czym zrobiliśmy tak jak mówił, podzieliłyśmy się na dwie drużyny i zaczęłyśmy grać.

Trening trwał do 20, w drodze powrotnej do domu podśpiewywałam sobie teksty piosenek z mojej playlisty, które leciały w samochodzie. Zaparkowałam samochód w garażu i udałam się w kierunku pokoju. Rzeczy z treningu wrzuciłam do kosza na pranie, a sama wzięłam relaksujący prysznic. Zajęło mi to ok. 30 min ale nie przejmowałam się tym, ponieważ mam łazienkę w pokoju i mogę w niej siedzieć ile chce. Ubrałam się w wygodną piżamę z myszką miki, zakopałam się pod kołdrę i poszukałam filmu na Netflixie jaki mogłabym obejrzeć.

Strategia Idealna.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz