Pov Gabrielle
- Młoda, wstawaj i chodź na śniadanie! - poczułam jak materac obok się ugina.
- Co? - zapytałam nieogarniając co się teraz dzieje- Leo? Która godzina?
- No 5.
- Czy Ciebie już do reszty pojebało?! Zjebie mam jeszcze godzinę snu!
- Aj tam narzekasz, godzinie szybciej jak wstaniesz nic Ci się nie stanie, a tak to przynajmniej śniadanko z rodziną zjesz.
- A weź spieprzaj - warknęłam i rzuciłam w niego poduszką.- JA CHCĘ SPAĆ!
- Bożee jak ty marudzisz - stkęknął.
- No a od kiedy ty jesteś rannym ptaszkiem? Hmm?
- Noooo, od kiedy chce zjeść śniadanie z rodziną? - prychnęłam na jego słowa.- No już wstawaj masz 10 min, inaczej tu wróce a uwierz mi że tego nie chcesz, bo nie będę już miły.
Wstał po czym wyszedł z pokoju. Ja nie wiem, jak dla mnie ta godzina spania jest bardzo istotna, więc nie miałam zamiaru się ruszyć. Ale z drugiej strony jak nie wstane to on znowu tu przylezie i spać nie da. Na jedno wyjdzie czy zejdę czy zostane i tak spać nie będę, a że mój brak chcęci jest większy w tym momencie to postanowiłam zostać i to był mój błąd.
Oczywiście nie wiem czy minęło dokłdnie 10 min zanim Leon znowu wparował mi do pokoju i chyba nawet udało mi się z powrotem zasnąć. Poczułam że się unoszę lecz nie zareagowałam w żaden sposób, bo co mógł mi zrobić? zanieść do kuchnii? też coś, mogłam sama ale nie chciałam.
Jednak kolejnym błędem tego poranka było nie docenienie mojego brata. Gdy wyszliśmy z mojego pokoju nie schodziliśmy po schodach, tylko udaliśmy się do jego królestwa, a wiem to bo jest tak nieudolny, że pierdzielnęłam głową w furtynę gdy wchodził do pokoju. Po chiwli się zatrzymał otworzył kolejne drzwi, wszedł do pomieszczenia i mnie puścił- prosto do wanny pełnej wody, nie była ona lodowata ale też nie jakaś gorąca, była taka letnia ale to wystarczyło by mnie rozbudzić.
- Czy ty jesteś normalny! Bo zaczynam mieć do tego wątpliwości!
- Ostrzegałem Cię. - odparł z kpiną - Trzeba było słuchać.
- Ale skąd miałam wiedzieć, że zafundujesz mi kąpiel?
- Tego nigdy nie wiesz - uśmiechną się, po czym podał mi ręcznik.
Gdy się osuszyłam i przebrałam, zeszłam na dół. Zerknełam na zegarek w kuchni 5:40, wdech-wydech, spóźniłam się, rodzice już pojechali do pracy a w kuchni siedział tylko Leon. Nie nie wierze , mogłam jeszcze spać i nic bym na tym nie straciła. Lepiej zyskałabym bo teraz byłabym w ciepłym łóżku i przewracałabym się na drugi bok!
Udałam się w kierunki lodówki ignorując głukowato szczerzącego się brata, wyciągnęłam jogurt i usiadłam na krześle barowym przy wyspie. Przez wczesną godzinę mogłam pozwolić sobie na pogaduszki z Leo, dopiero po 7 poszłam do pokoju się spakować.
Gdy zaparkowałam samochód na terenie szkoły. Zauważyłam dziewczyny, które stały nie daleko wejścia do budynku. Udałam się w ich kierunku, przywitałam się z każdą przytulasem i tym razem zostałam uczepiona boku May. Udałyśmy się w kierunku wejścia do szkoły, gdy zostało kilka minut do rozpoczęcia lekcji i rozeszłyśmy się w kierunku klas w których miałśmy mieć lekcje.
Skierowałam się w kierunku klasy z hiszpańskiego razem z Martiną i Merry. Klasy językowe były o tyle fajne, że była tam możliwość siedzenia w dwie lub trzy osoby.
Lecz gdy weszłyśmy do klasy spotkała nas niemała niespadzianka, gdyż zniknęły potrójne ławki i były same podwójne. Wszyscy staliśmy w szkou, nawet zaczęłam wątpić czy trafiliśmy do dobrej klasy, przecież na ostatniej lekcji wszytko było po staremu.

CZYTASZ
Strategia Idealna.
Teen FictionOna- Gabrielle Williams 17-letnia siatkarka i On-Michael Roy 17-letni koszykarz oraz kapitan drużyny, najwięksi wrogowie, którzy nie potrafią znieść swojego towarzystwa. Ale przecież nie zawsze tak było... Co się zmieniło? Najwięksi przyjaciele, któ...