Rozdział 7

8 4 0
                                    

Pov: Orianna

Cóż skończyłam trening nawet się ucieszyłam, bo byłam wykończona. Dzisiaj trener dał nam dobry wycisk, a jeszcze na dodatek przed treningiem postanowiłam pobiegać 15 km żeby się porządnie rozgrzać. Stwierdziłam, że dzisiaj nie będę mamy fatygować i sama się przejdę do domu dobrze mi to zrobi.

-Buu-nagle krzyknął Matt.
Za moimi plecami nagle wyrósł nawet nie wiedziałam kiedy on się tutaj pojawił, ale już na wstępie mnie zirytował.
-Aaa-krzyknęłam przestraszonym głosem.
-Posrało ciebie Matt? Ja wiem, że od zawsze mnie nie znosisz, ale żeby do zawału mnie doprowadzać to nie sądzisz, że to już lekkie przegięcie?-powiedziała z wyrysowaną irytacją na twarzy
-A kto powiedział, że nienawidzę. Zresztą jaki zawał-zaśmiał się
-Często mi powtarzasz, że mnie nienawidzisz jak się kłócimy.
-Nienawidzę Ciebie, bo doprowadzasz mnie do szaleństwa.-Uśmiechnął się kącikiem ust.
-W jakim sensie?-zapytała
-Eeee co? Wiesz co ja muszę się zmywać hahahha narka słodka-wydawał się nieco rozbawiony
-Nie no skończ swoją wypowiedź ty idioto i co ma znaczyć to słod.. -nie zdążyła skończyć bo chłopak się zmył.

Pomyślałam sobie jak on mnie wkurza okropnie i co w ogóle miała znaczyć jego wypowiedź?? To było dziwne... Stwierdziłam, że nie będę się nad tym głowić ewentualnie jutro mogę go o to dopytać bo chyba mam z nim korki jak dobrze pamiętam. Założyłam sobie słuchawki i włączyłam spotify. Już jakieś 15 minut później byłam w domu.
-Jak było na treningu?-spytała mama
-Dobrze, ale męczący strasznie, co na kolacje?-spytałam zniecierpliwiona byłam strasznie głodna patrząc na to, że ostatni posiłek jadłam jakieś 5 h temu to i tak dobrze się trzymałam.
-Twoje ulubione grzanki z mozzarelą, pomidorem i herbata zielona-odpowiedziała roześmiana mama patrząc jak szybko jedzenie znika.
-A u ciebie jak w pracy?-spytałam.
-Jakaś masakra przyszła do mnie dzisiaj klientka takie bzdury mi opowiadała myślałam już przez chwilę czy na prawdę muszę tu być i nie lepiej zmienić na zawód jakiś, w którym nie mam doczynienia z ludźmi...-odpowiedziała niezbyt chętnie.
-O jezu co znowu?
-Opowiadała że będzie ptakiem w następnym wcieleniu...
-O boże opowiadałaś Andreasowi?
-Tak załamał się tym tak samo.
-Dobra idę się ogarnąć i położyć do łóżka bo jestem wykończona.
-Dobrze kochanie, ale pamiętaj, że jutro o 13 idziesz do Tommsona mu chemię wytłumaczyć.
-Taaaa pamiętam o tym idiocie niestety.
-Nie obrażaj go Orianna.
-Dobra dobra idę.-Ruszyłam do swojego pokoju po ciuchy i odrazu udałam się do łazienki żeby wziąć prysznic i się ogarnąć. Ubrałam się w moją ukochaną piżamkę w szare misie, umyłam zęby. I poszłam sobie poczytać jeszcze chwilę i zasnęłam nad książką.

------------------------------------------------------------

Drińńńń...
Wybudził mnie dźwięk telefonu. Spojrzałam na wyświetlacz była niespełna 3:13. Odebrałam telefon nie wiedząc co się do końca dzieje...
-Kurwa w końcu stara. Przyjeżdżaj do Sophie znowu to samo.
-Japierdole zaraz będę, a tamtej to trzeba w końcu ukrócić jej zachowanie bo to jest jakaś porażka... Będę za 15 min do zobaczenia.

W pośpiechu szybko ubrałam byle jakie jeansy i jakąś koszulkę oversize. Pomalowałam się jeszcze. Zaraz po tym udałam się do auta.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jun 17 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Strategia Idealna.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz