- Myślę, że jeśli powiedziałabyś mi od razu podczas naszej rozmowy w gabinecie byłbym mniej zły. Okłamałaś mnie Hailie, a dobrze wiesz o tym, że tego nie toleruje. Wiedziałem iż jest coś o czym mi nie powiedziałaś natomiast liczyłem, że sama mi to wyjawisz bez mojego przymusu.
- Potrzebowałam przemyśleć w jaki sposób ci to przekazać, abyś nie zszedł na zawał. Chciałam zobaczyć reakcje innych braci, a że Shane jest najbardziej neutralny z czwórki pozostałych to właśnie jemu zdecydowałam się to powiedzieć. Nawet zaznaczyłam mu, że opowiem ci o tym w najbliższym czasie. Tylko na moje nieszczęście sam się dowiedziałeś podsłuchując rozmowę z Shanem. A tak właściwie to ile słyszałeś?
- Nie dużo, lecz wystarczająco żeby zorientować się co Adrien robił wbrew zasadom Organizacji.
- Ale przecież ja mu pozwoliłam. Jak sam powiedział to moje ciało i mam prawo samodzielnie o nim decydować bo przecież jestem dorosła. - W tym momencie wspomnienie Adriena wypowiadającego te słowa, a w następnej chwili dotykającego mnie parzyło moją głowę. Wiedziałam, że zaraz się rozryczę. Ale nie miałam tak na dobrą sprawę powodu.
- Dziecko, powinnaś już dobrze wiedzieć o potędze zasad Organizacji nad tymi, które kierują normalnym ludzkim życiem. - ten chłodny głos wyrwał mnie z rozmyślań.
- Ja tylko chciałam... kogoś dla siebie...- dodałam cicho. - Nie wiem już co chciałam...
Ciężka i gorąca łza spłynęła po moim policzku. Starałam się to ukryć, ale chyba nie było potrzeby bo nikt się tym nie przejął. W pokoju nastała cicha. Stawała się coraz bardziej denerwująca i uciążliwa. Powoli się podniosłam chcąc jak najszybciej opuścić to pomieszczenie. O dziwo nikt mnie nie zatrzymywał. Gdy mijałam Vinca usłyszałam jak swoim lodowatym tonem rzekł do nas:
- Chłopcy zostańcie. Natomiast z tobą Hailie, do rozmowy wrócę później.
Skinęłam głową i zamknęłam za sobą drzwi. Czułam jeszcze więcej łez gromadzących się w kącikach oczu i spływających po twarzy z resztkami makijażu. Wchodząc do swojego pokoju od razu zamknęłam drzwi i runęłam na swoje łóżko. Zalałam się łzami po raz kolejny wspominając wszystkie chwile z Adrienem. Te złe z początków znajomości, i te dobre z jej końca... Na wspomnienie tego, że będę jego królową, że tylko przede mną zgodziłby się klęknąć zaczęłam dławić się łzami.
Nie potrafiłam złapać powietrza. Czułam się prawie tak okropnie jak po sytuacji z Grace, gdy miałam atak histerii. W głowie przemkną mi obraz Santana, który przecież też tam był. W końcu przepraszał mnie za swoją siostrę. W ogóle mi to nie pomogło. Zamiast tego tylko pogorszyło mój stan. Słyszałam pojedyncze słowa dochodzące z pokoju. Nie umiałam ich zrozumieć tak wyczerpana byłam. Nie wiem jak długo tak leżałam, gdy straciłam kontakt z rzeczywistością. Jak przez mgłę widziałam moment w którym ktoś mnie przebiera. To Dylan?...
Obudziłam się i czym prędzej zeszłam z łóżka. Jak milisekundy później się okazało nie był to dobry pomysł. Zapulsowało mi w głowie, a przed oczami zrobiło się czarno i... runęłam na podłogę. Wtedy znowu mnie odcięło. Słyszałam głosy, lecz nie umiałam się odezwać. Z resztą, i tak nic nie rozumiałam z tego, co do mnie mówiły.
Poczułam czyjś ciepły pocałunek na policzku. Mama?... - szepnęłam widząc postać kobiety tak uderzająco do niej podobnej. Gdy postać się odwróciła ujrzałam ją. Moją ukochaną mamę. Nie był to pierwszy raz kiedy widziałam ją w trudnej dla siebie sytuacji. Zawsze chciała mi coś ważnego i pomocnego przekazać. Teraz też tak było. Kocham cię córeczko.- szepnęła do mnie mama mocno mnie przytulając. To był pierwszy raz od wielu lat kiedy mogłam ją przytulić. Nie zapłakałam, tylko szczerze się do niej uśmiechnęłam. Równie cicho szepnęłam jej, że także mocno ją kocham i, że dziękuję.
Wtedy poczułam kolejny równie czuły pocałunek tym razem na czubku głowy. Otworzyłam szeroko oczy wybudzając się z mojego równoległego świata. Moim oczom tuż nad moją była twarz Dylana. Zamknęłam je i na oślep wyciągając ręce zaczęłam nimi szukać ciała brata. Gdy natrafiłam wreszcie na czyjąś sylwetkę z wciąż zamkniętymi oczami zaczęłam ją dotykać zastanawiając się czy to on. Wtedy dotykany przeze mnie Will nie wytrzymał i parskną śmiechem. Mimo to mocno się do niego przytuliłam.
- Aha. Teraz będziesz się przytulać do niego? A ja?- usłyszałam za sobą.
Wypuszczając Willa z objęć obróciłam się i ujrzałam szeroko otwarte ramiona Dylana, gotowe mnie czule objąć. Długo się nie namyślając rzuciłam się w jego objęcia. Boże jak ja się kocham przytulać. - pomyślałam. - do nich w szczególności. Kiedy brat zdecydował wypuścić mnie ze swoich objęć, wstałam i spojrzałam w dół na swoje ubranie. Z niedowierzania musiałam aż podejść do toaletki i to w odbiciu jej lustra upewniłam się co do tego, że ktoś w nocy mnie przebrał.
- Kto to zrobił? - zapytałam za strachem. Nie chciałam żeby żaden z nich oglądał mnie nago.
- To ja. - usłyszałam od młodszego z obecnych braci. - Jak przyszedłem do twojego pokoju byłaś cała mokra od potu i łez. Całe łóżko też miałaś mokre. Nie mogłem cię tak zostawić dziewczynko.
- Ale... ty... nie... o boże...
- Co ty paplasz.
Dotknęłam swojej piersi chcąc sprawdzić czy mam stanik. Nie miałam... Od razu pobladłam uświadamiając sobie, że on na prawdę widział mnie nago. On widząc moje zmieszanie i przerażenie rzucił uśmiechając się:
- Nie masz się czym martwić, widziałem lepsze. - po tym nastała chwila ciszy, a Will wzniósł oczy do sufitu. - A tak na poważnie, starałem się zrobić to delikatnie i tak żeby za bardzo nie naruszać twojego komfortu.
- Dziękuje...- szepnęłam kiwając głową. - A tak w ogóle od jak dawna tutaj siedzicie?
- Ja przyszedłem nie dawno, chciałem sprawdzić czy już wstałaś i zobaczyć jak się czujesz. Za to Dylan siedział u twego boku całą noc.
- Naprawdę? - zapytałam z chichotem.
Dylan drapiąc się po włosach i uciekając ode mnie wzrokiem, wydusił z siebie tylko '' mhm ,,. Stwierdziłam, że to słodkie poświęcić swoje samopoczucie następnego dnia, na rzecz ślęczenia całą noc przy młodszej siostrze.
Gdy Will zostawił nas samych pod pretekstem zrobienia śniadania i poszukania leków dla mnie postanowiłam odezwać się do brata, który nadal nie odstępował mnie na krok.
- Dlaczego spędziłeś cała noc przy moim łóżku?
- Już mówiłem dziewczynko. - westchną. - Nie mogłem zostawić cię samej w takim stanie. Z resztą przekonałem się o swojej racji kiedy wstałaś, i o mało nie wjebałaś się w drzwi. Trzeba cię było ratować przed samą sobą. Musiałem zadbać żebyś sobie nie zrobiła krzywdy. A gdybyś znowu wpadła w rozpacz potrzebowałaś super brata, który by z tobą był i cię poprzytulał. Po za tym wiesz, jak bardzo się martwię że mogłaby ci się stać krzywda, a ja nie mógłbym ci pomóc jak wtedy... - widziałam jak w jego oczach zbierają się łzy. Nie myśląc długo przytuliłam go najmocniej jak potrafiłam.
- Dylan...
- Co?
- Wiesz, że bardzo bardzo cię kocham?...
- Wiem. Też cię kocham dziewczynko.
- Ale bardzo?
- Co bardzo?
- Czy mnie bardzo kochasz, tak jak ja ciebie?
- Oczywiście dziewczynko. Bardzo, bardzo cię kocham...
Naszą bratersko siostrzaną magiczną chwilę przerwał Will wołający nas na dół. Czas na nowy, niesamowity i szczęśliwy dzień. - pomyślałam.
CZYTASZ
Hailie Monet x Adrien Santan ( moja kontynuacja rozdzialu 16 w Diamencie)
RomanceLosy Hailie i Adriena po rozdziale 16 Rodziny Monet Diamentu tomu 4 ‼️ postacie pochodzą z seri książek " Rodzina Monet" autorstwa Weroniki Anny Marczak. ‼️