~Prolog~

44 2 0
                                    

Wychodząc pewnego dnia ze szkoły byłam zauroczona. Dotarły do mnie pozytywne wibracje.

- Mam chłopaka - zawołałam w myślach, tak, żeby przypadkiem moi rodzice się do tego nie przyczepili.

W ręku trzymałam piękną białą różę, którą otrzymałam od niego. Oczywiście bałam się z nią wrócić do domu, ale żal mi było ją wyrzucić.

Gdy weszłam nie byłam miło przywitana. Moi rodzice stali jak strażnicy i gapili się na mnie jakbym zrobiła coś nielegalnego.

- Gdzieś ty taki kwiatuszek znalazła? Jak mi się wydaje, to o tej porze róże nie rosną? - warknęła matka, gdy tylko zdążyłam zdjąć buty. - Romeo się znalazł, tak?

- Nie - wychrypiałam. - Nie Romeo.

- Czyżby to ten dzieciak, który ostatnio do nas przychodził? Nie myśl sobie, że nie sprawdzałam nagrań z kamer.

W moich oczach stanęły łzy.

Mam przejebane - pomyślałam i zdjęłam z siebie płaszcz.

- Nie czas na płaczki, podwijaj koszulkę i do salonu!

Ojciec stał już z naprężonym pasem i tylko czekał, aż znajdę się we właściwej do tego pozycji.

Gdy przyszykowałam plecy, gotowe na piekło, ojciec kilkakrotnie uderzył mnie w nie częścią pasa zakończoną metalową sprzączką. Dostałam dokładnie pięć razy. Z każdym uderzeniem plecy zaczynały szczypać i boleć bardziej.

- Stop! - krzyknęłam, gdy poczułam jak z pleców polała się krew. Zaczęłam płakać. Bolało niemiłosiernie, a moja matka głupio wgapiała się w moje cierpienie i widoczną sastysfakcją w oczach.

Skończył, ale nie wtedy, gdy zawołałam, a z jednym uderzeniem później.
Kwiatek jak przypuszczałam wylądował w koszu i nawet nie miałam zamiaru grzebać w nim, żeby nie dostać bardziej. Powędrowałam więc do swojego pokoju i tam rozpłakałam się przeraźliwie.

Moje życie jest O K R O P N E

You know [ZAWIESZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz