Rozdział 9.

761 41 91
                                    

Will

Starałem się patrzeć na mapę skupiony tak bardzo, jak chyba nigdy wcześniej w całym życiu. Nie chciałem, żebyśmy znowu się przeze mnie zgubili. Nie chciałem, żeby Nico był na mnie zły i nie chciałem też pokazać się mu jako osoba, która nie umie nawet dobrze używać mapy.

Chciałem, żeby teraz postrzegał mnie lepiej, jako kogoś, kto świetnie sobie ze wszystkim radzi.

Tak, chciałem mu po prostu imponować. Ale to chyba nic dziwnego, skoro nadal miałem do niego jakieś uczucia. Skoro nadal czułem ciepło w sercu i ciarki na ciele, gdy dotykałem jego dłoni.

Naprawdę starałem się z tą mapą i sądziłem nawet, że świetnie mi idzie. Wiedziałem już, gdzie jesteśmy, gdzie zmierzamy. Sytuacja miała się o wiele lepiej, niż godzinę temu, ale niestety bogowie chyba postanowili, że tego dnia będą się na mnie mścić.

Od jakiegoś czasu szliśmy brzegiem strumienia, który był naszym punktem orientacyjnym, a ja w pewnym momencie chciałem sprawdzić, czy faktycznie dobrze rozpoznaję punkt na mapie i cóż, spróbowałem się też przy popisać... Wszedłem więc na kamień leżący w wodzie. Taki dość wysoki, wyglądał na bardzo stabilny. Naprawdę.

Nie wiem, jakim cudem nie zauważyłem, że porośnięty był wodorostami. Chyba akurat wtedy światło zaczęło pięknie odbijać się we włosach Nico... Ale to nieistotne. Tak czy inaczej, moja stopa na tych wodorostach wcale stabilnie nie stanęła i właściwie od razu poślizgnąłem się, wpadając do wody z głośnym pluskiem.

– Will! - Nico nawet spróbował mnie wtedy złapać, ale nie zdążył. Jak spojrzałem na niego z wody to stał zakrywając usta rękami i patrząc na mnie wielkimi oczami. Nawet to, że chciał mnie ratować w takiej sytuacji przyprawiało mnie o szybsze bicie serca - O bogowie, nic ci nie jest?

Nico podszedł bliżej i wyciągnął rękę w moją stronę, a ja jak już się wynurzyłem to stanąłem w tej wodzie. Strumyk był dość płytki i ta sytuacja nagle mnie rozbawiła.

– Nie. Jakoś przeżyłem - parsknąłem i złapałem dłoń Nico.

Ale nie po to, żeby on wyciągnął mnie. Po to, żebym ja mógł pociągnąć go do siebie.

Nico nie spodziewał się takiego zagrania z mojej strony, więc poleciał prosto na mnie krzycząc "Co ty robisz?!" na cały głos. Przewróciliśmy się przy tym, ale złapałem go w locie tak, żeby przypadkiem w nic nie uderzył i nie zrobił sobie krzywdy. Zadbałem jednak też o to, żeby wleciał cały do wody. Ja też już przez to nie stałem, tylko siedziałem w strumyku, śmiejąc się z całej tej sytuacji.

– Will! - Nico natomiast pisnął a mnie to jeszcze bardziej bawiło, więc śmiałem się dalej.

To może głupie, ale po tych wszystkich poważnych rozmowach, jakie prowadziliśmy ostatnio z Nico, po tym napięciu, które się wokół nas tworzyło, takie wpadanie razem do wody wydało mi się odświeżające. Jakbyśmy mieli szansę przeżyć coś normalnego, co spotyka ludzi, którzy po prostu się lubią i nie mają żadnych ukrytych problemów.

– Jak mogłeś?! Ty chuju! - Nico dalej krzyczał i chlapnął mnie w twarz, przez co znowu się zaśmiałem.

I też go ochlapalem. Podziwiając jak woda spływa po jego rzęsach, zatrzymuje się na policzkach, na ustach...

Nie było mi dane długo podziwiać tego widoku, bo Nico wkurzył się na mnie, złapał mnie za ramiona i wepchnął na chwilę pod wodę.

Przez moment nawet tego nie zakodowałem, bo skupiłem się na tym, jak uroczo wyglądał, kiedy się wkurzał, jak marszczył brwi, jak wyglądały wtedy jego oczy.

want you back || solangelo ✔️ Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz