Rozdział 8.

648 34 50
                                    

Nico

Jestem idiotą.

Jestem skończonym idiotą, a to jak szybko byłem w stanie znowu przepaść dla Willa było dla mnie niepojęte. Nie mam pojęcia jak on to robił, ale jakimś cudem wdzierał się bez problemu do mojego umysłu i serca.

Był tym promieniem słońca, który raził cię od rana w oczy, mimo że już zasłoniłeś rolety i odwróciłeś się pięć razy w każdą stronę. On wciąż jakimś cudem się przedostawał dalej, dawał znać o swojej obecności i zbyt ciężko było się go pozbyć.

Więc już nie próbowałeś.

Godziłeś się, że ten promień słońca, będzie teraz przy tobie.

Przepraszam jeśli trochę bredzę. Kręciliśmy się z Willem po lesie i od tych drzew chyba zaczęło kręcić mi się też w głowie. A przez fakt, że dużo bardziej skupiłem się na obserwowaniu jak jego łopatki się poruszają gdy idzie, czy jak pracują mięśnie jego nóg, albo jak wiatr rozwiewa jego jasne loki, totalnie zgubiłem poczucie orientacji w terenie.

Jednak gdy w końcu mój umysł wrócił na właściwe tory i rozejrzałem się wokół mógłbym przysiądz, że już przechodziliśmy obok tego krzewu, tej kępki polnych kwiatów i tej dziupli w drzewie.

– Czekaj – lekko dotknąłem Willa za łokieć, żeby go zatrzymać, a gdy tylko stanął, opuściłem dłoń. – My już tędy szliśmy.

– Też mi się tak wydaje, chociaż wyglądało, że skręcamy w nową drogę...

– Chcesz mi powiedzieć, że się zgubiliśmy?

Moje emocje w ostatnich dniach wahały się na swojej skali między jedynką a setką, pomijając każdy etap pomiędzy. Jedynka oznaczała spokój, setka wszystko inne. Ale głównie złość.

Teraz miałem wrażenie, że miernik zaczął się bardzo szybko przesuwać do setki.

– Nie wiem. W sumie jest to możliwe – Will zaczął się rozglądać.

To nie tak, że cały czas cholera patrzył przed siebie, prawda?

– Nawet sobie tak nie żartuj.

– Nie żartuję Nico. Nie wiem, gdzie jesteśmy – rozłożył mapę, którą cały czas trzymał w dłoni.

Trzymał mapę w dłoni. A i tak cholera się zgubił! O czym ten cholerny chłopak myślał?!

– Więc lepiej się dowiedz, bo nie ręczę za siebie.

– Spokojnie, no przecież jakoś się znajdziemy – mówił, jakby nie widział najmniejszego problemu. Jednak to był problem, skoro zgubił się z mapą w ręce!

– Mówiłeś, że umiesz czytać mapę!

– Bo umiem. Czasem po prostu zdarza się zgubić.

– Masz mapę w ręce! Cały czas! Jak ty ją niby czytasz?! Jest nawet po grecku, żeby było łatwiej!

Wiem, może ta reakcja to było trochę zbyt wiele, ale musiałem jakoś znajdować ujście dla swoich emocji, inaczej moja głowa by eksplodowała. Nie miałem zwyczaju duszenia czegoś w sobie. A przynajmniej teraz już nie, oduczyłem się tego na przestrzeni ostatnich lat. Możliwe że to dlatego, że nie miałem w życiu zbyt wielu bodźców, które by wywoływały we mnie wiele emocji. Jakby się dobrze nad tym zastanowić, to moje życie było dość... martwe. Will zbyt bardzo powoływał je do życia.

Tak, zdaję sobie sprawę jak bez sensu brzmi zwrot, że ktoś przywołuje życie do życia.

– Spokojnie Nico – Will dopiero teraz na mnie ulokował spojrzenie. – Czytam ją i staram się ogarnąć, ale ten las ma bardzo dużo ścieżek i po prostu łatwo jest się zgubić. Ale zaraz znajdziemy jakieś miejsce charakterystyczne i dowiemy się, gdzie jesteśmy.

want you back || solangelo ✔️ Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz