Rozdział 10

6 1 0
                                    




O mój Boże, o mój boże, o mój boże.

Pięła się po stromych schodach tak szybko jak nigdy wcześniej. Ekscytacja sprawiała, że dreszcze rozchodziły się po ciele w każdym kierunku. Mimo późnej pory jaką był środek nocy, wysłała Patronusa do zaprzyjaźnionej Krukonkii z pilną prośbą o spotkanie pod piętrem nauczycielskim. Natychmiast musiała pokazać Quinn, co prawdopodobnie odkrył Malfoy. Jeśli to prawda to zdobyła właśnie punkt zaczepienia. Obraz był magiczny, może krył w sobie jakieś wskazówki?

Mogłaby odnaleźć zamek Kincaid'a. Popchnąć zagadkę do przodu.

Pisnęła, gdy z rozbiegu wpadła na zdobną kolumnę.

Na korytarzach było ciemno, mrok rozpraszały pojedyncze pochodnie, żarzące się słabym blaskiem. Z ciszy wyłoniło się echo kroków, skocznego wspinania po schodach, dochodzącego z dołu. Domyśliła się, że Quinn odebrała Patronusa i pędzi jej na spotkanie. Hermiona nie zamierzała jednak czekać. Po przekroczeniu ostatniego progu, pognała pędem w głąb pustego korytarza. Całość wyglądała jak architektoniczne nieporozumienie. Niemal puste, nielicząc uszczerbionego posążka półpiętro o nietypowym kształcie, dziwnej geometrii i wyblakłych kolorach, nie tyle co ustawione obok schodów, lecz za nimi, prowadzące jedynie do pustego obmurowania.

Jednak faktycznie, ściany zdobiło kilka obrazów.

Hermiona uważnie przyjrzała się wszystkim, by mieć stuprocentową pewność, że nie przeoczy tego upragnionego. Na jednym z portretów dostrzegła rozłożyste drzewo, skąpane w zieleni i powoli obradzające w soczyste owoce, na drugim intensywnie błyszczącą plamę na czarnym tle, która zapewne miała imitować gwiazdę nocnego nieba, być może polarną, zaś inne malowidło przedstawiało połyskujący kamienny łuk. Osobliwe.

Jednak nie musiała długo węszyć, gdyż szybko natrafiła na kolejny obraz.

Bingo. To była czysta intuicja, ale podświadomie wiedziała, że odnalazła podobiznę Zamku Skrzydeł Anioła. Tego miejsca poszukiwało jej serce.

Zanim zdążyła dokładniej przeanalizować sytuację, usłyszała cichy szept czarnowłosej krukonki.

- Hermiona? Jesteś tu?

- Tak.- odparła szeptem.- Chodź za schody.

- Och tu jesteś! Co się stało?- spytała równie przestraszona, co podekscytowana.- Co koniecznie musisz mi pokazać? Mam nadzieję, że to nie zwłoki Malfoy'a i nie muszę pomóc ich ukrywać.

- Nie Quinn, zobacz.- postukała palcem w obraz.- Twój przodek namalował ten obraz. Te wszystkie lasy, rzeki, ogromne góry. To tu jest ukryty dworek, o którym rozmawiałyśmy, spójrz! To zamek twojej rodziny!

Quinn podeszła do obrazu bardzo powoli, ani na sekundę nie odrywacjąc wzroku od kolorowego płótna. Wyciągnęła drobną droń i delikatnie wodziła palcem po zarysie budowli. Wpatrywała się w obraz jak zaczarowana, coraz bardziej zbliżając do niego twarz, aż Hermiona lekko złapała ją za ramię.

- Wszystko w porządku?- spytała nieco zmartwiona. Krukonka wyglądała, jakby chciała wtopić się w malowidło i to przyprawiło Hermionę o dreszcze.

- Tak, tak wybacz. – odparła zmieszana, a jej oczy znów nabrały ciepła.- To chyba zaklęty obraz, wiesz? Przez chwilę czułam jakbym tam była.- zerknęła z powagą na Prefektkę.- To jest złe miejsce, Hermiona. Nie wiem dokładnie dlaczego, ale...- przerwała starając się zebrać myśli. Uporczywie spoglądała na malunek, zaraz jednak odwracała wzrok, by znowu się nie zatracić. Zacisnęła pełne usta i prymrużyła oczy.

- Jest pełne rozpaczy. Może kiedyś ten zamek zachwycał, ale teraz, tutaj...-pokręciła głową.-To bardzo złe miejsce. Pełne duchów. Tylko co tam się stało?- zastanawiała się na głos, odchodząc kilka kroków, jakby dłużej nie mogła przebywać w jednym pomieszczeniu z obrazem.- Jestem zmęczona, chyba pójdę się położyć.

Iskry w mrokuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz