|7| Czarna kawa

171 15 3
                                    

Właśnie obudziłam się po nie zbyt przespanej nocy ale to dlatego że wzięłam na siebie zmianę koleżanki z kawiarni, wczoraj była rocznica założenia kawiarni i towarzyszyły temu spore zniżki dlatego zjawił się tłum czekających na takie okazje ludzi. Skoro dają to trzeba brać.

Wstałam z łóżka i widząc swoje odbicie stwierdziłam że dzisiaj makijaż jest koniecznością, następnie założyłam na siebie uniform składający się z sięgającej do połowy ud czarnej spódnicy i żółtej bluzki o kroju hiszpanki, włosy związałam w wysoki kucyk.

Chwyciłam szybko jabłko i założyłam swoje bordowe Conversy, następnie opuściłam mieszkanie. W drodze do miejsca pracy zjadłam jabłko które miało mi zastąpić śniadanie ale nie skutecznie, zjem jakąś drożdżówkę na przerwie.

Kiedy tylko weszłam do lokalu szefowa odrazu niemalże wybiegła w moją stronę, nie wiedziałam co jej jest bo z pozoru wygląda na dosyć opanowana spokojna kobietę.

- co to ma znaczyć?! Myślałam że już będę po ciebie dzwonić ile czasu można się spóźniać?- mówiła w szybkim tempie gestykulując dłońmi

-ale ja..- spojrzałam na zegarek który znajdował się na moim nadgarstku.- właśnie teraz rozpoczynam zmianę.- uśmiechnęłam się.- nie wiem o jakim spóźnieniu pani mówi

- nie ma czasu na pogawędki bierz mop i działaj.- powiedziała nerwowo rozglądając się po lokalu

- a można się dowiedzieć skąd tyle nerwów w pani dzisiaj?- zapytałam łapiąc za sprzęt do sprzątania

- dzisiaj przyjmiemy gości specjalnych i wszystko musi błyszczeć, jest to debiut kawiarni na wagę sprzedaż lub dalszego prowadzenia tego biznesu - złapała się za głowę.

-vanessa obetnę ci  za to spóźnienie z pensji.- pogroziła palcem w kierunku dziewczyny która właśnie weszła do kawiarni

-ale to tylko dwie minuty.- sapnela niezadowolona dziewczyna

- dwie minuty które mogą znieść ta kawiarnie z powierzchni miasta.- powiedziała znikając gdzieś na zapleczu

- a jej co jest?- zapytała patrząc na mnie z  zmarszczonymi brwiami

- mi wręczyła mop kiedy tylko tu weszłam.- wzruszyłam ramionami po czym oby dowe się zasmiałysmy. - poza tym mówiła coś o gościach specjalnych i debiucie lokalu.

- faktycznie wczoraj co też wspominała.- powiedziała odkładając torbę na stolik

- ciekawe o kogo chodzi że aż tak jej zależy

- dowiemy się za kilka godzin

Sprzątnie zajęło nam bardzo dużo czasu gdyż cały lokal musiał lśnieć czystością tak jakby ktoś miał się w to zagłębiać czy stolik byl wycierany na sucho czy na mokro, raz czy dwa razy.  Dodatkowo szefowa otworzyła drzwi które zawsze od kąd tu pracuje były zamknięte, w środku pomieszczenia znajdował się bar i dość duży parkiet taneczny, cale pomieszczenie było w jasnych odcieniach beżu a na całej jego powierzchni znajdował się kurz i nie jedna pajęczyna. Czas mijał tak szybko że kiedy uporalam się z całym tym czyszczeniem była juz 18 co oznaczało że już za chwilę mieli zjawić się ci jak nadzwyczaj ważni klienci.

- matko zapomniala bym!- wrzasnęła kobieta.- idź na zaplecze tam masz specjalny uniform, załóż go i szybciutko tutaj wracaj

Kiwnęłam głową i ruszyłam zobaczyć to co zostało dla mnie przygotowane. Na krześle leżała biała sukienka na ramiączkach sięgająca nieco wyżej niż do kolan oraz tego samego koloru szeroka materiałowa opaska. Super uwielbiam je tak bardzo że nigdy mnie w niej nikt więcej nie zobaczy poza dzisiajeszym wieczorem.

Założyłam na siebie przygotowany strój i przejrzałam się w lustrze, wygladało to dosyć ładnie. Wtedy przypomniałam sobie że miałam wrócic jak najszybciej. Zestresowana tym że się spóźnię ruszyłam szybkim krokiem patrząc na swoje buty. Aż uderzyłam w coś przede mną.

Wutrzeszczylam oczy widząc czarne eleganckie buty jakiegoś mężczyzny i przymykając powieki powoli uniaslam głowę do góry by sprawdzić z kim zaliczyłam czołówkę choć bardzo tego nie chciałam

- strasznie przeprasz wcale nie chciałam pana zahaczyć..- mówiłam z zamkniętymi oczami by jego spojrzenie mnie nie przygniotło

- pan? Bardzo ciekawe.- usłyszałam ten charakterystyczny pełen sarkazmu a zarazem śmiechu głos i momentalnie otworzyłam oczy

- Charles? Boże a ja myślałam że wlecilam w jakiegoś ważnego urzędnika czy biznesmena.- odetchnęłam

- gdybym nie był ważny nie było by mnie tutaj.- uniósł koncik ust do góry

- mysle że za wysoko stawiasz sobie poprzeczkę a teraz powiedz kto tam czeka bo nie chce wyjść na idiotkę i przystosować się do towarzystwa.- powiedziałam na jednym wdechu

- reszta zespołu ferreri i akademia.- powiedział dalej się uśmiechając

- czekaj czyli to wy jesteście tymi nadzwyczaj ważnymi klientami? Bardzo śmieszne, szefowa nisko się ceni.- zaśmiałam się

- oj przecież wiem że cieszysz się że tutaj jestem.- powiedział poruszając brwiami  a na jego twarz wpłynął cwaniacki uśmiech

- żartujesz sobie? Wolała bym towarzystwo bezdomnego.- zaśmiała się mu w twarz a ten się do mnie zbliżył i pochylił przez co zamilkłam

-a więc czemu wciąż mnie dotykasz?- szepnął mnie do ucha a mnie obsypała gęsia skórka

- o czym ty mówisz..- spojrzlam na jego klatkę gdzie właśnie trzymałam swoją dłoń.- cholerka.- powiedziałam pod nosem i zabrałam swoją dłoń a ten tylko się uśmiechnął i wyprostował

- do zobaczenia przy stoliku poczekam na ofertę napoi.- powiedział po czym odszedł a ja zostałam sama

Jak to się stało że przez cały ten wieczór będę obsługiwała zgraję kierowców? Nie mam pojęcia. Skąd wytrzasnela ich szefowa? Też nie wiem

Otrząsnęłam ramiona i wzięłam głęboki oddech, następnie podeszłam do pierwszego stolika

-co mogę podać?-  Zapytałam a wtedy głowa chłopaka siedzącego do mnie tyłem odwróciła się w moją stronę. Arthur.

- czarna kawa zupełnie jak serce pewnej osoby.- spojrzał na mnie jak bym conajmiej porysowała mu auto

- jasne za chwilę przyniosę zamówienie.- odeszłam szybko od stolika że zmieszana mina co zauważył Charles gapiąc się na mnie

Ruszyłam do kuchni by zrobić kawę dla tego dupka, co on sobie myśli że będzie nawiązywał przez kawę do tego że ma być moja winą za kłótnie. Niech lepiej skończy z tą retoryka bo jakoś mu nie idzie.

Oparłam się przodem o blat obserwując ekspres tak jakbym chciała wywrzeć na nim presję aby zaczął działać szybciej, westchnęłam na myśl że będę musiała wrócić do tych pieprzonych stolików

Poczułam czyjąś obecność. Odwróciłam się a za mną stał Charles.

- jak spotkanie z Arthurem? Nadal się wkurza?- zapytał patrząc w moje oczy

- wybacz niwchce urazić ciebie i twojego ego ale jak na jeden wieczór mam dość rozmów z leclercami.- uśmiechnęłam się sztucznie i złapałam za gotowa kawę i wyminelam chłopaka

Ponownie ruszyłam w stronę stolika przy którym siedział Arthur z nadzieją że pójdzie szybko

- proszę, czarna kawa.- powiedziałam stawiając napój przed chłopakiem za który odrazu złapał

- aj sorry ale no musisz posprzątać.- powiedział wylewając trochę kawy na podłogę.

Spojrzałam na niego z żalem i już miałam wziąć się za sprzątanie

-jaja sobie robisz?- powiedział starszy Leclerc do brata kładąc rękę na moim ramieniu

-charles.  to moja praca.

- jakiś ty troskliwy. To kolejna twoja panna.- powiedział po czym przechylił w moim kierunku kubek a cała jego zawartość ochlapała mój biły uniform

- no kurwa przesadziłeś.

Just Do Not Fall In Love / Charles Leclerc <3 /Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz