Pov: Grzesiu
Pot spływał mi z czoła i wahlowałem się moimi karteczkami. W końcu zarządzili przerwę. Nie wiedziałem, że bycie prowadzącym to taka ciężka robota, a ja muszę być zajebisty. Lepszy od Prokopa.
Otarłem pot z czoła. Wojtek doniósł mi jakiś finezyjny napój z palemką, popiłem obfity łyk i wyczułem królową alkoholi - polską wódę. Obym się za bardzo nie rozluźnił z tego powodu.
Swoją drogą niezłe ciacha tu przychodzą, sam bym ich schrupał. Szczególnie Neymara. W ogóle słyszałem, że ten piękny mężczyzna będzie grał w mojej arabskiej lidze. Czyżbym kręcił tego słodziaka? Kiedy ja przeszedłem do PSG, on również przyszedł do tego klubu z Barcelony. Kiedy zabłysnąłem w lidze wielbłądów, on także postanowił tu zawitać.
Czyżbym wciąż miał to coś i Neymarek śnił o mnie po nocach w swoich snach? Na pewno tak jest. Kurde zapytam Wojtka, co mam teraz zrobić z tym przypadkiem.
Czerwone światełko zapaliło się i kontynuowaliśmy nasz program miłosno-erotyczny na pięknej plaży w Łebie, tfu, to znaczy randkowy.
Przy akompaniamencie z Tokyo Drift przybył kolejny gracz o serce Roberta. Lekko przetarłem oczy, bo nie mogłem uwierzyć w to, co widzę. W końcu już 33 lata lecą.
To nie były omamy na krześle usiadł Lionel Messi we własnej osobie. Jego mina przedstawiała silną energię alfa macho latino. Z trudem wypuściłem powietrze. Stramp mnie królu... Dobrze, że nie powiedziałem tego na głos.
- Ojcze, to znaczy Lionel - odparłem, potężnie się rumieniąc. - Dziękuję, że przybyłeś do naszego programu, to zaszczyt... Co cię skłoniło do przybycia?
- Jak to zwykle bywa - odparł Leo, przeczesując włosy. - Najlepsze związki rodzą się z enemies to lovers, więc jestem.
Zrobiło mi się gorąco. Czemu to nie jestem ja? Lionel, czemu nie wybrałeś mnie na swojego wroga i nie uczynisz ze mnie swojego kochanka. Błagam... Z podniecenia łzy mi spływały po policzkach.
- Wszystko dobrze? - zapytał Argentyńczyk, podając mi chusteczkę.
- Teraz już tak - odparłem, chwytając materiał i umyślnie zahaczając o jego rękę.
Puścił mi oczko, co spodowało, że nieomal serce mi nie wyskoczyło z piersi.
- A więc widzisz w Robercie wroga? - zapytałem, zaciągajac się chusteczką, jaką mi dał. Wciąż mierzył mnie tym dominującym wzrokiem.
- Nie znam go, ale zajął mi miejsce w Barcelonie. Chcę mu pokazać, co o tym myślę i jednocześnie przeżyć romans.
- Dziękujemy ci Lionel za przybycie, obyś przeżył nie jeden romans w naszym progamie.
Oby ten romans był ze mną. Wojtek musi mi to wybaczyć.
Intensywnie wahlowałem się karteczkami po tym wywiadzie. Co to było? Matko jedyna, jak taka ilość testosteronu mieści się w tym niskim seksownym latynosie. Niewiarygodne.
Trochę się zagapiłem, a na krześle siedział kolejny kandydat do serca mojego przyjaciela.
- Och, witaj Marco, czy mógłbyś się rpzedstawić się naszym widzom? - zapytałem.
- Witam państwa! Nazywam się Marco, gram dla BVB i jestem tym jedynym, którego Robercik na pewno wybierze.
- Odważne słowa - skomentowałem, wciąż ocierając się chusteczką Messiego z potu. - Podobnie wypowiedział się Thomas.
- Tomeczek może zapomnieć o Robercie. Ja i Robert mamy nierozerwalną więź! Będę walczył z Mullerem do upadłego o jego rękę!!!
- Jesteś pewny swojej wygranej, szykuje nam się potężne starcie między dwiema niespokojnymi duszami - odparłem do kamery. - Marco przejdź do naszej willi, aby przywitać się z Robertem, Thomas juz tam jest, ale proszę aby obyło się bez rękoczynów.
- Nie mogę tego obiecać! - stwierdził Reus i ruszył do naszego domu.
Ni stąd ni zowąd na plaży pojawił się kolejny uczestnik programu. Pomachał do kamery i zasiadł na krześle na przeciwko mnie.
- Visca el Barca y Visca Catalunya - usłyszałem męski głos.
- Witam serdecznie, czy możesz się przedstawić?
- Jasne, nie ma sprawy, nazywam się Marc-André ter Stegen i jestem zawodnikiem Barcelony, tak jak Robert. Nie będę oszukiwał, mam na niego crusha odkąd wszedł do naszej szatni i zdjął koszulkę. Widzieliście jak on wygląda?
- Robert ma fantastyczną muskulaturę. Czy masz może jakiś pomysł na wspólną randkę Marc? Jak chcesz oczarować naszego króla Polski?
- Na pewno będzie to romantyczna randka na moim jachcie, tylko on i ja i morska bryza prosto z Łeby, sążaki i truskawki w czekoladzie jako idealne afrodyzjaki. Już zacumowałem w porcie. Mam zamiar rozkochać w sobie Robercika.
- Co za idealny plan na radkę, mój mąż powinien brać z ciebie przykład. Jeśli to oglądasz Wojciech, lepiej żebyś natchmiast wynajął dla mnie jakiś jacht w Łebie. Dziękujemy Marc, możesz iść do Roberta.
Westchnąłem. Czemu Wojciech nie robi mi takich randek? Jak mnie zdobył kilka lat temu, to teraz może sobie odpuścić? Po tylu latach małżeństwa może już nie ma ochoty mnie zdobywać? Wstrząsające. Prawie chciało mi się płakać, gdy na panel wszedł kolejny kandydat. Byłem bardzo zaskoczony jego widokiem.
- No witam, chłopcze! - usłyszałem głos legendy.
- Xavi, to naprawdę ty? Nie wierzę własnym oczom. Co ty tu robisz?
- Przybyłem zawalczyć o mojego baby boya Robercika, nie jest tajemnicą, że jest moim ulubieńcem i jestem w nim zakochany nie tylko jako w piłkarzu.
Kartki mi prawie z rąk wypadły. Czterdziestotrzylatek patrzył na mnie z wielkim uśmiechem.
- Robert na pewno będzie zszkowany - odparłem. - Ale w pozytywnym sensie.
- Zapraszam do willi Xavi! - zwróciłem się do mojego rozmówcy.
Otarłem pot z czoła i przemówiłem do kamery:
- To już wszyscy nasi kandydaci na ten moment. W trakcie programu pojawi się jeszcze kilku niespodziewanych gości. Oczekujcie na to.
Otarłem pot po raz ostatni i dalej rozmyślałem, czy Wojtek mnie kocha czy nie. Niech lepiej zrobi mi tę randkę na najwyższym poziomie, bo inaczej, odchodzę.
_________________________
Witam po długim czasie! Ktoś tęsknił?
Mam bajzel na tl, dużo ogłoszeń, postaram się nadrobić to co się działo jak mnie nie było.
Jak podobają się kadydaci?
Kogo byście chcieli jako dodatkowych kadydatów?
CZYTASZ
The Bachelor - Lewy x Wszyscy? 🌹
FanfictionRobert zostaje głównym bohaterem programu The Bachelor, gdzie przystojni piłkarze będą walczyć o jego serce! Który zwycięży ten pojedynek? Romanse, randki, podstępy... Wszystko to, by zdobyć serce niesamowitego Polaka! Gatunek: komedia Ostrzeżenia:...