Pov: Robercik
Wspomnienie wczorajszego wieczora z Ter Stegenem wywołało uśmiech na mojej twarzy. Czułem się wyjątkowo, a pocałunek, jakim na koniec spotkania obdarzył mnie Niemiec, zapadł mi w pamięć.
Na samą myśl, że znów go spotkam, miałem ochotę ubrać najlepsze ciuchy jakie znajdują się w mojej szafie. Chciałem dobrze dla niego wyglądać, ale też czułem potężną pewność siebie.
Wyszedłem ze swojej sypialni odstawiony jak stróż w Boże Ciało. I obserwowałem z tarasu jak moi niedoszli partnerzy jedzą śniadanie. Myślałem, że to będzie przyjemny dla oka widok. Ale duch rywalizacji chyba uderzył im do głowy.
Messi miał minę, jakby chciał ich tam wszystkich wymordować, Neymar próbował go uspokoić. Thomas i Marco patrzyli na siebie takim wzrokiem, jakby po śniadanku umówili się na solówę za garażami.
Tylko Mateusz Gotówka spożywał śniadanie ze spokojnym uśmiechem, pożerając ogromną porcję piergów jak na prawdziwego Polaka przystało.
Zmierzyłem wzrokiem moich niedoszłych chłopaków, gdy nagle poczułem na swoich biodrach czyjeś dłonie. Podskoczyłem przerażony. Zobaczyłem Xaviego, który uśmiechał się do mnie cwanie.
- Spóźniłeś się Robercik, śniadanie już się zaczęło - przyciągnął mnie do siebie bliżej, przez co po całym ciele przeszedł mi dreszcz.
- Trenerze... To znaczy, Xavi...
- A może proszę pana? - zapytał i puścił mi oczko.
Pryzgryzłem wargę, czemu kilka prostych słów mnie tak zaczęło nakręcać. Nie wiedziałem nawet, że mam taki kink. Zapach Hiszpana był bardzo intensywny, czułem, że zaraz coś się wydarzy.
- Wystroiłeś się tak dla mnie? - zapytał.
Nie wiedziałem, co odpowiedzieć, chciałem się w sumie pokazać Marcowi, ale to Xavi się napatoczył i zaczął wzbudzać we mnie emocje, jakich dotąd nie znałem.
Długo nie odpowiadałem, więc Xavi podniósł mój podbródek, by zwrócić na siebie moją uwagę.
- Zadałem ci pytanie, skarbie? Nieładnie nie odpowiadać...
- Ubrałem się tak, bo chciałem was wszystkich oczarować - odparłem szybko.
- I udało ci się, skarbie - odpowiedział i musnął delikatnie mój policzek. - Do zobaczenia później, Robercik.
Xavi ruszył schodami w dół, wciąż mnie obserwując, a ja wypuściłem powietrze, które trzymałem w płucach zdecydowanie za długo. Złapałem się poręczy, jak ostatniej deski ratunku. Co to kurwa było? Oni chyba nie mają zamiaru mnie tu oszczędzać... Robercik, weź się w garść, dasz radę...
Po chwili z promiennym uśmiechem zszedłem na dół.
- Witam moi drodzy, mam nadzieję, że dobrze spaliście - odparłem, siadając na honorowym miejscu przy stole. - Czy wszystko Wam smakuje?
- Tak, jest pysznie, dziękuję Robert - opowiedział Ney z wielkim uśmiechem, który od razu odwzajemniłem.
- Te pierogi, Robercik, wspaniałe - wychwalał pod niebiosa Mateusz.
- Bardzo się cieszę, kochani! - kontynuowałem i sam zacząłem jeść. - Dziś nas czeka kilka konkurencji, mam nadzieję, że jesteście na to gotowi. Najedzcie się pożądnie, bo nie wiem, co dokładnie Grzesiu dla Was przygotował, ale zakładam, że łatwo nie będzie.
Leo postawił kubek na stół i spojrzał na mnie.
- Nie boję się żadnego zadania - skomentował. - Jeśli dostanę gwarancję randki z tobą.
CZYTASZ
The Bachelor - Lewy x Wszyscy? 🌹
FanfictionRobert zostaje głównym bohaterem programu The Bachelor, gdzie przystojni piłkarze będą walczyć o jego serce! Który zwycięży ten pojedynek? Romanse, randki, podstępy... Wszystko to, by zdobyć serce niesamowitego Polaka! Gatunek: komedia Ostrzeżenia:...