-Co mam zrobić?-zapytałam entuzjastycznie poprawiając fałdy różowej sukienki.
Loreley przeczesała niedbale swoje kruczoczarne włosy palcami lewej dłoni po czym popatrzyła na mnie z pełną satysfakcją.
-Musisz tylko wyjść z jamy dzisiaj wieczorem i zabić wszystkie osoby, które zobaczysz-.
Miałam nadzieję, że się przesłyszałam.
Ja miałam kogoś zabić?
-Może Pani powtórzyć?-zapytałam.
-Zabić-powtórzyła wyraźnie wymawiając każdą literę.
Położyła mi sztylet na kolana.
-Słonko, tak się składa, że lubię kolekcjonować trofea, zwłaszcza takie z martwych ludzi-.
Zaczęłam się bać.
Przecież to była Pani Loreley, mój dobroczyńca, musiał być jakiś powód.
-Czy zrobili coś złego?-zapytałam z dziecięcą niewinnością w głosie.
-O tak, wszystkie osoby które zabijesz z mojego polecenia są złe do szpiku kości- wytłumaczyła łagodnie, gładząc mnie po twarzy.
-Będziesz moją bohaterką-dodała.
Wypięłam dumnie pierś.
-Nie dam im ciebie skrzywdzić!-wykrzyknęłam z przekonaniem.
-Co do trofeów, przynieś mi odcięty palec, każdej osoby, którą zabijesz-.
-Czemu?-
Uśmiechnęła się do mnie ukazując białe kły.
-Wtedy poczuję się jeszcze bardziej bezpieczna-.
Po zachodzie słońca byłam już gotowa.
Ubrałam się w czarny strój treningowy, włosy spięłam, tak aby mi nie przeszkadzały, w dziecięczych rączkach trzymałam sztylek, a na ustach miałam paskudny uśmiech.
Byłam gotowa.
Moce przekazane mi przez Loreley zupełnie zmieniły mój charakter, umiejętności i wygląd.
Zamiast delikatnej blondynki o niebieskich oczach, przed wyjściem od jamy stała ciemnowłosa dziewczyna o wydatnych kłach, czerwonych oczach i niewytłumaczalnej rządzy krwi.
Nie pamiętam wtedy co dokładnie się stało.
Nie miałam żadnej kontroli nad tą moją drugą częścią.
Obudziłam się następnego dnia cała pokryta krwią i potem.
Przeraziłam się i ledwo zdołałam powstrzymać krzyk, gryząc się przy tym w język.
Poczułam w ustach słodki smak krwi.
Dopiero później dowiedziałam się od służki dowiedziałam się, że wróciłam do jamy cała spocona i pokryta nie swoją krwią, ponadto przyniosłam całe dziesięć palców.
Cieszyłam się, ponieważ myślałam że w ten sposób uratowałąm moją Panią.
Po późnym śniadaniu śniadaniu do mojego pokoju zawitała Loreley.
Chociaż zazwyczaj nic jej nie zadawalało, tego dnia obsypywała mnie komplementami i podarkami.
-Proszę, to część twojej nagrody-powiedziała moja Pani wręczając mi dwie różowe wstążki haftowanych cienką białą nitką.
Jedna z nich była różowa w kwiatki, a druga czarna w pół księżyce.
Pisnęłam z radości, kiedy je zobaczyłam.
Grzecznie podziękowałam za podarunek i nie rozstawałam się z nimi ani na minutę.
Tamtego dnia zrozumiałam, że Loreley cieszy się jak ją bronię, a to co cieszyło ją, cieszyło również mnie.
Nie wiedziałam wtedy jeszcze ile czeka mnie ,,bronienia" mojej Pani.
CZYTASZ
Królowa Cieni
FantasyŻycie Kaidy zostaje drastycznie zmienione przez czarną smoczycę, która oprócz wymordowania całej wioski sześciolatki, postanawia zatrzymać ją przy sobie i obdarzyć mocą o której nie marzył żaden śmiertelnik...