8

10 3 0
                                    


Następny dzień w jakiś sposób zapadł w mojej pamięci.

Razem przemierzaliśmy ogromne odległości, żartując ze sobą i zadając sobie głupie pytania, polowaliśmy na dziką zwierzynę i walczyliśmy ramię w ramię.

Za dnia byłam znacznie słabsza od Ardena.

On rozumiał.

-W nocy jestem znacznie bardziej użyteczna, jestem silniejsza, może nawet od ciebie..-wymamrotałam gdy razem siedzieliśmy w zbudowanym przez nas szałasie, jedząc dzikie króliki.

-Oczywiście,oczywiscie-powiedział Arden z pobłażliwością.

-Kiedyś będę tak silna, że nie będziesz musiał mnie ochraniać. Ja będę cię chronić, nawet za dnia.-powiedziałam, kładąc głowę na jego ramieniu.

-Wcale,że nie-przekomarzał się Arden.

-Zawszę będę silniejszy od ciebie i ja będę cię ochraniał!

Wyjęłam z plecaka koc, którym się pokryliśmy.

-Myślisz,że wrócimy ?-zapytałam Ardena,który na dźwięk moich słów zamarł.

Pierwszy raz poruszyliśmy temat śmierci.

Każdy z nas dotąd traktował swoje życie jako rzecz, którą mogliby wykorzystać nasi ,,dobroczyńcy", dlatego nie miało dla nas znaczenia czy umrzemy, ważniejsza była dla nas misja.

Ostatnimi dniami, jednak, stopniowo się to zmieniało.

Sens każdego dnia się zmieniał i każde z nas to czuło.

Arden przytulił mnie mocno.

-Oczywiście, że wrócimy.Razem-.

-Obiecujesz?-zapytałam.

-Obiecuję-powiedział, po czym pogrążył się we śnie.

Tymczasem ja miałam nieco inne plany na noc niż sen.

Nie chciałam aby Arden był zmuszony zabić pobratymca.

-Sama to załatwię- pomyślałam.

Sprawdziłam, czy bariera ochronna nadal działa i ruszyłam w stronę plemienia, które nie było wcale tak daleko.

Słońce na niebie powoli zachodziło.

Królowa CieniOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz