Rozdział 2-Bóg wojny kupidynem?

2 1 0
                                    

Naznaczę że to nie jest tak że nie lubię Bjorna. Można nawet powiedzieć że jest moim ulubionym krewnym. Zwyczajnie irytuje mnie jego sposób bycia i podejście do niektórych spraw. Drażni mnie rozwiązłość seksualna i traktowanie drugiej osoby tylko jako obiekt chwilowego pożądania, do tego Bjorn cierpi na przypadłość każdego boga arogancję. Owszem ma ku niej powody ale mógłby też zaznać trochę pokory. Natasza pytała mnie jak się czuje i jakim cudem normalnie chodzę.

-Mówiłem ci że przyjdę-odparłem

-Ale byłeś cały we krwi! Na pewno czujesz się dobrze?-spojrzała na mnie zielonymi oczami z których biła troska

-Jestem cały dziękuję za troskę, a jak z tobą?-zapytałem patrząc na jej policzek

-To nic takiego-powiedziała próbując zasłonić ranę

-Pokaż-nakazałem

Na szczęście to tylko lekka opuchlizna była zejdzie niedługo. Zajęcia się skończyły więc udałem się zobaczyć czego to chce mój ulubiony arogant.

-Ragnar dobrze że jesteś-podał mi dłoń wyraźnie ucieszony

Spojrzałem na mojego brata z zaciekawieniem. Wyższy ode mnie o głowę z kruczoczarną brodą przeciętą blizną w konciuku ust identyczną jak ta którą sam mam(zabawne że oboje je mamy od naszych matek ale o tym kiedy indziej).Włosy miał jak zwykle zaplecione w warkocz. Teraz ta góra mięcha wpatrywała się we mnie błękitnymi oczami z czymś czego nie umiałem odgadnąć. Jego blizna biegnąca przez łuk brwiowy zmarszczyła się razem z brwiami

-Halo ziemia do Ragnara-wyrwał mnie z zadumy

-Ah wybacz, co masz do mnie za sprawę?

-Jest to delikatna sprawa-powiedział wyraźnie zakłopotany i z rumieńcem?

-Słucham, pomogę jak będę w stanie

-Chodzi o Annę- wydukał

Anna to jego koleżanką z zajęć kickboxingu dość podobna do niego. Też umięśniona, włosy kruczoczarne, błękitne oczy, arogancja i bojowe nastawienie

-Co z nią?-zapytałem wiedząc do czego to zmierza

-Chciałbym ją zaprosić na randkę-powiedział wyraźnie zawstydzony

-Więc to zrób-odparłem jak zwykle lakonicznie

-To nie takie proste

-To jest takie proste. Oboje macie się ku sobie, dogadujecie świetnie ze sobą, macie wspólne pasje i wiele was łączy

-No może skoro tak to ujmujesz hah-uśmiechnął się z lekka

-Ale posłuchaj mnie uważnie. Ona nie jest jedną z lasek na jedną noc i jeśli potraktujesz ją w ten sposób znienawidzi cię a uwierz mi zaboli cię to bardziej niż myślisz, więc drogi bracie zaproś ją na tą randkę jeżeli masz dobre zamiary a jeśli masz prostackie to daruj sobie

Bjorn westchnął cicho pochodził przez chwilę z miejsca na miejsce zamyślony po czym nagle wypalił

-Myślę że się zakochałem

-O kurwa-wypaliłem

-Dokładnie

-Więc i ciebie w końcu to dopadło-uśmiechnąłem się półgębkiem Bjorn to jedyna osoba przy której to robię

-Nie wiem sam już. Gdy jej nie widzę czegoś mi brakuje, gdy jest od razu jestem weselszy, raz jeden typo ją obraził to myślałem że oszaleje ze złości. Żadna nie wzbudziła we mnie takich emocji i bezradności

-No to wpadłeś po uszy. Zaproś ją na tą randkę i potraktuj z szacunkiem a kto wie może i będziecie razem

-A co jeśli ona nie czuje tego samego co ja?-powiedział zaniepokojony

-Szczerze to wątpię bo widzę jak na ciebie spogląda i jeżeli pokażesz jej że masz do niej szczere zamiary i nie jest kolejnym twoim podbojem myślę że będzie dobrze. A jeśli nie to kupie 2 skrzynki piwa i schlejemy się

Wybuchnął serdecznym śmiechem po czym poklepał mnie po ramieniu

-Dziękuję bracie wiedziałem że mogę na ciebie liczyć

-Powodzenia

Pożegnaliśmy się ja udałem się na zajęcia a on w sumie nie wiem średnio mnie to interesuje. Nic wartego uwagi dalej się nie działo wracałem z Nataszą spacerem do domu(jest moją sąsiadką) w ciszy którą to przerwała

-Moje koleżanki wciąż pytają czemu się z tobą zadaje wiesz?

-Też sobie zadaje to pytanie-odparłem

-Głupek. Powiedziałam im że oprócz tego ponuractwa i chłodu jesteś całkiem miły-powiedziała ujmując mnie pod ramię

-Nie uwierzyły ci i zapytały czy to ja cię uderzyłem prawda?-powiedziałem zabierając rękę

-Skąd wiedziałeś?-spytała zaskoczona

-Oprócz całkiem miłego jestem też przenikliwy-zażartowałem

-Nigdy się nie przyzwyczaję do tego że się nigdy nie uśmiechasz- powiedziała z lekkim śmiechem

-Może kiedyś się uśmiechnę, ale nie psuj sobie reputacji zadawaniem się ze mną

-O czym ty mówisz znowu?

-Ja wiem co o mnie myślą i mam to gdzieś ale zadając się ze mną mogą cię spotkać nieprzyjemności-powiedziałem chłodno

-Nieprzyjemność spotkałaby mnie dzisiaj gdybyś nie powstrzymał tych typów-powiedziała stanowczo patrząc na mnie hardo

-Dałabyś sobie radę

-Nie i nie umniejszaj swojej roli. Nie obchodzi mnie co inni o tobie sądzą bo ja wiem że to nie prawda. Szkoda mi że ty tym ludziom wierzysz

-Nie wierzę im. Wierze samemu sobie nasze zdania zwyczajnie sie pokrywają

-Jesteś beznadziejnym przypadkiem. Jutro idziesz ze mną na drinka i nie wykręcisz się

-Jakbyś widziała moją twarz właśnie unoszę brew. Czemu mamy iść na drinka?-spytałem skonsternowany

-Byś nie siedział cały czas sam i wyszedł w końcu do ludzi-uśmiechnęła się łobuzersko

-Siedzę z Tordenem nie jestem sam

-On się nie liczy!

-Dobrze pójdę z tobą-skapitulowałem

Na co ona podskoczyła i dała mi buziaka w policzek(jest o głowę ode mnie niższa mimo że mam 170 tylko)

-Do jutra-powiedziała radośnie i pobiegła do swojego mieszkania

Stałem skonsternowany trzymając się za policzek i myśląc co ona knuje. Słowo daje nie umiem rozgryźć tej drobnej blondynki. Ciekawe czy wie że będę bardziej ponury niż zwykle. Ma być słonecznie, będę w tłumie do tego z osobą która wole by przestała marnować swój czas i energię na mnie. Ech dobrze że jest weekend. Oby to nie była randka proszę niech jutro nie będzie randka...

Bóg na uczelniWhere stories live. Discover now