Rozdział 3-Przynajmniej to nie była randka

1 1 0
                                    

Nakarmiłem Tordena i wziąłem się za ogarnianie mieszkania. Gdy zrobiłem co miałem zrobić i siedziałem sobie przy filmie przyszła wiadomość. Natasza napisała że widzimy się o 16 i bym nawet nie próbował się wymigać. Odpisałem że będę. Nazajutrz zacząłem dzień od spaceru z Tordenem. Lubię widzieć ile radości mu sprawia możliwość pobiegania na świeżym powietrzu. Gdy wróciliśmy nakarmiłem go i wziąłem się za trening. Nie wiem po co trenuje jak moje dni walki dawno minęły. Może z przyzwyczajenia albo paranoi że nie wiadomo kiedy znowu będę musiał podnieść moje topory. Zbliżała się niechybnie godzina 16,ani trochę nie podobało mi się to. Ubrałem wygodne spodnie, T-shirt i mój nieodłączny płaszcz. Zawszę chodzę w takim zestawie bo jest zwyczajnie najpraktyczniejszy. Pożegnałem się z moim włochatym druhem i udałem się na miejsce spotkania. Byłem pierwszy na miejscu, po chwili czekania pojawiła się i ona. Ubrała się w sukienkę podkreślającą jej walory estetyczne, na twarzy był makijaż a usta jak zwykle wykrzywione w uśmiech.

-Dlaczego mnie nie dziwi że ubrałeś się jak zawsze-powiedziała kręcąc głową z dezaprobatą

-A co ma ubranie do picia?

-Nie mogę z tobą ponuraku-zaśmiała się

-Idziemy?-zapytałem wskazując ręką wejście do baru

Otworzyłem przed nią drzwi co skwitowała nazywając mnie dżentelmenem i weszliśmy do baru. Ona zamówiła jakiś tam drink którego nazwy nie pamiętam a ja piwo. Spijałem złocisty trunek i zastanawiałem się po co chciała przyjść tu ze mną.

-Słyszałam że Ania idzie na randkę z Bjornem. Nie maczałeś w tym palców?-spytała z szelmowskim uśmiechem

-Ja mu tylko doradziłem decyzję podjął sam

-Jak zwykle skromny

-Powiesz mi dlaczego tu jesteśmy?

-Jak to dlaczego? By napić się drinka w dobrym towarzystwie-powiedziała zdziwiona moim pytaniem

-Wiesz że słaby ze mnie kompan do rozmów a tym bardziej do zabawy

-Ja tam lubię twoje towarzystwo-odparła puszczając mi oczko

-Może kiedyś się dowiem co z tobą nie tak-odparłem ironicznie

-Nie tak to jest twój tok myślenia mój drogi

-Doprawdy?

-Za surowo siebie oceniasz. Ja wiem że pod tą maską ponuraka kryje się ciepła osoba-powiedziała z powagą

-Odkąd pamiętam jestem ponury więc wątpię-odparłem biorąc łyk piwa

-Co twoi rodzice mieli z tobą, mały ponuraczek-zachichotała(widocznie 3 drinki dają o sobie znać)

-Nie rozmawiajmy o nich-powiedziałem unikając spojrzenia

-Dlaczego? Bjorn wydaje się szczęśliwy i lubi o nich mówić

-On miał inne dzieciństwo. O moim nie mam zamiaru rozmawiać

Wyraźnie posmutniała. Dopiłem kolejnego browara i spytałem czy wracamy. Przytaknęła. Gdy szliśmy zaczęła się trząść z zimna.

-Masz-powiedziałem podając jej mój płaszcz

-Coś ty przecież ty zmarzniesz

-Nie nie zmarznę plus lubię chłód-powiedziałem stanowczo

-Czemu masz bandaże na rękach-spytała okrywając się płaszczem

-By ukryć blizny

-Czemu masz blizny?-spytała zatroskana

-Nie zamierzam odpowiadać na to pytanie

-Ragnar czy ktoś cię skrzywdził?-spojrzała na mnie badawczo

Hah skrzywdził to mało powiedziane. Wywrócono moje życie do góry nogami i od tamtego momentu byłem przepełniony furią i dopuściłem się straszliwych czynów. Ojciec może i jest zmienionym bogiem i nie jest tym kim był ale nie wymarzę to tego co się stało przed wymazaniem poprzedniej linii czasu(po zabiciu każdego bóstwa Jahwe/Bóg stworzył wszystko na nowo. Bogowie mniej okrutni i zwyczajnie lepsi. Nie pamiętali o zagładzie którą im zgotowałem z wyjątkiem przywódców danych panteonów. Moje życie wyglądało tak samo jak w starym świecie tylko w momencie gdy zaczęło się to nieszczęsne proroctwo zwyczajnie mnie wygnano)

-To nic takiego-powiedziałem w końcu wyrwany z zamyślenia

-Skoro je chowasz i ktoś ci je zrobił to musi być coś

-Naprawdę jest okej. Proszę skończmy ten temat

-Kiedyś mi o tym opowiesz-powiedziała pewnie

-Być może

Dotarliśmy do domu. Odebrałem swój płaszcz i pożegnałem się.

-Ragnarze?

-Tak?

-Dziękuje za fajny wieczór-powiedziała uśmiechając się perliście

-Nie powiedziałbym że był fajny dla ciebie ale też dziękuję za ciekawe rozmowy.Do poniedziałku

-Do poniedziałku dżentelmenie

Chciała mnie przytulić ale się odsunąłem i podałem jej rękę. Zbiłem ją z tropu tym. Wszedłem do mieszkania gdzie to Torden się ze mną przywitał. Pogłaskałem go i poszedłem się położyć. "Czy ktoś cię skrzywdził?".Tak ja i moje wybory. Zbyt późno zorientowałem się że nienawiść którą czuje nie jest do ojca, braci i matki. Nie ona była ukierunkowana we mnie a oni zapłacili za to przez głupią przepowiednie. Nie mam im nawet za złe tych blizn. Powiadomienie wybudziło mnie z rozmyślań. To Bjorn napisał czy może wpaść z Ania na kilka piwek jutro do mnie. Szybko im poszło pomyślałem z uśmiechem i odpisałem że zapraszam. Ciekawe jak się ma Natasza, oby się nie martwiła tym co widziała już dosyć ma ze mną trudności. Torden chyba wyczuł mój nastrój i położył mi głowę na udach. Podrapałem go za uchem.

-Będziemy mieli gości jutro, ale ty byś wolał innego gościa co?-spojrzał na mnie i polizał mnie po ręce

Zabawne że mój najlepszy przyjaciel to wilk. No cóż pora spać i uszykować jutro mieszkanie na przyjęcie gości

Bóg na uczelniWhere stories live. Discover now