Nakarmiłem Tordena i wziąłem się za ogarnianie mieszkania. Gdy zrobiłem co miałem zrobić i siedziałem sobie przy filmie przyszła wiadomość. Natasza napisała że widzimy się o 16 i bym nawet nie próbował się wymigać. Odpisałem że będę. Nazajutrz zacząłem dzień od spaceru z Tordenem. Lubię widzieć ile radości mu sprawia możliwość pobiegania na świeżym powietrzu. Gdy wróciliśmy nakarmiłem go i wziąłem się za trening. Nie wiem po co trenuje jak moje dni walki dawno minęły. Może z przyzwyczajenia albo paranoi że nie wiadomo kiedy znowu będę musiał podnieść moje topory. Zbliżała się niechybnie godzina 16,ani trochę nie podobało mi się to. Ubrałem wygodne spodnie, T-shirt i mój nieodłączny płaszcz. Zawszę chodzę w takim zestawie bo jest zwyczajnie najpraktyczniejszy. Pożegnałem się z moim włochatym druhem i udałem się na miejsce spotkania. Byłem pierwszy na miejscu, po chwili czekania pojawiła się i ona. Ubrała się w sukienkę podkreślającą jej walory estetyczne, na twarzy był makijaż a usta jak zwykle wykrzywione w uśmiech.
-Dlaczego mnie nie dziwi że ubrałeś się jak zawsze-powiedziała kręcąc głową z dezaprobatą
-A co ma ubranie do picia?
-Nie mogę z tobą ponuraku-zaśmiała się
-Idziemy?-zapytałem wskazując ręką wejście do baru
Otworzyłem przed nią drzwi co skwitowała nazywając mnie dżentelmenem i weszliśmy do baru. Ona zamówiła jakiś tam drink którego nazwy nie pamiętam a ja piwo. Spijałem złocisty trunek i zastanawiałem się po co chciała przyjść tu ze mną.
-Słyszałam że Ania idzie na randkę z Bjornem. Nie maczałeś w tym palców?-spytała z szelmowskim uśmiechem
-Ja mu tylko doradziłem decyzję podjął sam
-Jak zwykle skromny
-Powiesz mi dlaczego tu jesteśmy?
-Jak to dlaczego? By napić się drinka w dobrym towarzystwie-powiedziała zdziwiona moim pytaniem
-Wiesz że słaby ze mnie kompan do rozmów a tym bardziej do zabawy
-Ja tam lubię twoje towarzystwo-odparła puszczając mi oczko
-Może kiedyś się dowiem co z tobą nie tak-odparłem ironicznie
-Nie tak to jest twój tok myślenia mój drogi
-Doprawdy?
-Za surowo siebie oceniasz. Ja wiem że pod tą maską ponuraka kryje się ciepła osoba-powiedziała z powagą
-Odkąd pamiętam jestem ponury więc wątpię-odparłem biorąc łyk piwa
-Co twoi rodzice mieli z tobą, mały ponuraczek-zachichotała(widocznie 3 drinki dają o sobie znać)
-Nie rozmawiajmy o nich-powiedziałem unikając spojrzenia
-Dlaczego? Bjorn wydaje się szczęśliwy i lubi o nich mówić
-On miał inne dzieciństwo. O moim nie mam zamiaru rozmawiać
Wyraźnie posmutniała. Dopiłem kolejnego browara i spytałem czy wracamy. Przytaknęła. Gdy szliśmy zaczęła się trząść z zimna.
-Masz-powiedziałem podając jej mój płaszcz
-Coś ty przecież ty zmarzniesz
-Nie nie zmarznę plus lubię chłód-powiedziałem stanowczo
-Czemu masz bandaże na rękach-spytała okrywając się płaszczem
-By ukryć blizny
-Czemu masz blizny?-spytała zatroskana
-Nie zamierzam odpowiadać na to pytanie
-Ragnar czy ktoś cię skrzywdził?-spojrzała na mnie badawczo
Hah skrzywdził to mało powiedziane. Wywrócono moje życie do góry nogami i od tamtego momentu byłem przepełniony furią i dopuściłem się straszliwych czynów. Ojciec może i jest zmienionym bogiem i nie jest tym kim był ale nie wymarzę to tego co się stało przed wymazaniem poprzedniej linii czasu(po zabiciu każdego bóstwa Jahwe/Bóg stworzył wszystko na nowo. Bogowie mniej okrutni i zwyczajnie lepsi. Nie pamiętali o zagładzie którą im zgotowałem z wyjątkiem przywódców danych panteonów. Moje życie wyglądało tak samo jak w starym świecie tylko w momencie gdy zaczęło się to nieszczęsne proroctwo zwyczajnie mnie wygnano)
-To nic takiego-powiedziałem w końcu wyrwany z zamyślenia
-Skoro je chowasz i ktoś ci je zrobił to musi być coś
-Naprawdę jest okej. Proszę skończmy ten temat
-Kiedyś mi o tym opowiesz-powiedziała pewnie
-Być może
Dotarliśmy do domu. Odebrałem swój płaszcz i pożegnałem się.
-Ragnarze?
-Tak?
-Dziękuje za fajny wieczór-powiedziała uśmiechając się perliście
-Nie powiedziałbym że był fajny dla ciebie ale też dziękuję za ciekawe rozmowy.Do poniedziałku
-Do poniedziałku dżentelmenie
Chciała mnie przytulić ale się odsunąłem i podałem jej rękę. Zbiłem ją z tropu tym. Wszedłem do mieszkania gdzie to Torden się ze mną przywitał. Pogłaskałem go i poszedłem się położyć. "Czy ktoś cię skrzywdził?".Tak ja i moje wybory. Zbyt późno zorientowałem się że nienawiść którą czuje nie jest do ojca, braci i matki. Nie ona była ukierunkowana we mnie a oni zapłacili za to przez głupią przepowiednie. Nie mam im nawet za złe tych blizn. Powiadomienie wybudziło mnie z rozmyślań. To Bjorn napisał czy może wpaść z Ania na kilka piwek jutro do mnie. Szybko im poszło pomyślałem z uśmiechem i odpisałem że zapraszam. Ciekawe jak się ma Natasza, oby się nie martwiła tym co widziała już dosyć ma ze mną trudności. Torden chyba wyczuł mój nastrój i położył mi głowę na udach. Podrapałem go za uchem.
-Będziemy mieli gości jutro, ale ty byś wolał innego gościa co?-spojrzał na mnie i polizał mnie po ręce
Zabawne że mój najlepszy przyjaciel to wilk. No cóż pora spać i uszykować jutro mieszkanie na przyjęcie gości
YOU ARE READING
Bóg na uczelni
FantasyKiedyś napisałem serie opowiadań ta seria dzieli się z nimi głównym bohaterem i jest w sumie swoistą kontynuacją luźną