epilog

803 28 25
                                    

Hailie pov.
Dzisiaj obchodzimy pierwszą Wigilię bez Vincenta . Mimo że minął prawie rok od tego tragicznego zdarzenia to nadal nie możemy się po tym pozbierać. Wszyscy zasiedliśmy przy stole w czarnych ubraniach, każde z nas zaczęło unikać jakichkolwiek kolorów przez żałobną okoliczność. Przy każdej możliwej okazji czuliśmy że kogoś brakuje. Kogoś, kto mógłby skarcić cię tylko spojrzeniem. Kogoś, kto mówił zawsze przemyślane i mądre rzeczy. Kogoś, kto był naszym najstarszym bratem. William wstał od stołu by wygłosić wigilijne przemówienie.
-Zebraliśmy się tu by wspólnie celebrowac święta. Będą one pierwszymi bez naszego Vinca-w tym momencie każdemu, nawet Tonemu i Dylanowi zaczęły się zbierać łzy w oczach. Will kontynuował przemówienie-Gdyby on tu teraz z nami był...-jego wypowiedź została przerwana przez dzwiek tłuczonego szkła z kuchni . Wszyscy tam pobiegliśmy. Na podłodze leżały odłamki szkla z dzbanka który się rozbił. Byliśmy zszokowani jak to się stało. Ale ja miałam pewien pomysł co to oznacza.
-On tu z nami jest-usmiechnelam się szeroko nadal płacząc i mocno przytuliłam Willa-On tu jest...-Po chwili święta trojca dołączyła się do naszego przytulasa. Tkwiliśmy tak przez kilka,może kilkanaście minut. Niestety, niekazda historia ma pozytywne zakończenie. Ta ma realistyczne . Nic na to nie poradzimy. Ale dla naszego drogiego brata nie poddamy się, zawsze powtarzał że rodzina jest najwazniejsza. A my cenimy jego słowa ponad wszystko.

Koniec

Hej, jak wam się podobało? Dajcie znaćdziękuję za przeczytanie <3

Przebacz- Vincent Monet FanfictionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz