Drzwi rozsunęły się z sykiem. Crosshair miał za sobą długą drogę, ale raport nie mógł zaczekać. Zgodnie z procedurą był odpowiedzialny za złożenie go niezwłocznie po zameldowaniu się w doku.
- Kolejny etap operacji na Serenno przebiegł pomyślnie - obwieścił w dużym skrócie, podając przełożonemu pad z dokładnymi informacjami.
Admirał Rampart rzucił okiem na liczbę ofiar wśród buntowników. Przez jego lisią twarz przebiegł uśmiech. Już otwierał usta by oddelegować klona, kiedy do gabinetu wpadł zdyszany szturmowiec.
- Zdarzenie niepożądane na Tatooine, sto kilometrów od Mos Doba w lokacji W140 - zgłosił prędko, nie czekając nawet na pozwolenie.
- Kopalnia - mruknął polityk, marszcząc nos w niezadowoleniu.
Misja w kopalni dilarium pochłonęła niewiele funduszy, ale zostały one pobrane z budżetu innego przeznaczenia. Rampart nie mógł pozwolić by to wyszło na jaw. Prowadził te działania na własną rękę, pragnąc odnaleźć dobre złoża i przejąć je w imię Imperatora. W jego pięknej wizji widniały imperialne rafinerie, których zyski zasiliłyby potrzeby polityka.
- Jaki otrzymaliście meldunek? - Nie spodziewał się problemów na Tatooine. W końcu nikt nie interesował się pustynną planetą z ubogimi zasobami.
Dlatego też poczuł ukłucie niezadowolenia, kiedy planeta została przeznaczona do eksploatacji właśnie jemu. Powziął sobie za cel wybudowanie tam najlepszej infrastruktury, na jaką mógł sobie pozwolić. Wszystko po to, by utrzeć niebieskiego nosa Mos Ameddy i zabłysnąć w oczach Imperatora.
- Ranni żołnierze... - zaczął, uciszony prędko przez dłoń admirała.
- Interesują mnie straty materialne - doprecyzował zirytowanym tonem. Crosshair spojrzał na niego z uniesioną brwią, przekładając wykałaczkę między zębami.
- Jedna z komór wydobywczych zawaliła się pod wpływem ataku grupy zbuntowanych klonów. - Rampart oparł łokcie o biurko, układając brodę na splecionych dłoniach. Kłykcie pobielały mu od ścisku. - Było z nimi dziecko i kobieta. Nie stwierdziliśmy braków w surowcu, poza tym który znajdował się w komorze. - Tęczówki siedzącego w bezruchu mężczyzny pociemniały.
- Zejdź mi z oczu - warknął w stronę szturmowca, który nie zamierzał kwestionować rozkazu. - A ty masz ich znaleźć. Nie obchodzi mnie jak to zrobisz, przyprowadź ich do mnie. - W jego głosie czaiło się coś nieobliczalnego.
- Tak jest - Crosshair założył hełm, odmeldowując się. Dobrze wiedział z kim przyjdzie mu się zmierzyć i nie mógł się doczekać.
Tymczasem oddział 99 powiększony o dodatkową pasażerkę, lądował na Pantorze.
- Potrzebujemy tylko kilku części, to nie zajmie długo. Możesz pomóc Echo przy naprawie czujnika kolizyjnego. - Hunter kucnął przed Omegą, widząc jej zaniepokojone spojrzenie.
Kiedy ostatni raz tu byli, omal nie została uprowadzona. Choć niebezpieczeństwo ze strony Fennec Shand zostało zażegnane, lęk pozostał. Miała prawo czuć niepewność, nawet jeśli nie chciała się do niej przyznać. Dlatego mężczyzna uśmiechnął się, kiedy ochoczo kiwnęła głową. Nie domyśliła się że nie chciał zabierać jej do miasta by oszczędzić stresu.
- Wrecker, Hettir, idziemy - obwieścił, ruszając w stronę wyjścia z niestrzeżonego lądowiska. Uważali by nie rzucać się w oczy pojawiającym się co jakiś czas patrolom.
- Wydaje mi się czy wcześniej nie było tu tyle garnców? - Wrecker patrzył spod byka na maszerującą dwójkę w białych zbrojach.
- Imperium poszerza swoje wpływy. - Hunter rozejrzał się w poszukiwaniu odpowiedniego warsztatu.
CZYTASZ
Heartless || Bad Batch
FanfictionBezimienna łowczyni nagród powraca na Ord Mantell po długiej i wyczerpującej misji. Jakież jest jej zaskoczenie, gdy w norze Cid znajduje niechcianych gości. Będą zagrożeniem dla jej interesów, czy staną się szansą na lepsze życie? Przekonajcie się...