Ciemność ogarniała wszystko wokół swoimi lepkimi mackami. Słaby puls brzmiał miarowo, tracąc na prędkości. Kobieta nie wiedziała co się z nią stało. W momencie poczuła jak upada, a później był już tylko chłód. Przejmujący, wdzierający się do umysłu i obezwładniający kości. Aż coś ją z tego wyrwało. Klepnięcie w odrętwiałą twarz. Jedno, drugie, trzecie. Złapała haust powietrza, rozwierając szeroko powieki. Na początku oślepiło ją zimne światło. Rozejrzała się panicznie, zrywając do siadu w gotowości na odparcie ataku.
- Spokojnie! Spokojnie, jesteś bezpieczna - głos Huntera zadziałał jak bacta na ranę.
Stalowe tęczówki wyłapały jego spojrzenie. Kucał obok, trzymając jej skostniałą dłoń. Mocno, kojąco, otulając sztywne palce przyjemnym ciepłem.
- Następnym razem sugeruję nie gubić się w zamieci śnieżnej. - Rex, stojący ze skrzyżowanymi ramionami w przejściu do tylnego pokładu, uśmiechnął się nieznacznie.
Hettir od razu zauważyła, że nie znajdowali się na Maruderze. Raczej na jakimś kradzionym imperialnym promie. Grupa klonów stojących za plecami kapitana przyglądała się kobiecie z zaciekawieniem.
- Przepraszam - mruknęła, otrzepując swój głos z chrypy. - To przez zimno - wyjaśniła, rozmasowując skronie.
Wampa cisnęła nią o ścianę całkiem mocno, musiała się wtedy uderzyć w głowę. Wyglądało na to, że jednak była cała. Nie leżała na śniegu dość długo, by cokolwiek odmrozić. Całe szczęście Hunterowi udało się ją odnaleźć na czas. Wrócił po przysypanych śniegiem śladach, tropiąc jej kroki dzięki swoim zmysłom. Kiedy tylko zobaczył bezwładne ciało przykryte zaspą, przyciągnął ją do piersi i wrócił na statek. Nie liczyło się, że było mu ciężko czy zimno. Najważniejsze było, by jak najszybciej ją rozgrzać. Temperatura na Maruderze wciąż spadała, a Echo i Tech usiłowali naprawić usterkę z pomocą uratowanych przez Rexa klonów. Dlatego jedyną słuszną opcją było przynieść Hettir na uprowadzony podczas ucieczki prom.
Hunter odetchnął, odsuwając się i puszczając zagrzaną dłoń. Złapał ją zaraz po ułożeniu kobiety na pryczy, była nieznośnie zimna. Ale teraz było już w porządku. Bez słowa wyszedł na zewnątrz, przeciskając się przez stadko białych zbroi. Musiał pomóc przy swoim statku. Każda kolejna minuta spędzona na Hoth była ryzykiem. Rex odbił swoich kompanów ze specjalnej jednostki więziennej, niezwykle tajnej i nowo wybudowanej. A to oznaczało, że Imperium będzie ich szukać. Nietrudno było namierzyć źródła promieniowania podczerwonego w takich warunkach.
- Ktoś tu się o ciebie martwił - mruknął kapitan, kącik jego ust uniósł się w uśmiechu.
Normalny człowiek ucieszyłby się na te słowa. Ale nie ona. Kiedy ostatnio ktoś się o nią martwił, stracił życie. Zacisnęła zęby, czując kiełkującą złość. Na tę planetę, śnieg, mróz, ale przede wszystkim- na siebie. Ta nietypowa załoga okazała jej cierpliwość i dobroć, nie chciała by przez nią cierpieli. Może dlatego tak lubiła pracować sama? Nie musiała się martwić że przez jej nieudolność ucierpi ktoś, kto na to nie zasłużył.
- Gdzie jesteśmy? - Spytała niechętnie, zmuszona do tego przez nieobecność Huntera. On wyjaśniłby jej to bez konieczności pytania.
- Na wypożyczonym promie z imperialnego więzienia, obok waszego statku. Właśnie obmyślaliśmy z Hunterem naszą kolejną destynację, musimy się przegrupować. - wyjaśnił oficjalnym tonem blondyn.
Kobieta kiwnęła głową ze zrozumieniem, siadając na brzegu pryczy. Przyjemnie ciepłe powietrze było miłą odmianą od szarpiącej za włosy wichury. Jednak Hettir czuła się bardzo nieswojo widząc wzrok tych wszystkich klonów. Były między nimi subtelne różnice w wyglądzie, ale nadal zbyt małe by nie wprawiać w zakłopotanie.
CZYTASZ
Heartless || Bad Batch
FanfictionBezimienna łowczyni nagród powraca na Ord Mantell po długiej i wyczerpującej misji. Jakież jest jej zaskoczenie, gdy w norze Cid znajduje niechcianych gości. Będą zagrożeniem dla jej interesów, czy staną się szansą na lepsze życie? Przekonajcie się...