2. The Language of the desert

70 9 5
                                    

Przez następne dni żaden członek załogi nie miał okazji zajrzeć do ciemnego pokoju. Wyruszyli na misję, która kosztowała ich sporo nerwów. Nie wszystko poszło zgodnie z planem, co okupili stratą połowy cennego ładunku. 

- Żartujecie sobie?! - Całe szczęście lokal był jeszcze zamknięty, w przeciwnym wypadku krzyki Cid słyszałby każdy klient.

- Zaatakowała nas wataha Anooba, nie mieliśmy wyjścia - Hunter podniósł ton, po raz kolejny stając w obronie ich interesu. Musieli zdobyć ważną informację dla Rexa i nie zamierzał odpuścić. Zobowiązał się do dostarczenia mu listy więźniów wysokiego ryzyka przetrzymywanych na Hoth i zamierzał dotrzymać słowa.

- Powiedz to tym dwóm Devaronianom którzy przylecą po swoje zamówienie - fuknęła, gestykulując żywo. - Nie obchodzi mnie to, macie odzyskać resztę. Inaczej nici z umowy. - Postawiła sprawę jasno, uderzając pięścią o blat. 

- Hunter - dłoń Echo spoczęła na ramieniu swojego dowódcy. - Poradzimy sobie jakoś. 

- Wysoce nieprawdopodobne. Wataha będzie dla nas trudna do namierzenia, co dopiero znalezienie tego który połknął nasz ładunek. 

- Nie pomagasz Tech - warknął Hunter.

Usiadł ociężale na fotelu pod ścianą, opierając czoło o dłoń. Przetarł twarz, usiłując znaleźć wyjście z sytuacji. 

- Anooba? Chyba wiem czego wam potrzeba. - Iskra w ślepiach Cid błysnęła jasno, zwiastując ryzykowny pomysł. - Może i jest kawałem wariatki, ale Hettir to najlepsza tropicielka po tej stronie galaktyki. - Kobieta zaczęła przekopywać listy zleceń ułożone na biurku. 

- Myślałem że ty jesteś najlepszym tropicielem. - Tech zwrócił się złośliwie do brata, odchrząkując na widok morderczego spojrzenia. 

- Zwerbujcie ją do tego zadania, a szanse na powodzenie wzrosną ponad sufit. - Zielonoskóra wzruszyła ramionami, z niecierpliwością czekając na rozwinięcie sytuacji. Potrzebowała tych kredytów na cito.

- Nie ma mowy. - Dowódca od razu zaprzeczył, nie chcąc nawet myśleć o wpuszczeniu kobiety do jednego statku z Omegą. 

- Zastanów się chwilę. To może wiele ułatwić. - Echo widział w tym wyraźną szansę, podobnie jak przytakujący mu niemrawo Tech. 

- Podejmujcie decyzję gdzie indziej, ja mam pracę. - Cid przegoniła ich gestem dłoni, pochłonięta przygotowaniami wycen najnowszej zdobyczy. 

Cała trójka opuściła pomieszczenie, rzucając sobie porozumiewawcze spojrzenia. 

- To jest ogromne ryzyko. - W głosie klona słychać było zmartwienie. Toczył konflikt sam ze sobą. 

- Przygarnięcie Omegi do załogi też było ryzykiem. A jednak nie odleciała z Cut i Suu. - Trafna uwaga Echo dała Hunterowi do myślenia. 

W końcu pokręcił głową z niedowierzaniem, zmierzając na górę. Stanął przed pokojem w którym kilka dni temu ratował życie jego lokatorki. 

- Zaczekajcie - zakomenderował, pukając jedynie dla formalności. Wiedział że nie otrzyma odpowiedzi, więc odliczył do dziesięciu i wszedł do środka. 

Niewiele zmieniło się w tej ruderze od ich wylotu. W zasadzie jedyną różnicę stanowił brak ususzonych zwłok i Hettir na posłaniu. Stała w oknie, tym razem skąpana wątłym blaskiem dnia. Wiązała opaskę kompresyjną na swojej dłoni. 

- Widzę że czujesz się lepiej, nie ma za co - zaczął, zwracając jej uwagę. 

Odwróciła głowę leniwie, omiatając go swoimi lodowatymi tęczówkami. 

Heartless || Bad BatchOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz