Rozdział 28

1.8K 59 7
                                    

Czwarty dzisiaj (albo trzeci, nie pamiętam)

Connor

Pochyliłem się, żeby się pożegnać, ale Katie nagle sparaliżowało. W ostatniej chwili przypomniałem sobie, że miałem nie całować jej w usta po oralnych pieszczotach. Dziewczyna wyglądała, jakby nie istniało nic gorszego. Rozśmieszyło mnie to.

-Przepraszam – puściłem jej oko i w zastępstwie cmoknąłem Katie w ramię.

Wróciłem tam, gdzie wszystko się zaczęło – pod sejf. Podniosłem z podłogi umowę, którą miałem z Emily. Dobrze pamiętałem, jak szybko ją podpisała, nie rzuciła nawet okiem na treść. Bowiem dość mocno się niecierpliwiła, była napalona, a do tego skrępowana... sznurem. Rżnęliśmy się wtedy całą noc, żeby przypieczętować naszą współpracę.

A teraz musiałem pilnie sobie przypomnieć, co dokładnie widniało w kontrakcie... Rozmawiałem z Emily przez telefon dziś rano. Gdy wstałem, okazało się, że mam od niej nieodebrane połączenie. Oddzwoniłem, gdy tylko rano opuściłem bungalow za pierwszym razem.

Była w drodze – to bardzo dobrze.

Głos miała przepity, jeszcze takiego u niej nie słyszałem – to bardzo źle.

Obawiałem się, że alkohol da się od niej wyczuć na odległość, a to automatycznie dyskwalifikowało ją w pracy. Rodzice jej podopiecznych zaczęliby wieszać psy na spółce. Musiałem zaplanować kolejne ruchy, dlatego postanowiłem skompletować wszystkie dokumenty.

Zamknąłem sejf i odwróciłem się do leżącej w łóżku Kate. Zapomniałem, co chciałem powiedzieć, bo moją uwagę zwrócił jej przerażony wzrok. Wbijała go gdzieś w okolice mojego krocza.

-Hm? - Spojrzałem dół. Zaschnięty śluz na czarnym materiale faktycznie rzucał się w oczy. – To jest seksowne, Katie – zapewniłem, bo dziewczyna wyraźnie miała całkiem inne zdanie na ten temat. Była czerwona na twarzy, dostrzegłem jej zakłopotanie. – Ale nie nadaje się do pracy – dodałem, puszczając jej oczko. Ruszyłem do drugiego pokoju, odpinając po drodze pasek.

Przebrałem się szybko i czym prędzej opuściłem bungalow. Dopiero teraz wyjąłem telefon. Najpierw włączyłem dźwięki, bo wyciszyłem je, gdy skończyłem rozmawiać z Leną. Po chwili sprawdziłem niedobrane połączenia, żeby się dowiedzieć, czy moje słowa ją uspokoiły. Kolejne pięć razy próbowała się do mnie dodzwonić. Jej mąż tylko raz. Wysłał też SMS-a.

Leon: Musimy pilnie przygotować ofertę na dwutygodniowy turnus w ramach ferii zimowych. Mam już chętnych.

Oddzwoniłem do niego natychmiast, a on szybko odebrał. Żaden z nas jednak nie chciał odezwać się pierwszy. W końcu to ja przerwałem ciszę.

– Pokłóciłeś się z Leną? – zapytałem. Jego żona wydzwaniała do mnie cały czas i pisała głupie wiadomości, a on jakby kompletnie odciął się od tematu. Takie miałem spostrzeżenie...

– Tak – potwierdził oschle.

– Ale pogodzicie się? Nie jest bardzo źle? – Pociągnąłem go za język.

– Chciałbym omówić sprawy służbowe. – W ten sposób chyba wyznaczył granice naszych relacji. Wyglądało na to, że nie chciał się już ze mną przyjaźnić. – Wysłałem ci na maila terminy turnusów. Są zgodne z feriami zimowymi dla poszczególnych województw w Polsce. Musimy zrobić dwutygodniowy program dla dzieciaków szesnaście plus.

– Szesnaście plus? – powtórzyłem zszokowany.

– Tak.

– Byłeś przeciwny osiemnastolatkom – przypomniałem.

LoversOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz